Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-10-2009, 19:48   #206
Aegon
 
Reputacja: 1 Aegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwu
"Co się wydarzyło? Wygląda na to, że zostałem przetransporotowany w przyszłość. Ale jak to możliwe? Przecież nie istnieje magia tak potężna, aby móc to sprawić. A może...?" - Myślał elf bacznie rozglądając się po tawernie. Chwilę później dostrzegł zmierzającą w jego stronę kelnerkę. Spojrzał na nią przelotnie i czekał, aż podejdzie do stolika.

-Witamy pod Złamaną Szablą, coś podać?

W tym momencie zapadła krótka chwila ciszy, gdy Vaelen świdrował kelnerkę wzrokiem. Dwie pozostałe patrzyły w kierunku elfa z obawą, ale ta, która podeszła nie drgnęła nawet o cal.

- Tak, co macie?

- Dzisiaj kucharz upiekł kilka kurczaków. Polecam z kartoflami... - dodała po chwili. - Jest też oczywiście piwo, ale jasne. Ciemne nam się wczoraj skończyło.

- W takim razie z chęcią skosztuję tego, co przygotował kucharz. A i piwem nie pogardzę.Jeszcze jedno, szukam Starego Fartcha...

Kobieta bez słowa odwróciła się i zagwizdała na palcach nietypowo.
Po chwili zza drzwi za ladą wypadł mężczyzna. Był niski, łysy i nader okrągły.

- Fartch! - krzyknęła kelnerka. - Ktoś do ciebie.

Mężczyzna bez słowa podszedł do stolika, przy którym siedział elf, a kelnerka odeszła, aby zrealizować zamówienie.

- Ehe?

- Witaj. Szukam miejsca na nocleg. Oficer Narteson polecił mi tą tawernę.

- Aha... - powiedział wycierając ręce w fartuch. - To będzie dwadzieścia srebrniaków... zdaje się... tak, dwadzieścia.

Elf patrzył na Fartcha i kalkulował koszty pobytu w tym mieście, dopóki nie wymyśli, jak się z niego wydostać. Zwłaszcza, że podobno dookoła czychała armia demonów.

- Powiedzmy, że chciałbym wynająć pokój z wyżywieniem na tydzień... Zapłacę 1,5 sztuki złota, co wy na to, Fartch?

- Ee... znaczy sto pięćdziesiąt srebrniaków... niech pomyślę... - Karczmarz faktycznie wyglądał, jakby starał się przemyśleć ofertę, jednak wyglądało to nieco komicznie. - Dobra, zgoda. Ale płacisz z góry.

Elf zakończył ta dyskusję sięgając w fałdy swojego płaszcza i wyciągając jedną złotą monetę i drugą, nieco mniejszą. Położył je na stole, przy którym siedział.

- No dobra... - powiedział szukając czegoś w kieszeni. Po chwili wyciągnął brązowy klucz. - Schodkami na górę i na lewo.

Chwilę później wróciła kelnerka niosąc obiad - talerz ze sztućcami, kartoflami i sporym udkiem kurczaka w jednej ręce i pieniący się kufel jasnego piwa w drugiej. Zjedzenie tego obiadu zajęło trochę czasu, w któym elf planował swoje działania. Doszedł do wniosku, że pójdzie obejrzeć pokój, a następnie uda się na miasto w poszukiwaniu jakichś wskazówek. Całkiem możliwe, że spotka kogoś z tych, którzy opuścili Sarrin przed nim...

Elf dość szybko pokonał schodki na górę, po czym stanął przed drzwiami swojego pokoju. Zamek nie opierał się zbytnio i już po kilku sekundach, elf mógł obejrzeć jasny pokój z zasłanym łóżkiem i potężną szafą. Pokój był dość porządny, wobec czego zadowolony elf postanowił wyruszyć na miasto. Zastanawiał się jeszcze, czy nie zabezpieczyć jakoś pokoju przed niechcianymi gośćmi, ale chwilowo odrzucił tę możliwość, ponieważ nic w środku nie zostawił. Zamknął pokój na klucz i ruszył bez wachania na dół, aby wyjść na miasto i dokończyć poszukiwania.
 
Aegon jest offline