Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-10-2009, 20:05   #81
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu
Valdred właściwie ucieszył się z fakty, że z dymu zamiast wielkiego odwłoku i czterech par odnóży zobaczył ponad tuzin małych pajęczaków. Choć akurat te "bobasy" byłyby w stanie same wpieprzyć małego kurczaka, a w kupie to i moze świnie. Wolał jednak spłoszone niedorostki od rozszalałej pajęczej matuli. Przynajmniej na razie.
Unikając kontaktu z robactwem ruszył ostrożnym krokiem za towarzyszami w głąb portalu. Miał osobiście nadzieje, że mamuśka wybrała się na spacerek by złapać jakiegoś skavena na obiad. Jednak wątpił czy pajęczaki oddalają się od swoich gniazd. Dlatego stąpał ostrożnie rozglądając się czujnie w koło.
Akrobacje wyczyniane przez byłą więźniarkę i sztygara kapkę go denerowowały, ale z drugiej strony rosła szansa ze pajęczyca najpierw rzuci się na nich niż na jego siostrę więc puszczał to wszystko mimochodem.
Dalsza droga i widok wielkiego pajęczego truchła sprawił, że w duchu złożył dziękczynienie Panu Wilków. Cóż to była by za jatka - wielki martwy odwłok zdawał się jeszcze pęcznieć na schodach prowadzących w dół. Jednak z tą prowizoryczną bronią wolał jednak rozłupywać czaszki szczuroludziom niż mieżyć się z takim szkardztwem.
Uspokojony, lecz wciąż czunjny najemnik pozowlił sobie tylko na lekki uśmiech dla siostry i ruszył dalej w ślad drużny.
To co ujrzeli dalej zbiło z tropu młodego Gotrija. Kto na brodę Urlyka budowałby tutaj tego typu altany i posągi. Nie wydawało mu się to sztuką typową dla skavenów ani czcicieli chaosu. Za mało było kolców, poucinanych członków, wnętrzności i krwi. Na toporne dziełą krasnoludzkich rzemieślników chyba też nie bardzo. Długouchy raczej w norach nigdy się nie kryły... - więc kto?
Rozważania przerwało mu radosne rozdzielenie się kompanii. Valdred ze smutkiem tylko pokręcił głową i powiedział do siostry
- Zostańmy lepiej tutaj, jeśli któregoś z nich zacznie coś pożerać, po prostu pójdziemy w przeciwną stronę- puscił oko do bliźniaczki starajac się uśmiechnąć. W duszy jednak czuł gniew. Jego towarzysze uczyli go, że są sytuacje w których taktyka podziału drużyny przynosi korzyści. Są jednak sytuacje, gdy nie ma bardziej debilngo sposobu na śmierć. W tym przypadku bardziej skłaniał się do drugiej opcji. Wysunał się więc tylko trochę na przód tak by mieć mniej więcej równie blisko do Alberta jak i gladiatora wraz z krasnoludem... I wtedy pozostały z tyłu estalijczyk i dziewczyna zaczęli się okładać.
Jakby nie dośc mieli problemów - nieznane miejsce, podział drużyny, wielkie robactwo, spaczeń i skaveny. Na pewno były to idelane okolicznosci do prania się po pyskach. Zdawał sobie sprawę, że wśród więźniów mogły istnieć niesnaski ale jego sposób życia i nauka która odebrał jasno pokazywały, że każda para rąk jest przydatna w sytuacji zagrożenia i nie można marnować siła na kłótnie w sytuacji zagrozenia grupy. Dlatego w pierwszym odruchu zrobił to co jego dowódca czasem musiał zrobić.
Runął na przód i bezceremonialnie rozdzielił siłą walczącą dwójkę jednoczęnie krzycząc:
- Co wy do cholery wyprawiacie, jeszcze stąd nie wyszliśmy- przyjał na gardę zapamiętały cios dziewczyny i dorzucił:
- Obici, z połamanymi kulasami się stąd nie wydostaniecie...- nie zdąrzył powiedziec nić więcej gdy pieść chłopaka uderzyłą go w policzek. Instynktownie zasłonił dłonią twarz przed kolejnym ciosem i robiąc wypad na prawą nogę trochę na oślep uderzył łokciem w twarz Estalijczyka, następnie odskoczył by mieć obojga w zasięgu wzroku i ramion.
Z rękami uniesonymi do gardy wycedził patrząc na kobietę:
- Nie jestem rycerzem, jak sie nie uspokoisz Tobie też przyłoże...-
 
