Po dłuższej chwil, przez którą cieszyli się swoją bliskością i właśnie odkrytą obronną cechą twierdzy, mężczyzna oderwał swe usta od ponętnych warg Keiry:
- To wspaniała nowina. Nie tylko powinna przekonać Szare Płaszcze, że obrona tego zamku nie jest zadaniem nierealnym, ale dodatkowo zapewnia nam doskonała ochronę od strony czarowników z Thay. To oni niepokoili mnie właśnie najbardziej, a teraz wygląda na to, że nie musimy się nimi zbytnio przejmować.
- Zależy jak na to patrzeć. Wciąż mogą powołać do życia masę sług, którzy zaleją nas falą i zjedzą - roześmiała się - Ale fakt, dzięki temu będzie tu znacznie łatwiej się bronić.
- Tak, zdecydowanie najtrudniejsza jest zawsze ochrona przed potężną magią, a skoro to miejsce potrafi bronić się samo, my możemy naszą moc w przypadku potencjalnego ataku, spożytkować głównie na kontrofensywę.
- A może będziemy tu prowadzili długie i spokojne życie? - mrugnęła do niego wesoło.
- To brzmi strasznie... nudno nie sądzisz kochanie? - Craig mrugnął do czarodziejki wesoło.
- Gromadka dzieci, poselstwa i jakże ciekawe uczty... jak możesz tak mówić!
Mężczyzna przez chwile zastanawiał się nad jej słowami, a potem powiedział:
- By ludzie mieli ochotę przybyć na takie odludzie musimy wymyślić coś na tyle interesującego by ich przyciągnąć. Zastanawiałaś się, co mogłoby to być?
- Zależy jakich ludzi chcesz tu ściągnąć. Większości wystarcza brak podatków i ochrona. To dzikie tereny, niewielu oferuje coś lepszego.
- Myślałem raczej o ludziach z pieniędzmi, którzy mieliby ochotę je u nas zostawić...
- Nie jest to dobre miejsce na handel, chyba, że z dzikimi plemionami z północy. Zostaje nam poszukanie bogactw naturalnych, inaczej nikogo tu nie ściągniemy.
- Większość bogaczy, to znudzeni ludzie, którzy nie mają co robić ze swoimi pieniędzmi i czasem. Myślałem raczej o specjalnych rozrywkach, które mogłyby ich zainteresować. Miałabyś przy tym okazję urządzać bale i uczty.
- Chcesz mnie zabić? Myślisz, że przyjechałam z Waterdeep, by w innym miejscu brać udział w ucztach i zadawać się ze śmiertelnymi nudziarzami?
Mag zaczął się śmiać:
- Tak mi się wydawało, że przed chwilą powiedziałaś: "Gromadka dzieci, poselstwa i jakże ciekawe uczty..."?
- No tak, ironia, trudne słowo.
Savras delikatnie obrysował palcem kształt jej warg, a potem złożył na nich niespieszny, leniwy pocałunek:
- Uważaj jakie wypowiadasz życzenie, bo przypadkiem może się spełnić. Tak kiedyś powiedział mi pewien stary mądry człowiek - Uśmiechnął się do Keiry czule.
- Pierwszego nudziarza, którego mi wciśniesz, spalę na popiół. Obiecuję.
Ponownie zaśmiał się wesoło. Chwycił kobietę w pasie, uniósł w górę i zakręcił się w koło:
- Widzę, że z tobą nigdy nie będę się nudził.
- Ciebie też spopielę jak mi się znudzisz - roześmiała się - Puść mnie, wariacie!
- To co masz ochotę teraz robić, moja czarodziejko? Muszę przecież zadbać o to byś się nigdy nie znudziła - Powiedział opuszczając ją w dół w taki sposób, by otarła się o jego ciało.
- Mam ochotę na wiele rzeczy, ale obawiam się, że najpierw trzeba tu dokładnie posprzątać, by większość z nich zrobiła się bardziej komfortowa. Może wynajmiemy ludzi z pobliskiej wioski?
Pocałował Keirę i pokiwał głową. Nawiązanie jak najlepszych stosunków z tutejsza społecznością było bardzo istotne. Niedługo pewnie przybędą ludzie z osady kupieckiej, po których wczoraj wyruszył goniec, jednak mieszkańcy najbliższej wioski powinni powoli oswajać się z nimi i z samym zamkiem, a sprzątanie nie tylko zapewni im godziwy zarobek, ale jeszcze dodatkowo unaoczni, że nie ma w twierdzy żadnych strasznych potworów, których powinni się obawiać. |