Wątek: Łaska wyboru
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-10-2009, 23:20   #83
Jakoob
 
Jakoob's Avatar
 
Reputacja: 1 Jakoob jest godny podziwuJakoob jest godny podziwuJakoob jest godny podziwuJakoob jest godny podziwuJakoob jest godny podziwuJakoob jest godny podziwuJakoob jest godny podziwuJakoob jest godny podziwuJakoob jest godny podziwuJakoob jest godny podziwuJakoob jest godny podziwu
Stali wśród skwierczącej pajęczyny, wydalającej obrzydliwy, mdlący zapach pieczonej padliny. Stali, czekając w gotowości, wstrzymując oddechy i zamierając w bezruchu. Stali, lecz poza odgłosem płomieni, liżących czarne skały, zamarła głucha cisza. Spojrzeli po sobie, nie wiedząc co robić. Iść naprzód, a może czekać? Odpowiedź przyszła sama. Szybko. Najpierw usłyszeli chrobotanie. Z początku delikatne, po chwili donośne, odbijające się echem wąskiego korytarza. Astria krzyknęła. Aleam mocniej zacisną dłoń na rękojeści miecza. I wtedy prosto na nich wyskoczyło stado olbrzymich pająków, uciekających w panice przed zabójczym ciepłem. Niektóre były małe, jakie spotyka się w lasach Imperium, inne przypominały dorodne melony z południa sprzedawane zawsze na jesiennych targach w Altdorfie. Ale mamusi dalej nie było widać.

Podeszli do jamy w stropie. Około sześciu metrów w górę. Wspinanie po tych kanciastych skałach nie należało do najtrudniejszej sztuki, wystarczyło tylko uważnie poszukać odpowiednich miejsc do podparcia. Niestety, wymagało to nieco praktyki, o czym przekonała się jedna z dziewczyn, lądując prosto w ramionach Szuraka. Aleam podszedł do dziury i przez chwilę wyszukiwał wzrokiem odpowiednią drogę, starając się zapamiętać każdy przydatny element ściany. W tym czasie bezwiednie ruszał rękoma, imitując wspinaczkę. Odwrócił się do Kurta:

- Jak myślisz? Co jest tam, na górze?
- spytał, wskazując skinieniem głowy na grotę nad nimi.

Kurt pokiwał głową na lewo i na prawo, westchnął
- Pewnie skarby... albo kłopoty - uśmiechnął się krzywo. - A co, zainteresowany przepatrywaniem ? - Zapytał się z lekką ironią.

- Skarby... - Aleam zamyślił się na chwilę, spoglądając w górę. - Myślę, że to byłoby interesujące. - dodał po chwili, nie zważając na szyderczy ton głosu rozmówcy.

-No to skikaj młody na górę i przynieś mi coś dobrego - uśmiechnął się krzywo i szykował już podpórkę do pomocy.

Aleam nie zastanawiał się długo. Zrzucił linę z ramienia, która w tych warunkach byłaby jedynie ciężarem.

- Jak coś się będzie działo, będę leciał w dół. - dodał.

Szedł więc bez zabezpieczenia, nie licząc Kurta stojącego w gotowości na dole. Podciągnął się na rękach, uniósł wysoko nogę, tak że znajdowała się ponad linią barków. Zaparł się piętą o małą zapadlinę skalną i wyprostował do pionu. Dalej, idąc cały czas na ugiętych nogach (co wyglądem trochę przypominało żabę), dotarł do miejsca skąd spadła jego poprzedniczka. Zatrzymał się na chwilę, aby otrzeć pot z czoła. Teraz nie dziwił się, że odpadła właśnie tutaj. Najbliższy chwyt pozostawał poza zasięgiem rąk, nawet zrobienie przechwytu było niewystarczające. Żeby iść dalej podskoczył, pewnie łapiąc wygodny chwyt w kształcie grzybka. Zawisł na ręce i ponownie podciągnął się. Stanął na wygodnej półce i korzystając z chwili wytchnienia, przymrużył oczy i wyostrzył słuch, starając się wychwycić jakiekolwiek dźwięki na górze. Odpowiedziała mu jedynie głucha cisza. Nie chcąc tracić czasu, pokonał ostanie pół metra, dzielące go od komory.

