Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-10-2009, 22:22   #88
madman
 
madman's Avatar
 
Reputacja: 1 madman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemu
Lusus oprzytomniał już zupełnie, przestał się śmiać a jego ruchy stały się spokojniejsze i przez to pewniejsze. Pomimo zmęczenia zdawało się, że choć odrobina sił mu wróciła. Podpierając się na mieczu ponownie powstał tym razem utrzymując równowagę. Uważnie słuchał słów Lidi i Mave, nie chciał aby żadna informacja umknęła mu.
- O sir Hadalusie wiedziałem już szybciej, przeklęty drow nie zapomniał się pochwalić swą nikczemnością. Dobrze się wszystkie spisałyście, zajęłyście się wszystkim jak należy… przepraszam ja… wcześniej was nie doceniłem, ale to tylko dlatego bo was nie znałem, skąd mogłem wiedzieć, że jesteście takie harde.- tłumaczył się giermek spoglądając to na półelfkę, to na magiczkę.
- Drowem myślę, że na razie nie musimy się martwić, dostał sporą nauczkę i jeżeli ma trochę rozumu to nieprędko tu wróci. Jeżeli bogowie okażą mu łaskę to dadzą przeżyć aby oczyścił swój honor splamiony tchórzliwą ucieczką. Dla nas teraz najważniejsze jest zebranie się razem i obmyślenie planu działania. Chodźmy po Tue i Kaela i zbierzmy się w stajni, Lidio zabierz wszystko co mogłoby pomóc Rangowi. Nie ma czasu do stracenia. – po tych słowach skierował się w stronę schodów lecz coś przykuło jego uwagę. Jak zahipnotyzowany podszedł do tobołów pod ścianą, do zdobionego miecza oburęcznego. Niedbale odrzucił zakrwawione ostrze drowa na bok. Przyklęknął przy swoim własnym, pierwszym prawdziwym mieczu. Z niemalże czcią dotknął długiej rękojeści oraz szerokiego jelca swej broni. Objął obiema dłońmi szerokie ostrze i uniósł ku górze niczym jakąś relikwie, głowę spuścił nisko i pogrążył się w cichej modlitwie. Po chwili zakończył, powstał i ponownie z czcią rozpoczął zakładanie kolczugi, która zdawała się być zrobiona na jego miarę, zupełnie jak miecz.
Wspomnienia powędrowały w przeszłość do zakonu w którym szkolił się na Paladyna. Przypomniał sobie słowa starego kowala „Nie ma gorszego połączenia niż broń, głupota i strach. Wszystkiego najgorszego można się wówczas spodziewać.”
Starszy rzemieślnik nauczył go szacunku do tego kawałku żelaza. Wykuł go dla niego na jego wzrost i siłę, nazwał go Derre Sul to podobno po krasnoludzku „Światło w ciemności”.
Oblicze młodzieńca z każdą chwilą się zmieniało. Można by powiedzieć, że poważniał lub mężniał w oczach.

Gdy zakończył, wyprostował się prezentując swą zbroje zdobioną pięknym błękitnym płótnem z wyszytym herbem jego rodu – w czarno-żółtej szachownicy kruk i wierzba. Długa suknia kolcza sięgała łydek i chroniła jego nogi, przepasał ją gruby pas do którego przypięta była pochwa z mieczem prawie tak dużym jak sam rycerz, jelec wystawał wręcz z pod pachy szlachcica. Młodzian uniósł głowę lekko do góry i odgarnął swe czarne włosy do tyłu spoglądając na przyglądające mu się ze zdumieniem dziewczyny. Znów z jego twarzy zniknęła powaga gdy posłał im przecudny uśmiech odsłaniając bielutkie ząbki.
Nieco się zachwiał po pierwszym kroku. Widać było, że ciężar zbroi jak i wysiłek jaki kosztował go jej przywdzianie osłabiło dumnego rycerza jeszcze bardziej. Jednak gestem zabronił niewiastom sobie pomagać. Sam utrzymał równowagę i stawiał kolejne, coraz pewniejsze kroki uśmiechając się przy tym z lekką nutką smutku.
- Ehh… w najbliższym czasie to na wiele wam się nie zdam.- powiedział ze smutkiem w głosie.
- Prowadźcie do Kaela i reszty, musimy postanowić co zrobimy dalej.- ruszyli schodami w dół.
 
__________________
D&D is a Heroic Fantasy.
Not a Peasant-oic Fantasy.
Know the difference.
Feel the difference.

Ostatnio edytowane przez madman : 05-10-2009 o 22:27.
madman jest offline