__________________
Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.
Nightcrawler jest offline  
Stary 04-10-2009, 22:07   #82
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Astria w napięciu czekała na pojawienie się pająka. Podpalona szmata parzyła jedną dłoń, druga bolała od ściskania butli. Minuty, podczas których ogień trawił pajęczynę ciągnęły się w nieskończoność, a potem... Astria widziała, ze Ve zamknęła oczy, licząc na ochronę Alberta, ale sama nie potrafiła tego zrobić. Fala pajęczaków załamywała się o ich grupę, a z gardła dziewczyny wydobywał się ni to wrzask ni to pisk. Dopiero Valdred przyciągnął siostrę do siebie, torsem tłumiąc jęki przerażenia i obrzydzenia. Dłuższą chwile zajęło jej dojście do siebie i ulegniecie namowom brata by podążyć wgłąb zadymionego korytarza, gdzie reszta grupy urządziła sobie kolejny postój.

Astria obserwowała ponuro wrzaskliwą... Bobby chyba... wspinającą się do dziury. Nie rozumiała po co kobieta tam wchodzi, opóźniając tym samym dalszą wędrówkę i być może przybliżając powrót pajęczyny. Niestety reszta nie wyglądała na niezadowolonych, a krótki postój przydał się - jak każdy - dla nabrania sił. Mimo to dziewczyna wolała by iść dalej niż ryzykować, że ciekawska baba sprowadzi na nich deszcz pająków.

Niepowodzenie piratki nie zniechęciło pozostałych, Jej śladem ruszył Aleam, któremu szlo zdecydowanie lepiej. Astria jednak nie śledziła jego wędrówki, gdyż zafrapowało ją coś innego - zachowanie Ve. Ta kręciła się wokół spalonych trupów, a gdy dziewczyna podążyła za nią wzrokiem... Bogowie, ależ łupnęło. decydowanie tam było coś... coś, co powodowało to przeklęte pulsowanie, słabość... ale i kuszenie, wołanie... Nie umiała ocenić czy inni też się tak czuli bo na twarzach wszystkich widoczne było takie samo zmęczenie i ból. Korzystając z tego, że wszyscy zajęli się dziurą w suficie dotoczyła się do Vestine.
- Co ty robisz? Dobrze się czujesz? - zagaiła, niepewna w zasadzie po co przyszła. Pulsowanie nasiliło się, podobnie jak równoczesne uczucie słabości i mocy.
- Nie.
- Ja też nie...
- Zatęchłe powietrze, pewnie o to chodzi.
- Pewnie tak...
- mruknęła Astria, gapiąc się tępo w trupa skavena.
- Nie dotykaj go, tak? Pod żadnym pozorem. - pewnie powiedział Vestine.
- Dlaczego? - Astria przeniosła wzrok na nią, próbując skupić uwagę na jej słowach. - Co to jest?
- Po prostu nie dotykaj, dobrze? Jeszcze się... czymś zarazisz
- nalegała kobieta.
- To czego ty w tym grzebiesz?
- Grzebię? Schyliłam się tylko.

- Aha... - Astria chwilę pomilczała, po czym zaryzykowała pytanie: Nie boli Cię od tego głowa? - wskazała na skavena, żeby Ve nie miała wątpliwości o czym dziewczyna mówi. Jeśli ma rację, tamta załapie. Vestine zmierzyła dziewczynę uważnym spojrzeniem zmęczonych oczu. W myślach ważyła odpowiedź.
- Boli. Dlatego nie chciałam, żebyś to ruszała.
- Nie mam zamiaru... Mnie też boli..
. - Astriata zmierzyła Ve dziwnym wzrokiem - mieszaniną ulgi, wdzięczności, strachu i jakby... radości? W końcu nie była w tym sama...
- Powinnyśmy stąd iść. Chodź, im dalej od tego tym lepiej.
- Powinniśmy... Ale jeśli dalej będzie gorzej?
- dziewczyna spojrzała na Ve niemal ze łzami w oczach. - Im dalej idziemy tym jest przecież gorzej i gorzej...
- Wiem, ale jaki mamy wybór? Musimy to przetrzymać, bo nie ma dokąd zawrócić.


