Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-10-2009, 23:24   #41
 
Mizuichi's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znany
Aurora 2, Mostek, godzina: 23:20

Robert Gale część 1


Wszyscy wpatrywali się w monitor na którym wyświetlał się olbrzymi statek Sylionów. Minęło już ponad dwadzieścia minut, wróg nie wykonał żadnego ruchu. Wszyscy żołnierze zajęli już stosowne stanowiska. Wedle rozporządzeń Roberta. Atmosfera panująca na pokładzie była co najmniej napięta. Nikt w zasadzie nie wiedział czego się spodziewać. Nagle ktoś się odezwał:
- Sir statek Rosjan rusza, oni uciekają!
- Co takiego? -wrzasną pułkownik - tam wciąż są nasi ludzie, natychmiast ich wywołać
- Tak jest Sir. - mężczyzna przełączył kilka przycisków na jednym z paneli po czym ponownie przemówił - Tu Aurora 2, czy nas słyszycie? na pokładzie waszego statku wciąż znajdują się nasi ludzie
Jedyną odpowiedzią byłą głucha cisza.
- Nie odpowiadają Sir, co robimy?
- W tej chwili nic nie możemy zrobić
- komandor spuścił nerwowo głowę.
Na radarze można było dostrzec oddalający się punkcik.
- Sir Sylioni ruszają, lecą prosto na nas, zdaje się że ich myśliwce również wylatują...
W chwilę po słowach młodego porucznika nastąpiłą mocna turbulencja spowodowana zapewne ostrzałem. Rober przewrócił się i uderzył głową o kant stołu tracąc przy tym przytomność...

Kyle Edh "Scruffy"

Mężczyzna oparł się o ścianę krzyżując ręce na piersi. Na chwilę zamkną oczy. Wyraźnie nad czymś się zastanawiał. Sugerowała to chociażby jego poważna mina. po chwili jednak ponownie się uśmiechną.
- Niezły burdel trzeba przyznać - zaśmiał się - ochrona bazy nieźle spieprzyła, w normalnej sytuacji postawiłbym ich przed sądem wojskowym.
Żołnierz spojrzał na swój wysłużony już zegarek.
- Masz sporo szczęścia, to ci muszę przyznać, no nic, robi się późno, rusz się, zaprowadzę cię do wolnej kwatery, będzie tam też trochę ubrań. Nie obraź się ale prysznic też by ci się przydał
Sięgną do kieszeni spodni i wyją paczkę papierosów, wziął z niej jednego i resztę oddał Kylowi. Sam zapalił.
- Może to trochę późno, jednak witam na pokładzie Aurory 2, życzę przyjemnej i udanej podróży - Roześmiał się głośno.
Po chwili ruszył w stronę drzwi. Zaprowadził Scruffego do pokoju który miał stać się jego nowym domem, przynajmniej na jakiś czas. Nie należał do dużych, jednak niczego w nim nie brakowało. Przestronne łóżko, kilka szafek na ubrania i drobiazgi, telewizor. W pokoiku znajdowały się też inne drzwi. Prowadziły bezpośrednio do łazienki. Była ona w pełni wyposażona.
- Mam nadzieję że się podoba - powiedział sierżant - przy okazji mam na imię Ben, jutro wpadnę i przyniosę ci tą obiecaną flaszkę.
W chwilę po jego wyjściu ktoś ogłosił alarm. Zbliżali się Sylioni.

Pokład Rosyjskiego okrętu, godzina: 23 18

- Kiedy wreszcie naprawią te silniki - warkną admirał Sasha
- Już są sprawne.
- Szykować się do odlotu, powiadomić amerykańskie statki o naszym odwrocie, w tej chwili nie jesteśmy gotowi by walczyć.
- Tak jest

Kilka osób nerwowo próbowało nawiązać łączność.
- Nic z tego nasze przekaźniki szlak wziął, nie uda nam się przekazać żadnej wiadomości.
- Niech to szlak, natychmiast przystąpić do ucieczki, później będziemy musieli to jakąś wytłumaczyć. Powiadomić pasażerów o zaistniałej sytuacji. Proszę natychmiast wezwać do mnie Komandora Kovalskyego i Prezydent Laurę.
- Tak jest


