Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-10-2009, 20:27   #25
Sorix
 
Sorix's Avatar
 
Reputacja: 1 Sorix nie jest za bardzo znany
Kiedy Lilianne i Moran opuścili warsztat kowala, słońce już zachodziło. Wszystko było skąpane w ciepłym, złocistym świetle.
- Moranie, powinniśmy się rozejść. - powiedziała.
- A co z misją ? -spytał Moran. Szkoda było mu opuszczać tak piękną kobietę, chociaż przypuszczał, że nie jest to ostatni raz, kiedy się widzą.
Kapłanka łagodnie roześmiała się.
- Jutro o południu spotkamy się w tym samym miejscu, w którym się poznaliśmy. Doceniam twoje zaangażowanie misją, ale myślę, że dziś i tak już nic nie wskóramy. - odpowiedziała.
Rozumiem - odpowiedział Moran z nie największym entuzjazmem. - Mam szykować się na podróż, czy będzie to misja tylko w mieście ?
- Nieznane są ścieżki losu, Moranie. Nigdy nie wiemy, gdzie się jutro znajdziemy...
- rzekła nieco pokrętnie.- Ahh, wybacz mi. - znów się uśmiechnęła.- Dopóki nie wiemy, czy poszukiwana nie została uprowadzona poza teren miasta, musimy przyjąć, że znajdziemy ją właśnie w Minas'Drill. Ale wspaniale by było, gdybyś jutro odział się bardziej wizytowo...
-Rozumiem
- odrzekł Moran. Faktycznie miał na sobie najgorsze łachy jakie miał w posiadaniu. Zrobiło mu się wstyd patrząc na kobietę odzianą w piękne ubrania i delikatne, falowane włosy. - Tak więc przed dwunastą będe na Ciebie czekał pod fontanną Rohzaat- rzekł Moran patrząc się nadal w piękne, długie włosy Lilianne
Kobieta przez krótki czas jeszcze patrzyła w oczy mężczyzny, aż przeszedł ją ledwo-zauważalny dreszcz.
- Tak. Rohzaat, jutro o dwunastej. - odwróciła się i szybko ruszyła w kierunku północnym.
Moran wpatrywał się się w falujące włosy Liliane, puki nie zniknęła za rogiem wysokiej wierzy. Gdy nie mógł dostrzec już kobiety, rozłożył szare, wielkie skrzydła i poderwał się w górę. - Czas do domu - powiedział - muszę wziąć prysznic i porządnie się wyspać.

***

Po kilku minutach Moran wylądował obok drzwi. Dom znajdował się wysoko nad miastem. Nie był jakiś szczególnie piękny, lecz na pewno nie można było się go wstydzić. Miał trzy pokoje, dużą kuchnie i łazienkę. W sam raz dla samotnego łowcy.
Moran przekręcił klucz w zamku, po czym nacisną na klamkę. Spodziewał się opuszczonego domu, lecz był on wysprzątany i gotowy do użytku. - Jak dobrze, że babcia jeszcze pamięta o tej chatce - pomyślał - żeby nie ona pół nocy musiałbym spędzić na sprzątaniu. Nie wiadomo, kiedy tu zawitam następny raz.
Łowca wrzucił ubrania na pobliskie krzesło, po czym poszedł wziąć kąpiel. Po relaksie zaburczało mu w brzuchu. -Cholera - rzucił - nie mam nic do jedzenia. Wchodząc do spiżarni spotkał go kolejny szok.W prawdzie nie była pełna, ale wystarczająco było w niej jedzenia, żeby obficie przeżyć trzy dni. -Kocham babcię- pomyślał. - Z rana muszę ją odwiedzić.
Moran zjadł kolację, po czym położył się spać w jednym, ze swoich wielkich łóżek.

***

Obudził do promień światła. - O rany - szepną sam do siebie - już późno. Zerwał się z łóżka i pobiegł od razu do łazienki. Po wzięciu kąpieli "w biegu" nałożył najlepsze ciuchy jakie miał, założył łuk i kołczan, schował kozik, po czym wybiegł z domu. -Na pewno jestem już spóźniony - pomyślał.
Zleciał jak umiał najszybciej na dolną część zachodniego miasta. Wtem usłyszał dzwony - Jeden, dwa (...) dziesięć, jedenaście... Ha - niemal krzykną Moran.- Dopiero jedenasta. Ucieszony wzbił się z powrotem do domu. -Tak więc mam jeszcze czas zjeść śniadanie.
Moran przyrządził sobie porządne śniadanie, i wypił cały litr mleka, które kupił po drodze. -Mam jeszcze trochę czasu - pomyślał - Pójdę do mistrza Mentora , muszę kupić trochę strzał.

***

Po kilku minutach stał już przy wejściu do sklepu starca. Wszedł pewnym ruchem, lecz Mentora nie było w pomieszczeniu. -Cholera - przeklną Moran - będę musiał poradzić sobie z tyloma strzałami, ile mam w kołczanie. Chociaż...
Moran wybiegł ze sklepu z pełnym kołczanem strzał, zostawiając kartkę z pozdrowieniami i pieniędzmi, które z pewnością pokryją koszty. -No, mam jeszcze dziesięć minut. Akurat zdążę na czas.

***

Moran za kilka chwil stał już przy wielkiej fontannie. Była ona wielkości dużego bloku mieszkalnego. po środku stał Nieskończony, a z wszystkich piór wystrzelała w górę woda, która pod wpływem wiatru spadała z dużej wysokości na fontannę. Był to jeden z piękniejszych widoków w zachodniej części Neverendaar'u. Moran wpatrywał się w nią cały czas, czekając na przybycie kapłanki Neptuna.
 

Ostatnio edytowane przez Sorix : 06-10-2009 o 23:00.
Sorix jest offline