Astria spuściła głowę, milczeniem przyznając kobiecie rację. Teraz nie mogli już zawrócić, w kopalni czekały by ich albo skaveny, albo nadzianie na pal. Jednak... tam po pięciu latach czekała ją wolność. Tu nie miała nawet gwarancji, że wyjdzie z podziemi żywa. Aleam wreszcie zszedł na dół i grupa ruszyła w stronę portalu. Jeszcze przez kilka kroków - zwłaszcza tych do pokłutego mieczem, czy czymś ostrym trupa pająka - dziewczyna rozważała implikacje samobójczej wyprawy, lecz z każdym krokiem wgłąb jaskini traciła zdolność jasnego formułowania myśli. Kurt zawołał coś do niej, ale tylko potrząsnęła głową nie będąc pewną czego od niej chce i nie chcąc opuszczać boku brata.

Bobby i jakiś chłopak odeszli na bok, po czym... zaczęli się bić, a echo ich szamotaniny rozchodziło się po całej jaskini. Te dźwięki ożywiły ją nieco. Idioci! Nie ważne o co im poszło, czy o resztki pająka, czy o co innego, ale nie mogli poczekać z tym do wyjścia? Astrii nie uśmiechało się wcale spotkanie z następnym robalem albo skavenami, które te hałasy mogły na nich ściągnąć. Na szczęście jej brat myślał podobnie - doskoczył do walczących, rozdzielając ich w kilku ciosach.

Może jednak dzięki temu Astrii udało się dostrzec ruch na platformie poniżej. Jednak ci szaleńcy coś zwabili! Albert ruszył w dół z bronią w dłoni, a Astriata wgapiła się tępo w postument. To było to! Ta moc... ten głos... te nici, kokon, lep, moc i niemoc... Ten postument, to było coś... ktoś... to wszystko przez niego. Dziewczyna chciała się wycofać wyżej, byle dalej od tego czegoś, ale nogi wrosły jej w ziemię - mogła tylko wpatrywać się jak zaklęta w scenę poniżej.
 

Ostatnio edytowane przez Sayane : 05-10-2009 o 07:39.
Sayane jest offline  
Stary 04-10-2009, 23:20   #83
 
Jakoob's Avatar
 
Reputacja: 1 Jakoob jest godny podziwuJakoob jest godny podziwuJakoob jest godny podziwuJakoob jest godny podziwuJakoob jest godny podziwuJakoob jest godny podziwuJakoob jest godny podziwuJakoob jest godny podziwuJakoob jest godny podziwuJakoob jest godny podziwuJakoob jest godny podziwu
Stali wśród skwierczącej pajęczyny, wydalającej obrzydliwy, mdlący zapach pieczonej padliny. Stali, czekając w gotowości, wstrzymując oddechy i zamierając w bezruchu. Stali, lecz poza odgłosem płomieni, liżących czarne skały, zamarła głucha cisza. Spojrzeli po sobie, nie wiedząc co robić. Iść naprzód, a może czekać? Odpowiedź przyszła sama. Szybko. Najpierw usłyszeli chrobotanie. Z początku delikatne, po chwili donośne, odbijające się echem wąskiego korytarza. Astria krzyknęła. Aleam mocniej zacisną dłoń na rękojeści miecza. I wtedy prosto na nich wyskoczyło stado olbrzymich pająków, uciekających w panice przed zabójczym ciepłem. Niektóre były małe, jakie spotyka się w lasach Imperium, inne przypominały dorodne melony z południa sprzedawane zawsze na jesiennych targach w Altdorfie. Ale mamusi dalej nie było widać.

