Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-10-2009, 15:00   #43
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
- Tak jest, sir... - odpowiedział niepewnie, trzymając się za pulsującą bólem głowę. Z trudem dowlókł się z powrotem do stanowiska, z którego wyrzucił go niedawny wstrząs. Przy siedzeniu, na wysokości brzucha i ramion tkwiły dobrze widoczne sprzączki pasów bezpieczeństwa. Pasy, o których nikt mu nie powiedział.... Spojrzał z wyrzutem na młodego podoficera, tłumaczącego mu wcześniej funkcje stanowiska.

Nie było jednak czasu na pierdoły - kosmici byli już na pokładzie i mordowali jego ludzi. Po krótkiej chwili, udało mu się opanować zawroty głowy i skoncentrować się na ekranach. Nie wyglądało to dobrze. Oddział, który wysłał wcześniej do strefy hangarowej, spowolnił tylko na parę minut pochód wroga. Wyglądało jednak na to, że wielu z żołnierzy przypłaciło tę zasługę życiem. Pozostało mieć nadzieję, że doszło jedynie do uszkodzenia sprzętu nadawczego w kamizelkach, w innym przypadku miałby już na sumieniu dwunastu podkomendnych. Zagryzł nerwowo zęby. A mógł przecież wysłać tam więcej ludzi...

Po chwili, wrócił do analizy sytuacji na pokładzie. Sprawdził dostępne oddziały znajdujące się w pobliżu sektora dowodzenia i po trzech minutach biegł już do najbliższej zbrojowni, w której spotkać miał się z dwoma drużynami żołnierzy. Żałował tylko, że przez ten cały chaos nie dane mu było zaznajomić się z tajnymi danymi, na temat wyposażenia wroga. Cóż... teraz będzie miał okazję poznać je na żywo.

Drużyny, które czekały na niego na miejscu, nie posiadały zbyt wielu informacji. Ponoć wróg dysponował bronią energetyczną nieznanego typu, a hiper-nowoczesne kamizelki żołnierzy zapewniały przed nią częściową ochronę. "Zawsze coś" - pomyślał, ubierając się pospieszenie w niepokojąco cienką zbroję. Miał nadzieję, że naukowcy wiedzieli co robią, wyposażając oddziały Aurory w eksperymentalne zabawki. Po chwili pozostało już tylko założenie hełmu z wyświetlaczem taktycznym i wybór broni. Odruchowo sprawdził systemu łączności, podszedł do stojaka z giwerami i pewnym ruchem wybrał lśniące nowością XC-72.


Nie miał pojęcia, czy karabin wystarczy, by zranić kosmitów ale rozpędzany polem magnetycznym pocisk 8.43mm był najmocniejszym, co mieli na pokładzie. Dla pewności zabrał jeszcze dwa zapasowe magazynki i nakazał wymarsz.

Do sektora wind dotarli bez większych problemów. Najwyraźniej wróg skoncentrował natarcie na dolnych pokładach i sektorze maszynowni. Chwilę po wybraniu odpowiedniego punktu docelowego, jechali już towarową windą, szykując się na gorące powitanie na dole. Widać było podniecenie i strach żołnierzy. Niektórzy przestępowali z nogi na nogę, inni spoglądali nerwowo na wyświetlacz wskazujący numer pokładu. Atmosfera udzieliła się też Robertowi. Od kurczowego zaciskania palców na karabinie spociły mu się dłonie. W końcu drzwi windy rozsunęły się i żołnierzom ukazało się istne piekło. Cały korytarz zawalony był przewróconymi meblami, za którymi kryły się resztki obrońców. W powietrzu unosił się gęsty, duszący dym, rozświetlany tylko jaskrawymi wiązkami zabójczej broni energetycznej. Wszędzie dało się też wyczuć mdlący, słodkawy zapach nadpalonego, ludzkiego mięsa.

Na znak Roberta, obie drużyny rozproszyły się po pomieszczaniu, kryjąc się za improwizowanymi osłonami. Wroga prawie nie było widać. Przez dym dostrzec dało się jedynie niewyraźne cienie i miriady iskier, krzesanych rykoszetami kul obrońców. Mimo chmur pocisków, wystrzeliwanych z wizgiem w przeciwną stronę korytarza, kosmitów zdawało się nie ubywać. Wręcz przeciwnie, wrogi ogień stawał się bardziej intensywny. Przepalające się przez przeszkody wiązki laserów zbierały coraz obfitsze żniwo.

Nadszedł czas na szybką analizę sytuacji. Gdyby Syloni przebili się przez ich barykadę, dotarliby w parę minut do sektora dowodzenia i statek byłby stracony. Trzeba było działać. Robert ponownie spojrzał na interfejs taktyczny i przyjrzał się drużynie Beta, zabezpieczającej dojście do sektorów mieszkalnych, poziom wyżej. Z ich wsparciem, mógłby zaatakować wroga z dwóch stron i uniemożliwić mu dotarcie do mostka. W najlepszym przypadku możliwe byłoby nawet zniszczenie głównego skupiska sił Sylonów na pokładzie. Postanowił zaryzykować. Gdyby wróg dotarł na mostek i tak nie byłoby już ratunku dla cywili.

Wysłał więc rozkaz wsparcia do drużyny Beta, zaś swoim ludziom nakazał frontalny atak. Z okrzykiem na ustach, ruszyli w rozświetlaną laserami ścianę dymu, mając nadzieję, że pułkownik nie cofnie wydanego przez Gale'a rozkazu i za chwilę na tyły wroga uderzy zamówione wsparcie.
 
Tadeus jest offline