Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-10-2009, 06:45   #91
Deviler
 
Deviler's Avatar
 
Reputacja: 1 Deviler ma wspaniałą reputacjęDeviler ma wspaniałą reputacjęDeviler ma wspaniałą reputacjęDeviler ma wspaniałą reputacjęDeviler ma wspaniałą reputacjęDeviler ma wspaniałą reputacjęDeviler ma wspaniałą reputacjęDeviler ma wspaniałą reputacjęDeviler ma wspaniałą reputacjęDeviler ma wspaniałą reputacjęDeviler ma wspaniałą reputację
Troll znów upadł, tylko tym razem zdawał sobie sprawę, że nie spowodowała go wątpliwość, lecz raczej niezadowolenie. Leżał przez chwilę znów smakując krwawy piasek z areny.
~Smakuj krwi ofiar wznoszonych ku czci bezimiennego boga tłumów... Zaiste, jest on kapryśny.~
Milczał chwilę, bowiem jego obecność na "ołtarzu" tego bóstwa była oznakiem herezji, bynajmniej w jego rozumieniu tego słowa.
~Wciąż jestem jednak Twoim...~
W pustce jego myśli odpowiedziała mu cisza, głuche dudnienie w uszach spowodowane zderzeniem z raptilionem w końcu ustąpiło znów ulegając gwarze niezadowolenia tłumu. Nie tylko zresztą tłum nie był zadowolony, Kashyyk również do zbyt szczęśliwych nie należał. Powoli uniósł się spod totemu Najwyższego spoglądając jak jakiś niezwykle szybki dwunog rzucił przed nim kluczyk do tych niezbyt przyjaźnie odpowiadających jego nadgarstkom kajdan. Bez słowa sięgnął po mały jak na trollowe palce przedmiot, by po chwili z nieukrywaną trudnością się ich pozbyć. Jak tylko poczuł przepływ energii wypełniającej całe jego ciało uniósł głowę spoglądając w niebo. Jego źrenice zwężone teraz w dwie pionowe kreski zapowiadały koniec wszelkiemu rodzajowi ustępstw jakie miały miejsce odkąd dał się złapać. W międzyczasie, gdy tłum wyrażał swoje niezadowolenie tworząc z areny sałatkę ze zgniłych warzyw dostało mu się w plecy kilkoma rzepami, czy też inną rośliną, która wprawiała go w obrzydzenie. Nie zważając na te zaczepki ze strony istot, które nic dla niego nie znaczyły sięgnął po olbrzymią buławę, bardziej przypominającą konar drzewa z nabitymi ostro kamieniami. Całość "zdobiły" takie same "symbole" jakie znajdowały się na "totemie". Właściwie, jeśli mielibyśmy być bardzo szczegółowi, to Troll właśnie sięgnął po grubą gałąź drzewa podchodząc do kiepsko ociosanego konaru, który w strategicznych punktach był owinięty bardzo grubym sznurem. W następnej chwili tenże konar przewiesił przez plecy jakby był to plecak. Tą dość zabawną scenę mogła zepsuć zdolność postrzegania pływów magicznych, bowiem spoglądając na Trolla miałby wrażenie patrzenia na 100 watową żarówkę. Bynajmniej nie była ona energooszczędna.

Rozwój wydarzeń nieco przytłoczyły Trolla, widać musiał trochę leżeć na piasku, bowiem miast potwora do ubicia spoglądał na jakąś spiczastouchą oraz jej w miarę rozgarniętą drużynę pomocniczą. Stwierdziwszy najwyraźniej, że nie ma powodu, by zetrzeć ich kości na proch stwierdził jednoznacznie, że woli jednak się dowiedzieć komu chciało się zadrzeć z sługą Najwyższego.

***

W zabawie zorganizowanej po ich "zwycięstwie" nad tzw. Katarzynką prawie nie uczestniczył. Zabrał jeno największy możliwy kawał mięsa przypieczonego na jakimś ruszcie po czym siadł z boku sali pożerając go w ciszy. Z alkoholu zrezygnował, widać ostatnie zdarzenia czegoś i jego nauczyły.

***

Zdecydowawszy się jednak przystać na propozycje tamtego... Typa, który go wrobił, właściwie to tylko z sobie znanych powodów udał się za resztą pod świątynie jakiegoś nieistotnego bóstwa. W połowie przysłuchując się gadce pomocnikowi Katarzynki, którego imienia nijak nie mógł sobie przypomnieć. Po otworzeniu portalu spojrzał na niego mocno podejrzliwym spojrzeniem, aż uspokoił go jeden z tych głosów w jego głowie. Pokręcił lekko zrezygnowany głową, po czym go przekroczył zaraz za "grupą" której rzekomo był częścią.

***

Wsłuchując się w "plan doskonały" ostroucha, który najwidoczniej przypadł reszcie do gustu, powstrzymując silne emocje targające jego ciałem postanowił dołączyć się do konwersacji ze swoim gardłowym głosem.
- Kashyyk zostanie. - Trudno było o bardziej oczywiste stwierdzenie, choć wypowiedziane raczej niosły zapowiedź zniszczenia czegoś w niedługim czasie. Bądź kogoś. Zresztą niewiele stworzeń potrafi być równie upartymi jak trolle, toteż zignorowany przez większość ze względu na bezcelowość dalszej rozmowy zdjął z pleców konar i usiadł obok niego wpatrując się w elfiki źrenicami zwężonymi w dwie szparki, niczym drapieżnik spogląda w kierunku swojej zwierzyny. Tylko szczęśliwie dla nich bardziej czuć było znudzenie od niego niż agresje.
 
Deviler jest offline