Podeszli do jamy w stropie. Około sześciu metrów w górę. Wspinanie po tych kanciastych skałach nie należało do najtrudniejszej sztuki, wystarczyło tylko uważnie poszukać odpowiednich miejsc do podparcia. Niestety, wymagało to nieco praktyki, o czym przekonała się jedna z dziewczyn, lądując prosto w ramionach Szuraka. Aleam podszedł do dziury i przez chwilę wyszukiwał wzrokiem odpowiednią drogę, starając się zapamiętać każdy przydatny element ściany. W tym czasie bezwiednie ruszał rękoma, imitując wspinaczkę. Odwrócił się do Kurta:

- Jak myślisz? Co jest tam, na górze?
- spytał, wskazując skinieniem głowy na grotę nad nimi.

Kurt pokiwał głową na lewo i na prawo, westchnął
- Pewnie skarby... albo kłopoty - uśmiechnął się krzywo. - A co, zainteresowany przepatrywaniem ? - Zapytał się z lekką ironią.

- Skarby... - Aleam zamyślił się na chwilę, spoglądając w górę. - Myślę, że to byłoby interesujące. - dodał po chwili, nie zważając na szyderczy ton głosu rozmówcy.

-No to skikaj młody na górę i przynieś mi coś dobrego - uśmiechnął się krzywo i szykował już podpórkę do pomocy.

Aleam nie zastanawiał się długo. Zrzucił linę z ramienia, która w tych warunkach byłaby jedynie ciężarem.

- Jak coś się będzie działo, będę leciał w dół. - dodał.

Szedł więc bez zabezpieczenia, nie licząc Kurta stojącego w gotowości na dole. Podciągnął się na rękach, uniósł wysoko nogę, tak że znajdowała się ponad linią barków. Zaparł się piętą o małą zapadlinę skalną i wyprostował do pionu. Dalej, idąc cały czas na ugiętych nogach (co wyglądem trochę przypominało żabę), dotarł do miejsca skąd spadła jego poprzedniczka. Zatrzymał się na chwilę, aby otrzeć pot z czoła. Teraz nie dziwił się, że odpadła właśnie tutaj. Najbliższy chwyt pozostawał poza zasięgiem rąk, nawet zrobienie przechwytu było niewystarczające. Żeby iść dalej podskoczył, pewnie łapiąc wygodny chwyt w kształcie grzybka. Zawisł na ręce i ponownie podciągnął się. Stanął na wygodnej półce i korzystając z chwili wytchnienia, przymrużył oczy i wyostrzył słuch, starając się wychwycić jakiekolwiek dźwięki na górze. Odpowiedziała mu jedynie głucha cisza. Nie chcąc tracić czasu, pokonał ostanie pół metra, dzielące go od komory.

Mając za plecami dyndające kokony, Aleam zajrzał do pajęczej kryjówki... Jama w świetle pochodni była dość duża. Było w niej też dość parno i ciepło. Nawet duszno. Zalegające jednak wszędzie zasuszone szczątki praktycznie w ogóle nie śmierdziały. Chłopak starał się nie przyglądać specjalnie szkieletom, które otulone w drobniutkie jedwabne nici, niczym w delikatną pierzynę, musiały leżeć tu od dawna. Naprzeciwko wejścia, w którym nadal stał, znajdowało się duże wyleżysko, w którym pająk pewnie spędzał większość czasu. Tam też znajdowała się cała masa torbiastych jaj wielkości pomarańczy, spośród których większość była popękana i pusta, choć były też nietknięte. Młody ulicznik wzdrygnął się odruchowo i zbliżył trochę. Przed wyleżyskiem leżało dość świeże zdawać by się mogło po szarej zapadłej skórze twarzy ciało. Mężczyzna w oplecionym białymi nitkami skórzanym kaftanie zdawał się wpatrywać w młodzieńca nieprzyjemnie wytrzeszczonymi i przesłoniętymi mgiełką oczami. Mimowolne wyobrażenie sobie tego, że mógł jeszcze żyć sparaliżowany gdy wielki pająk zatopiwszy w nim szczękę wysysał zawartość, targnęło chłopaka dreszczem. Podszedł i ostrożnie kucnął obok ciała. Wzrok sam powędrował w kierunku przypiętej do pasa torby. Drżącymi rękoma odwiązał od pasa i zajrzał do środka. Manierka z wodą, hubka, tarnik, lampa olejna, parę monet, zawinięte w liście suchary i pokryte pleśnią suszone mięso. Do tego wytarty list, zwinięty w rulon. Język jednak tileański...
Broni trupa nie znalazł poza solidnym sztyletem, którego rękojeść sterczała z cholewy.