Joshua Beckett

Wszyscy czekali w napięciu w niewielkim pomieszczeniu nazwanym hucznie pokojem gościnnym. Mało kto miał ochotę się odzywać a jak już się na to decydował zazwyczaj nie było to nic ważnego. Joshua miał dość bezczynności. Postanowił wyjść i trochę się rozejrzeć. Jednak reszcie ekipy rozkazał zastać na miejscu. Przez jakieś dziesięć minut wałęsał się po statku, nikt nie zwracał na niego szczególnej uwagi. Nagle z głośników rozległ się czyjś głos:
"Uwaga, w związku z obecnością wrogiego statku szykujemy się do odwrotu. Proszę o zachowanie spokoju. Niedługo będzie już po wszystkim"
Korytarze były niemalże całkowicie wyludnione. Wszyscy albo pracowali albo siedzieli w swoich kwaterach Stanowiło to świetną okazję do rozejrzenia się po statku. Beckett nie wiedząc gdzie co się znajduje ruszył, pierwszym lepszym korytarzem przed siebie. Dotarł wreszcie do jakiegoś dziwnego warsztatu. Było tu sporo porozrzucanego sprzętu. Jednak najciekawszy przedmiot znajdował się na jednym ze stołów. Było to niewielkie kwadratowe urządzenie. Którego na pierwszy żut oka Joshua nie mógł rozpoznać. Wydawało się to coś całkowicie nowego. Nie miał pojęcia co to może być i do czego ma służyć. Jednak może gdyby przy tym trochę pogrzebał to by to rozgryzł.

Liao Jun

Wszyscy zebrali się przy wyjściu kolejno opuszczali ogromne pomieszczenie botaniczne. Tylko jedna osoba odstawała. Wciąż stojąc na uboczu. To był Kintao. Zdawał się nie przejmować zaistniałą sytuacją Miał nisko spuszczoną głowę. po chwili jednak podniósł wzrok i spojrzał na Liao. Przez chwilę zdawać by się mogło że walczy z samym sobą. W końcu ruszył w stronę mnicha.
- Więc pana też tutaj ściągnęli - powiedział bez większego entuzjazmu.
Zdecydowanie nie przypominał człowieka sprzed lat. Wtedy był żywiołowy, zawsze uśmiechnięty. Teraz wyglądał na osobę której czegoś brakuje. Zupełnie jakby coś stracił i już nigdy nie miał tego odzyskać.
- Ogród robi wrażenie czyż nie - ponownie zagadał, jednak w jego głosie wciąż nie było krztyny entuzjazmu - szczerze powiedziawszy nie chciałem lecieć. Wolałem zostać na ziemi, tam mógłbym umrzeć w spokoju.
Niemalże wszyscy opuścili już pomieszczenie botaniczne. Wtedy też ktoś podszedł do Liao i Kintao ponaglając ich by również poszli w ślady pozostałych.
- Może wpadnie pan do mnie, przydałoby mi się trochę towarzystwa - powiedział Manuk.
Razem ruszyli więc do Kwatery botanika. Była ona dość blisko więc nie szli zbyt długo. Kiedy tam dotarli, wspólnie usiedli na krzesłach. Kintao nalał im po szklance wody. Nic jednak nie mówił.

