Wątek: Łaska wyboru
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-10-2009, 22:07   #82
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Astria w napięciu czekała na pojawienie się pająka. Podpalona szmata parzyła jedną dłoń, druga bolała od ściskania butli. Minuty, podczas których ogień trawił pajęczynę ciągnęły się w nieskończoność, a potem... Astria widziała, ze Ve zamknęła oczy, licząc na ochronę Alberta, ale sama nie potrafiła tego zrobić. Fala pajęczaków załamywała się o ich grupę, a z gardła dziewczyny wydobywał się ni to wrzask ni to pisk. Dopiero Valdred przyciągnął siostrę do siebie, torsem tłumiąc jęki przerażenia i obrzydzenia. Dłuższą chwile zajęło jej dojście do siebie i ulegniecie namowom brata by podążyć wgłąb zadymionego korytarza, gdzie reszta grupy urządziła sobie kolejny postój.

Astria obserwowała ponuro wrzaskliwą... Bobby chyba... wspinającą się do dziury. Nie rozumiała po co kobieta tam wchodzi, opóźniając tym samym dalszą wędrówkę i być może przybliżając powrót pajęczyny. Niestety reszta nie wyglądała na niezadowolonych, a krótki postój przydał się - jak każdy - dla nabrania sił. Mimo to dziewczyna wolała by iść dalej niż ryzykować, że ciekawska baba sprowadzi na nich deszcz pająków.

Niepowodzenie piratki nie zniechęciło pozostałych, Jej śladem ruszył Aleam, któremu szlo zdecydowanie lepiej. Astria jednak nie śledziła jego wędrówki, gdyż zafrapowało ją coś innego - zachowanie Ve. Ta kręciła się wokół spalonych trupów, a gdy dziewczyna podążyła za nią wzrokiem... Bogowie, ależ łupnęło. decydowanie tam było coś... coś, co powodowało to przeklęte pulsowanie, słabość... ale i kuszenie, wołanie... Nie umiała ocenić czy inni też się tak czuli bo na twarzach wszystkich widoczne było takie samo zmęczenie i ból. Korzystając z tego, że wszyscy zajęli się dziurą w suficie dotoczyła się do Vestine.
- Co ty robisz? Dobrze się czujesz? - zagaiła, niepewna w zasadzie po co przyszła. Pulsowanie nasiliło się, podobnie jak równoczesne uczucie słabości i mocy.
- Nie.
- Ja też nie...
- Zatęchłe powietrze, pewnie o to chodzi.
- Pewnie tak...
- mruknęła Astria, gapiąc się tępo w trupa skavena.
- Nie dotykaj go, tak? Pod żadnym pozorem. - pewnie powiedział Vestine.
- Dlaczego? - Astria przeniosła wzrok na nią, próbując skupić uwagę na jej słowach. - Co to jest?
- Po prostu nie dotykaj, dobrze? Jeszcze się... czymś zarazisz
- nalegała kobieta.
- To czego ty w tym grzebiesz?
- Grzebię? Schyliłam się tylko.

- Aha... - Astria chwilę pomilczała, po czym zaryzykowała pytanie: Nie boli Cię od tego głowa? - wskazała na skavena, żeby Ve nie miała wątpliwości o czym dziewczyna mówi. Jeśli ma rację, tamta załapie. Vestine zmierzyła dziewczynę uważnym spojrzeniem zmęczonych oczu. W myślach ważyła odpowiedź.
- Boli. Dlatego nie chciałam, żebyś to ruszała.
- Nie mam zamiaru... Mnie też boli..
. - Astriata zmierzyła Ve dziwnym wzrokiem - mieszaniną ulgi, wdzięczności, strachu i jakby... radości? W końcu nie była w tym sama...
- Powinnyśmy stąd iść. Chodź, im dalej od tego tym lepiej.
- Powinniśmy... Ale jeśli dalej będzie gorzej?
- dziewczyna spojrzała na Ve niemal ze łzami w oczach. - Im dalej idziemy tym jest przecież gorzej i gorzej...
- Wiem, ale jaki mamy wybór? Musimy to przetrzymać, bo nie ma dokąd zawrócić.


Astria spuściła głowę, milczeniem przyznając kobiecie rację. Teraz nie mogli już zawrócić, w kopalni czekały by ich albo skaveny, albo nadzianie na pal. Jednak... tam po pięciu latach czekała ją wolność. Tu nie miała nawet gwarancji, że wyjdzie z podziemi żywa. Aleam wreszcie zszedł na dół i grupa ruszyła w stronę portalu. Jeszcze przez kilka kroków - zwłaszcza tych do pokłutego mieczem, czy czymś ostrym trupa pająka - dziewczyna rozważała implikacje samobójczej wyprawy, lecz z każdym krokiem wgłąb jaskini traciła zdolność jasnego formułowania myśli. Kurt zawołał coś do niej, ale tylko potrząsnęła głową nie będąc pewną czego od niej chce i nie chcąc opuszczać boku brata.

Bobby i jakiś chłopak odeszli na bok, po czym... zaczęli się bić, a echo ich szamotaniny rozchodziło się po całej jaskini. Te dźwięki ożywiły ją nieco. Idioci! Nie ważne o co im poszło, czy o resztki pająka, czy o co innego, ale nie mogli poczekać z tym do wyjścia? Astrii nie uśmiechało się wcale spotkanie z następnym robalem albo skavenami, które te hałasy mogły na nich ściągnąć. Na szczęście jej brat myślał podobnie - doskoczył do walczących, rozdzielając ich w kilku ciosach.

Może jednak dzięki temu Astrii udało się dostrzec ruch na platformie poniżej. Jednak ci szaleńcy coś zwabili! Albert ruszył w dół z bronią w dłoni, a Astriata wgapiła się tępo w postument. To było to! Ta moc... ten głos... te nici, kokon, lep, moc i niemoc... Ten postument, to było coś... ktoś... to wszystko przez niego. Dziewczyna chciała się wycofać wyżej, byle dalej od tego czegoś, ale nogi wrosły jej w ziemię - mogła tylko wpatrywać się jak zaklęta w scenę poniżej.
 

Ostatnio edytowane przez Sayane : 05-10-2009 o 07:39.
Sayane jest offline