Rozejrzawszy się znalazł jeszcze z tyłu w kącie wyleżyska stosik różnych przedmiotów, wśród których walały się kości, kamienie, oraz jakieś świecidełka, w tym również zwykły łańcuch z brązu, hełm z połyskliwej stali i niewielki posążek przedstawiający dobrze zbudowanego mężczyznę. Czas zatarł większość szczegółów, ale postać sprawiała wrażenie raczej beznamiętnego chłodu...

Aleam odpiął pas wraz z torbą i przymocował sobie do biodra. Wyrzucił spleśniałe mięso i wylał przegniłą wodę z manierki, zostawiając suchary, które mogły być ich jedynym pożywieniem... nie licząc pająków. Do torby dorzucił posążek, list i hełm, który wyraźnie wystawał z tobołka. Rozejrzał się jeszcze raz po komnacie, po czym powoli, choć z nieukrywanym zniecierpliwieniem, zszedł do reszty grupy.

Gdy tylko go zobaczyli, zerwali się do dalszego marszu. Chłopak powstrzymał ich jednak gestem. Stanęli zniecierpliwieni. Z przytroczonej torby wyjął hełm, kładąc go obok i dając znak, że go nie potrzebuje, potem list i posążek. Widząc ponaglające spojrzenia, nie zwlekał:

- Tam na górze, przy jednym z ciał, znalazłem ten o to posążek i list. List jest napisany w języku tileańskim. Ktoś zna? Już sama obecność kogoś, nawet martwego, w tych rejonach to ciekawostka. W szczególności, że nosi przy sobie jakieś pismo i ... To - Aleam wskazał na niewielki posążek. - Nie mówiłem Wam o tym, bo sądziłem, że uznacie mnie za świra, ale To natychmiast przypomniało mi o tym zdarzeniu. Kiedy schodziliśmy do korytarza, przeprawiając się po pionowej ścianie, miałem wrażenie, niemalże nie do odróżnienia od rzeczywistości, że odpadam od skały i spadam w dół, prosto w lodowatą wodę. Czułem smak i zapach wody, czułem chłód jaki mnie ogarnął. Wtedy też, odezwał się Głos, który pozbawiony był wszelakich uczuć, Głos, który tak naprawdę nie był głosem... Wiem, brzmi to dziwnie, ale ciężko jest to wytłumaczyć za pomocą słów. Chwilę potem stałem tam, gdzie powinienem. - Aleam ponownie wskazał na posążek. - Ktoś rozpoznaje tą postać? Słyszał kiedyś o podobnych zjawiskach?
 
__________________
gg: 8688125

A po godzinach, coś do poczytania: [nie wolno linków w podpisie, phi]
Jakoob jest offline  
Stary 05-10-2009, 12:47   #84
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
- Jesteś pewnie świrem – ocenił Callisto Aleama, łagodząc słowa uśmiechem, ażeby ów nie poczuł się specjalnie urażony – ale niestety, miałem dość podobne przeczucia oraz wrażenia, także związane z wodą oraz dziwacznymi szeptami. Wspomniałem o tym Angie. Dlatego stety czy niestety, jesteś w moim towarzystwie. Zakładałem, że jakoś to wszytko to zwyczajne nerwy. Jednak, jeśli masz podobnie, to trochę zbyt dziwne. Coś tu śmierdzi, ale może ma jakieś pojęcie nasza urocza czarodziejka? Masz … ma pani może … – nie wiedział jak się zwrócić do dziewczyny – ewentualne wytłumaczenie takich spraw? Jakieś magiczne sztuczki? Żebyśmy mieli te same omamy? Przynajmniej podobne. Naprawdę niezwykle ciężko uwierzyć. Co zaś do reszty: figurka nic mi nie mówi, tileański zaś znam mniej więcej tak jak arabski, czyli w ogóle. Zresztą właściwie najważniejsze, najlepiej się wynieść stąd. Pewnie przejdzie wtedy.
 