Mając za plecami dyndające kokony, Aleam zajrzał do pajęczej kryjówki... Jama w świetle pochodni była dość duża. Było w niej też dość parno i ciepło. Nawet duszno. Zalegające jednak wszędzie zasuszone szczątki praktycznie w ogóle nie śmierdziały. Chłopak starał się nie przyglądać specjalnie szkieletom, które otulone w drobniutkie jedwabne nici, niczym w delikatną pierzynę, musiały leżeć tu od dawna. Naprzeciwko wejścia, w którym nadal stał, znajdowało się duże wyleżysko, w którym pająk pewnie spędzał większość czasu. Tam też znajdowała się cała masa torbiastych jaj wielkości pomarańczy, spośród których większość była popękana i pusta, choć były też nietknięte. Młody ulicznik wzdrygnął się odruchowo i zbliżył trochę. Przed wyleżyskiem leżało dość świeże zdawać by się mogło po szarej zapadłej skórze twarzy ciało. Mężczyzna w oplecionym białymi nitkami skórzanym kaftanie zdawał się wpatrywać w młodzieńca nieprzyjemnie wytrzeszczonymi i przesłoniętymi mgiełką oczami. Mimowolne wyobrażenie sobie tego, że mógł jeszcze żyć sparaliżowany gdy wielki pająk zatopiwszy w nim szczękę wysysał zawartość, targnęło chłopaka dreszczem. Podszedł i ostrożnie kucnął obok ciała. Wzrok sam powędrował w kierunku przypiętej do pasa torby. Drżącymi rękoma odwiązał od pasa i zajrzał do środka. Manierka z wodą, hubka, tarnik, lampa olejna, parę monet, zawinięte w liście suchary i pokryte pleśnią suszone mięso. Do tego wytarty list, zwinięty w rulon. Język jednak tileański...
Broni trupa nie znalazł poza solidnym sztyletem, którego rękojeść sterczała z cholewy.

Rozejrzawszy się znalazł jeszcze z tyłu w kącie wyleżyska stosik różnych przedmiotów, wśród których walały się kości, kamienie, oraz jakieś świecidełka, w tym również zwykły łańcuch z brązu, hełm z połyskliwej stali i niewielki posążek przedstawiający dobrze zbudowanego mężczyznę. Czas zatarł większość szczegółów, ale postać sprawiała wrażenie raczej beznamiętnego chłodu...

Aleam odpiął pas wraz z torbą i przymocował sobie do biodra. Wyrzucił spleśniałe mięso i wylał przegniłą wodę z manierki, zostawiając suchary, które mogły być ich jedynym pożywieniem... nie licząc pająków. Do torby dorzucił posążek, list i hełm, który wyraźnie wystawał z tobołka. Rozejrzał się jeszcze raz po komnacie, po czym powoli, choć z nieukrywanym zniecierpliwieniem, zszedł do reszty grupy.

Gdy tylko go zobaczyli, zerwali się do dalszego marszu. Chłopak powstrzymał ich jednak gestem. Stanęli zniecierpliwieni. Z przytroczonej torby wyjął hełm, kładąc go obok i dając znak, że go nie potrzebuje, potem list i posążek. Widząc ponaglające spojrzenia, nie zwlekał:

- Tam na górze, przy jednym z ciał, znalazłem ten o to posążek i list. List jest napisany w języku tileańskim. Ktoś zna? Już sama obecność kogoś, nawet martwego, w tych rejonach to ciekawostka. W szczególności, że nosi przy sobie jakieś pismo i ... To - Aleam wskazał na niewielki posążek. - Nie mówiłem Wam o tym, bo sądziłem, że uznacie mnie za świra, ale To natychmiast przypomniało mi o tym zdarzeniu. Kiedy schodziliśmy do korytarza, przeprawiając się po pionowej ścianie, miałem wrażenie, niemalże nie do odróżnienia od rzeczywistości, że odpadam od skały i spadam w dół, prosto w lodowatą wodę. Czułem smak i zapach wody, czułem chłód jaki mnie ogarnął. Wtedy też, odezwał się Głos, który pozbawiony był wszelakich uczuć, Głos, który tak naprawdę nie był głosem... Wiem, brzmi to dziwnie, ale ciężko jest to wytłumaczyć za pomocą słów. Chwilę potem stałem tam, gdzie powinienem. - Aleam ponownie wskazał na posążek. - Ktoś rozpoznaje tą postać? Słyszał kiedyś o podobnych zjawiskach?
 
__________________
gg: 8688125

A po godzinach, coś do poczytania: [nie wolno linków w podpisie, phi]
Jakoob jest offline