Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-10-2009, 19:52   #33
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Nieznajomy ciągle Ewkę ponaglał więc automatycznie przyspieszyła kroku. Uszli spory kawałek drogi nim odważyli się zatrzymać. Przystanęli za ścianą kolejnego budynku, bliźniaczo podobnego do tego, w którym został Władysław. Dziewczynka przykucnęła i oplotła kolana rękami obserwując miłośnika gazrurek. Ułożył on delikatnie ciało nieprzytomnego na asfalcie a później sprawdził jego puls.
- Trzeba go postawić na nogi – gość był rzeczowy i raczej stanowczy.
- Zostawiliśmy go tam. Władysława... – Ewa uderzyła nagle w jakiś płaczliwy, prawie histeryczny ton. - Zostawiliśmy go na śmierć. Jesteśmy potworami...
Zignorował dziewczynę. A właściwie udawał, że ignoruje... Nie miał cierpliwości ani do dzieci, ani do kobiet. A poza tym... niby co miał powiedzieć...
- Czy my śnimy? Już nie jestem pewna.
- Tardemach... - powiedział nagle zamyślony.
- Co?
- Tardemah... Ksiądz wpatrywał w ekran telewizora, na którym pojawiało się to jedno słowo. Zobacz sama – podniósł z ziemi kamyk i zaczął jej rozpisywać to wszystko na asfalcie. Litery był słabo widoczne, ale ta prowizorka w zupełności wystarczyła. - Anagram... Wystarczy poprzestawiać litery. A DREAM. Sen...
Właściwie nie wiedział czemu mu to słowo przyszło do głowy... miał je w każdym razie w głowie jak scenę z dawno zapomnianego już snu.
- Ale zostają jeszcze T i H. Co one oznaczają?
- Nie mam pojęcia – przyznał bez ogródek. - To i tak tylko teoria. Mogę się doszczętnie mylić.
- Ale dlaczego po angielsku? Jesteśmy Polakami, mieszkamy w Polsce... Dlaczego on miałby ci coś przekazywać w obcym języku i to jeszcze za pomocą szyfru. To nie logiczne.
- A czy to wszystko wokół – wykonał zamaszysty ruch ręką – jest choć odrobinę logiczne?
- Załóżmy, że masz rację. Załóżmy, że to sen. Co w związku z tym? Może wejdziemy na dach jakiegoś wieżowca i skoczymy w dół, w w nadziei, że nim zderzymy się z ziemią zdołamy się obudzić?
- Chyba nie będę ryzykował. A co jeśli jednak się mylę? Mamy chyba zbyt wiele do stracenia.
- Owszem. Choć nie mogę pozbyć się wrażenia, że to jednak jest sen. I ta wizja krzyża... Nie rozumiem. Ja nawet nie jestem religijna.
- Krzyża? Mnie także nawiedziła podobna wizja. Krzyż i wiszący na nim człowiek.
- Nie widziałam żadnego człowieka. Tylko krzyż. Taki żywcem wyrwany ze współczesnych kościołów.
- Dość istotna rozbieżność. A modlitwę? Słyszałaś też modlitwę?
- Jaką niby modlitwę?
- Po łacinie. Poczekaj, to sobie przypomnę... Domine Iesu, dimitte nobis debita nostra, salva nos ab igne inferiori...
Ewa patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami. Nie rozumiała nic z tej paplaniny. Mężczyzna pospieszył z wyjaśnieniami.
- Nie znam łaciny, ale początek jest prosty... Panie Jezu. Potem coś czego nie rozumiem, ale dalej jest w miarę jasny: zachowaj nas od ognia piekielnego... i na koniec coś o miłosierdziu.
- Religijny bełkot... Wierzysz w ogóle boga?
- Nie.
- Ja też nie. Raczej nie. Nigdy się nad tym poważnie nie zastanawiałam.
- Wiesz co – dodała po chwili milczenia. - Jeśli to nie sen, a przynajmniej nie taki zwyczajny... Jeśli nie jesteś tylko wytworem mojego umysłu ale człowiekiem z krwi i kości... Przyjdź do mnie. Mieszkam na squacie na Pradze – podała mu dokładny adres. - Pytaj o Ewę. Jeśli się pojawisz... To będzie oznaczać, że wdepnęliśmy razem w niezłą kabałę. Aha, nie mówiłeś jak ci na imię.
- Konrad. Ewa, tak?
Skinęła głową. Żadne z nich nie pokusiło o wyciągnięcie na powitanie dłoni. Żadne też nawet nie zdążyło się zastanowić nad sensem tej sytuacji i rozmowy, bo ksiądz zaczął coś szeptać. Zbyt jednak cicho by było to zrozumiałe. Leżący i wymizerowany patrzył przez zamknięte powieki w niebo i słabo poruszał wargami...
- On coś mówi...
Zbliżyli się do księdza, jednak szept był nadal zbyt cichy. Ewka nachyliła ucho nad ustami księdza...
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 04-10-2009 o 19:56.
liliel jest offline