Kelly jest offline  
Stary 05-10-2009, 13:52   #85
 
Oktawius's Avatar
 
Reputacja: 1 Oktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłość
Kurt liczył na coś cenniejszego niż list w języku którego nie kojarzył ni chu chu, poza takimi zwrotami jak "piwo, dziewka, walka i krew". Posążek, też specjalnie mu nic nie mówił, a tym bardziej nie miał jakichś szczególnych zawrotów głowy, czy uczucia spadania w wodę.
Pokiwał głową, bo okazało się że kolejny poczuł to samo...
"Są słabi... Byle zejście na dół, po ścianie, doprowadza ich zmysły do... cholera wie czego"
Czekał na komentarz tych, które znają się na tym, a po reakcji tego typka co go nie podsadzał, Kurt ośmiela się stwierdzić że jest ich więcej niż jedno....
"Mnożą się jak króliki...."
 
__________________
Wolę chodzić do studia niż na nie po prostu,
palić piątkę do południa niż mieć ją na kolokwium.

511409
Oktawius jest offline  
Stary 05-10-2009, 14:15   #86
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Zejście Aleama przerwało kulejącą konwersację z Ve. Cała grupa zebrała się w jednym miejscu podziwiając znaleziska. Astria aż zatrzęsła się z obrzydzenia na myśl o przeszukiwaniu na wpół zjedzonych trupów, ale rozumiała, że w ich sytuacji każde znalezisko może być cenne. Ostatecznie jeśli wyjdą stąd cało będą musieli choć ubrać się przyzwoicie, o jadle i napitkach nie wspominając.

Niestety ani ona ani jej brat nie znali tileańskiego. Grupa osób, które jeszcze nie odpowiedziały kurczyła się i wyglądało na to, że jak tak dalej pójdzie to zawartość listu pozostanie tajemnicą.
 
Sayane jest offline  
Stary 05-10-2009, 14:40   #87
 
baltazar's Avatar
 
Reputacja: 1 baltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znany
Widać, że nie wszyscy byli nawykli do trudów i ciężkich warunków. To, że kobiety nie wytrzymywały mógł zrozumieć. Ale wizja ucieczki, która po tygodniach, miesiącach czy latach w parę chwil odbierała rozum to nie wróżyło niczego dobrego. No chyba, że to jest to „kuszenie”, o którym wspominała Ve… a w tedy znaczyłoby to, że spaczeń dostaje się już do wielu głów. Z drugiej strony jak wspomniała handlarka niewolnikami jest tutaj jak wszyscy „za niewinność”. Rycerz miał coraz mniej złudzeń, że towarzyszą mu w ucieczce prawi ludzie. A wiadomo tam gdzie nie ma moralności i honoru jest miejsce na upadek i występek.

Nauka języków nigdy nie przychodziła mu z łatwością. A jak już poznał jakiś okazuje się, że jest on nieprzydatny. W tych jaskiniach ciężko mu jest znaleźć damę dworu, z którą mógłby pożartować po bretońsku. Tileańskiego nie znał, więc jak pozostali czekał, aż się objawi ktoś biegły w tym języku.

Przyglądnął się tymczasem innym znaleziskom. O ile czy to o sztylecie czy o hełmie nie wiele można było powiedzieć to kamienna figurka zdawała się być znajoma…

- Nie miał żadnego medalionu? Zwrócił się do Aleama, ale tamten tylko przecząco pokręcił głową. Szkoda bo można by coś więcej wtedy o trupie powiedzieć.

- Bachmann miał coś podobnego na biurku. Widziałem kiedy ostatnio u niego byłem. Stwierdził jak gdyby nigdy nic oddając statuetkę.
 
baltazar jest offline  
Stary 05-10-2009, 17:12   #88
 
hija's Avatar
 
Reputacja: 1 hija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodnie
Kiedy Callisto wycelował swoje pytanie w ‘czarodziejkę’ Vestine rozejrzała się dyskretnie wokół, mając nadzieję, że to nie do niej. Tyle, że jedyną ‘panią czarodziejką’ jaka znajdowała się w okolicy była… Astria. Która zdemaskowała się ledwie chwilę temu, nad grudką spaczenia. ~~ Zdemaskowała to złe słowo ~~ Skarciła się w myślach. Dziewczyna wyglądała na porządnie wystraszoną i zagubioną. Zupełnie jak sama Ve.

