Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-10-2009, 21:13   #22
Pyetem
 
Pyetem's Avatar
 
Reputacja: 1 Pyetem ma wspaniałą przyszłośćPyetem ma wspaniałą przyszłośćPyetem ma wspaniałą przyszłośćPyetem ma wspaniałą przyszłośćPyetem ma wspaniałą przyszłośćPyetem ma wspaniałą przyszłośćPyetem ma wspaniałą przyszłośćPyetem ma wspaniałą przyszłośćPyetem ma wspaniałą przyszłośćPyetem ma wspaniałą przyszłośćPyetem ma wspaniałą przyszłość
- No dobra, zapraszam - otworzył kłódkę po czym szarpnął lekko za uchwyt i drzwi otworzyły się nie wydając żadnych skrzypiących odgłosów tak jak zapewne spodziewało się tego dwoje nieznajomych. To wszystko przestawało mu się podobać, niziołek kradnący klucz, dwoje dziwnych ludzi, do tego przeszedł taki kawał drogi po to by wrócić z niczym, wziął głębogi wdech. Weszli do środka, zamknął drzwi i rozpalił kilka świec. Dom z zewnątrz wyglądał na piętrowy, w środku jednak okazało się, że sufit jest wysoko a jedyne okna znajdują się na górze. Można do nich wejść na czymś w rodzaju rusztowania by rozejrzeć się i dowiedzieć co dzieje się na ulicy w danej chwili.
- Tak więc - zaczął - czego potrzebujecie ? - krzątał się przy stoliku nie zwracając przez jakiś czas uwagi na przybyszy, po chwili jednak odwrócił się i spojrzał na nich swoimi pełnymi skupienia oczami. Kobieta podeszła do kowala.
- Jestem kapłanką Neptuna, na imię mi Lilianne. - przedstawiając się zrobiła lekki, niemal niezauważalny ukłon. Widząc zakłopotanie mężczyzny, szybko dodała.
- Potrzebuję identyfikacji materiału. - wyciągnęła przymocowany do pasa sztylet i podała go Khannowi. Broń wykonana była z czarnego metalu, gładkiego i zimnego w dotyku. Wydawała się niezwykle ostra, o czym kowal przekonał się sam, kalecząc w palec. Dodatkowo emanowała z niej niezwykle zabójcza aura. Kowal przyglądał się dziwnemu ostrzu, ujął rękojeść dłoń i zaczął wodzić ostrzem gdzieś w powietrzu. Zajmowało mu to tyle czasu, że mogłobyło się wydawać iż był kompletnie odłączony od świata. Po chwili jednak na jego dotąd udającej spokój twarzy wyjawił się grymaz strachu.
- Cholera, nie mam pojęcia - oglądał jeszcze trochę rękojeść po czym oddał broń nieznajomej i dodał - Na prawdę nie mam pojęcia co to jest, ale wygląda zabójczo - Kowal wyglądał na zakłopotanego. Lilianne natomiast była zbita z tropu.
- Jesteś absolutnie pewien? Czy to coś pochodzi z Neverendaaru? - dociekała.
Widocznie kapłanka nie przypuszczała, iż nawet mistrz kowalstwa nie rozpozna materiału z którego wykonana została broń.
- Niestety - zdjął kapelusz który dotąd miał na głowie - ale nie jestem w stanie powiedzieć absolutnie cokolwiek na temat pochodzenia tego czegoś -
Kobieta przez dłuższy czas się zastanawiała. W końcu spojrzała Khannowi prosto w oczy.
- Kowalu, jesteś wierny swojemu królowi? - spytała z powagą.
Nieskończony zaniepokoił się trochę pytaniem, wyglądało to tak jakby zaraz mieli go spalić na stosie za zamach stanu bądź zdradę. Odpowiedział jednak stanowczo.
- Tak, jestem -
- Prowadzę ważne dochodzenie w sprawie zaginionej córki pewnego szlachcica. Mam już specjalistę od tropienia - wskazała na znajdującego się za jej plecami mężczyznę - ale potrzebuję kogoś, kto nie tylko potrafi walczyć, ale i zna się na broni. Proponuję ci współpracę, a jeżeli wykonamy zadanie, wszyscy zostaniecie wynagrodzeni... -
Pierw kradzież klucza, sztuczki z wodą, dziwna broń, jakieś tajne dochodzenie. Dzień stawał się z chwili na chwilę coraz gorszy. Co jednak miał zrobić on sam ? Odmówić ? Nie chciał wylądować w celi za dezercje. Lubił swoje życie takie jakie ma. Chyba lepiej będzie zrobić co trzeba, szybko i bezboleśnie o ile to w ogóle możliwe. Zdecydował się.
- No dobrze, ale o jakim wynagrodzeniu mowa ? No i co ja mam robić ? -
- Kiedy dojdzie do walki, przyda się ktoś kto nas będzie bronił. Poza tym, jeżeli napotkamy jakieś ślady po porywaczach, będziemy potrzebować identyfikacji. Tak jak w przypadku tej broni. Musimy wiedzieć, z czym nam przyjdzie się zmierzyć. - odpowiedziała. - Co do wynagrodzenia... - kapłanka zamyśliła się - po odnalezieniu córki i jej bezpiecznym eskortowaniu, każdy biorący udział w dochodzeniu zostanie wynagrodzony w złocie.
- Dobrze więc, zatem co TERAZ ? - spytał zaciekawiony kowal. Kobieta odwróciła się i skierowała ku wyjściu.
- Jutro poślę tutaj mojego posłańca. Wtedy dowiesz się więcej.
Kapłanka wyszła z warsztatu kowala, a zaraz za nią ruszył towarzyszący jej mężczyzna.
- Bouwła-kurwa-jaż - powiedział kiedy kobieta z mężczyzną już wyszli po czym zwalił się zmęczony na krzesło.
 

Ostatnio edytowane przez Pyetem : 04-10-2009 o 21:16.
Pyetem jest offline