Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-10-2009, 21:59   #88
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Selena, Latien, podążacie w stronę obozowiska z co najmniej mieszanymi uczuciami. Wszystko działo się zbyt szybko i było zbyt niejasne. Jeszcze nie doszliście do siebie po efektach magicznej podróży i wrażeniu, jakie wywołała na Was zbezczeszczona dolina, a już musieliście radzić sobie nie dość,że z towarzyszem Fosth'ki to jeszcze... no właśnie. Pojawienie się żywej i zdrowej - przynajmniej na ciele - tei'ner nie wywołało w Was emocji takich, jak można się było spodziewać. Zamiast radości, że choć jedna z ludu wybrańców Matki przeżyła, w Was kiełkowała niepewność i podejrzenia. Trudno się zresztą dziwić. Kobieta nie dość, że wydawała się szalona, to jeszcze twierdziła, że była u thana w niewoli... no i przede wszystkim, że walczyła w Wojnie o Imil. Wojnie, która miała miejsce dziesięć setek lat temu. Nawet te'ner nie żyły tak długo. Zapewne długa niewola pomieszała zupełnie zmysły Liliel... tyle że jak w takim razie przybysze ją uwolnili? Czy byli już w twierdzy thana? Czy wtedy drowka została ranna? Czy raczej tei'ner więziona była gdzie indziej? Czy widziała zaginionych tei'ner, może coś o nich wie? A może po prostu przybyła tu jako szpieg, czy - co gorsza - wysłannik thana, mający zabrać drużynę do swojego pana? Dziesiątki pytań kłębią się Wam w głowach, a na żadne nie ma odpowiedzi zwłaszcza, że niejasne wypowiedzi kapłana, który najwyraźniej nie chce skonfrontować się sam na sam z Waszymi wątpliwościami też w niczym nie pomagają.

Kłopotliwe pytania były zresztą obopólne. Skąd się tu wzięliście? Co w Imil i Miee'sitil robił Latien? Jak otworzyliście portal? I co zamierzacie dalej? Spacer do obozu wypełniały pytania, zarówno te wypowiedziane jak i nie. Obóz zaś przyniósł następne - przede wszystkim w postaci wielkiego, obrzydliwego demona, nad którym Liliel najwyraźniej sprawowała pieczę. Rzecz jasna drowy wydawały się zupełnie niezrażone obecnością tego paskudztwa. Okrwawione opatrunki Phaere również nie wyglądały zachęcająco; podobnie jak jej komentarze. Sytuacja wyglądała coraz gorzej - do pełni nieszczęścia brakowało teraz jedynie zwabionego portalem thana. Póki co jednak nic nie zapowiadało jego przybycia; może liczył, że wyrżniecie się nawzajem?


Anzelm, Twoje położenie przedstawia się chyba najgorzej. Jeśli wcześniej czułeś się między jak młotem a kowadłem, to teraz imadło czy prasa do winogron są lepszym porównaniem. Nie dość, że musisz lawirować pomiędzy szalonym sukkubem i złośliwą drowką (którą chociaż rany nieco uspokoiły), to teraz jeszcze doszedł do tego wszystkiego Latien. Nie wiesz do czego zdolny może być lilend, jednak sam jego wzrost wzbudza respekt. No i umiał otworzyć portal, co nie jest łatwym zadaniem. A w obozie czekał Xerrtixellsen, którego widok na pewno nie nastroi lilenda pozytywnie. W potencjalnej walce na drowkę nie można by liczyć, Nathiel zachowywał się dziwnie, a z demonami nigdy nic nie wiadomo... Do tego Fosth'ka też była jakaś nieswoja. Nawet siedzący na jej ramieniu kruk milczał, skupiony jedynie na swoim rannym skrzydle. A jakby tego było mało, pod karczmą koczował w najlepsze Twój mały, śmierdzący oddział. Nie byłeś pewien, czy czarodziejka zauważyła nad jeziorem Twoje moce, lecz fanatyzm tutejszych względem nekromancji nie wróżył Ci najlepiej. Mogłeś mieć tylko nadzieję, że zdążysz porozmawiać z Fosth'ką na osobności, zanim Latien zechce wyruszyć w niewłaściwym kierunku. Choć skoro tu przybył, to chyba jego cele są zbieżne z Waszymi... prawda?

Nathiel, z wiszącą u ramienia drowką czujesz się trochę jak mebel, który nie wie o co chodzi. To, że Liliel w tei'nerskiej skórze rzuciła się uspakajać demona jakoś Cię nie zdziwiło - jej nieprzewidywalność była tak przewidywalna, że można było przejść nad nią do porządku dziennego. To, że Phaere potraktowała zjawienie się Fosth'ki, lilenda (którego mgliście pamiętałeś z karczmy), oraz Waszych koni jako coś zupełnie oczywistego... cóż, taka była jej chaotyczna natura. Ale samo pojawienie się 'gości' już nie było normalne. Ponury, milczący olbrzym i czarodziejka, w której nie mogłeś znaleźć nawet cienia wesołej, towarzyskiej Fosth'ki... I Anzelm, którego kłamstwa i lekko spanikowana twarz wyraźnie mówiła: grajcie wraz ze mną! Tylko w co, na demony?!
 

Ostatnio edytowane przez Sayane : 05-10-2009 o 22:01.
Sayane jest offline