Udając, że to nie do niej mówił Estalijczyk, sięgnęła po kartkę papieru. Zaiste, tileański. Uśmiechnęła się jednym kącikiem ust. Prześlizgnęła wzrokiem po tekście, nie przeszkadzał jej w tym półmrok rozświetlony niebieską poświatą lauryli.
Podniosła wzrok. Na twarzach patrzących na nią osób malowało się ponaglające wyczekiwanie.
Przełknęła ślinę.

”Zgodnie z poprzednimi ustaleniami, potwierdzam konieczność poddania
pleveńskiej Iglicy sprawdzeniu. Wytypowany człowiek ma natychmiast
ruszyć do Księstw Granicznych i potwierdzić nasze podejrzenia w tej
sprawie. W razie konieczności dopuszczamy skontaktowanie się z
Verenitami z Pleven. Są wtajemniczeni w działalność Ordo Fidelis w tej
sprawie. Niniejsze pismo z pieczęcią poniżej potwierdzi przed nimi
tożsamość naszego człowieka.

AG”


Choć czytała cicho, jej dźwięczny głos wyraźnie rozbrzmiewał echem w ogromnej jaskini.

- Kompletnie nic mi to nie mówi…Ordo Fidelis? – tym razem, dla odmiany, to ona popatrzyła pytająco na resztę towarzyszy ucieczki.
 
hija jest offline  
Stary 05-10-2009, 19:45   #89
 
Oktawius's Avatar
 
Reputacja: 1 Oktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłość
Kurt wciąż nie miał pojęcia o czym się mówi, a tym bardziej nie wiele zrozumiał z tego listu. Ordo Fidelis? Co to kurna ma być? Nie spotkał nic takiego jeszcze w swoim życiu i ma nadzieje że nie spotka. Za bardzo podobało mu się jego beztroskie i spokojne życie (nawet jeśli jest ono w kopalni) , więc nie chętnie witał wizję zapoznania się z tym Ordem. Lecz pewnie reszta "drużyny" pociągnie za sznurek, który cholera wie co ma na drugim końcu.
Szczęście, nie szczęście, ale ktoś zna Tileański. Ale te informacje jakoś specjalnie im nie pomogły. Mają ciało posłańca na górze, jego papiery na dole, a przed sobą... jeszcze kupę drogi. Więc chyba zwlekać nie ma na co, a trzeba jak najszybciej ruszać. Podebatują na tym w spokojniejszym miejscu... oby karczmie.
Odezwał się po raz pierwszy już od dłuższego czasu, a jego głos trochę schrypnięty , z siłą obił się o ściany
- Może ruszymy dupy, a potem nad tym pomyślimy? - Dyplomacja.... ta , to jest to co Kurcik lubi najbardziej!
 
__________________
Wolę chodzić do studia niż na nie po prostu,
palić piątkę do południa niż mieć ją na kolokwium.

511409
Oktawius jest offline  
Stary 05-10-2009, 21:31   #90
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
- Ordo Fidelis ... Czy to nie jest przypadkiem wewnętrzna grupa sigmaryckiej inkwizycji, czy czegoś w rodzaju łowców czarownic? Coś tam słyszałem na temat tej organizacji. groźni,fanatyczni, sprawni, odwalający dobrą robotę broniąc nieświadomych osobników przed chaosem, czasami jednak nieco przesądzający. Jeżeli zainteresowała się kopalnią organizacja tego typu, to jest to najlepsza wskazówka, że bardzo coś tu nie gra oraz że należny spływać czym prędzej. Oni nie mają reputacji łagodnych oraz, jeżeli biorą się za jakieś śledztwo, zazwyczaj sprawa nie jest błaha, lecz niezwykle poważna.
 
Kelly jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:14.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172