Bill Hugans

Bill przystąpił do pracy wraz z Rosjanką. Włożyli próbkę kryształu do niewielkiego szklanego pojemnika który umieścili w urządzeniu termicznym. podnosili stale temperaturę. Nagle kryształ zaświecił. po chwili jednak ponownie zgasł. Obniżyli więc ponownie temperaturę. Tym razem efekt był stały.
- To ciekawe - powiedziała Rosjanka - Temperatura w jakiej kryształ "ożywa" wynosi dokładnie dwadzieścia cztery i trzy dziesiąte stopnia Celsjusza. Wystarczy minimalny odchyl od tej normy i przestaje świecić. To dość niezwykłe.
Zaraz po ustaleniu w jakiej temperaturze kryształ się budzi, rozpoczęli szereg kolejnych testów. W między czasie ogłoszono ucieczkę statku, jednak to nie powstrzymywało obojga od dalszej pracy. Gdy wszystkie analizy zostały zakończone wystarczyło spokojnie poczekać na wyniki. Pierwsza przejrzała je Rosjanka. Gdy tylko skończyła czytać zakryła sobie usta ręką.
- To nie możliwe - powiedziała - To po prostu nie możliwe. Zdaje się ze ten kryształ naprawdę żyje. Gdy osiągnie właściwą temperaturę, zmienia się jego struktura. Przypomina to tkankę organiczną.
Wciąż wpatrywała się w wyniki analizy.
- Musimy jak najszybciej zbadać cały myśliwiec, ta próbka to za mało.

Albert "Al" Giordinio

Robotę udało się zakończyć wcześniej niż Albert przewidywał. Niemalże natychmiast gdy skończył został ogłoszony komunikat o uciecze. Ciężko się w sumie było dziwić. Ten statek był latającą pomyłką. Dziw bierze że jeszcze wszytko trzymało się kupy. Gdyby wplątał się w walkę mogłoby się to źle dla niego skończyć. Al przyjął więc zaproszenie Siergieja. Gdy zobaczył wybór trunków jakimi dysponuje załoga na statku w duchu musiał im pogratulować. Mieli tego naprawdę sporo. Z takim zapasem cała ekipa mechaników mogłaby pić przez rok i jeszcze trochę by zostało.
- To co skoro i tak chwilowo mamy trochę luzu to może chlapniemy sobie po szklaneczce - Zaproponował Siergiej.
- Czemu nie - Zgodził się Albert.
Trzeba było przyznać że Rosjanina ciężko przepić, jednak Al twardo się trzymał. dotrzymując tępa reszcie. Musiał przyznać że gdyby picie było konkurencją olimpijską Rosjanie zgarneli by złoto. Po chwili dwie flaszki były już puste.
- No chyba wystarczy, jednak mogą nas jeszcze potrzebować - zaśmiał się Siergiej.
Cała dziesiątka mechaników była wyraźnie zadowolona z chwili przerwy i możności napicia się. Albertowi nieco kręciło się w głowie ale ogólnie czuł się całkiem nieźle. Miał teraz wolną rękę. Mógł spokojnie pooglądać maszynownię.

Aurora 2, Mostek, godzina: 00:12

Robert Gale część 2

Robert odzyskał przytomność. Leżał na podłodze na mostku. Ktoś zabandażował mu głowę i ułożył ją na kurtce. Wyglądało jednak na to że nie było czasu żeby przenieść go do ambulatorium. Dowódca spojrzał na świeżo upieczonego pułkownika.
- Nieźle pan oberwał, jednak teraz chyba najwyższy czas wziąć się do roboty. Stało się to czego się spodziewaliśmy. Sylioni wdarli się na pokład. Aurora 1 toczy właśnie bitwę z wrogim statkiem matką. Rosjan już od dawna nie widzimy na radarach. zajął jak na razie hangary. Kieruje się w naszą stronę. Straciliśmy kontakt z częścią personelu wojskowego. W świetle zainstalować zdarzeń musimy spodziewać się najgorszego. Na szczęście cywilom narazie nic nie grozi. Rozkazałem obstawić wszystkie przejścia do sektorów mieszkalnych. Teraz pan przejmuje pałeczkę. Ja się zamę ochroną cywilów pana zadaniem jest wykończyć tych bydlaków. Udzielam też zgody na czynny udział w misji.

Wszyscy na Aurorze 2

Sprawdził się najczarniejszy scenariusz. Sylioni są na statku. Na szczęście nie atakują sektorów cywilnych. Jednak jeśli uda im się pokonać siły zbrojne z pewnością zainteresują się resztą statku.
 
__________________
It matters little how we die, so long as we die better men than we imagined we could be - and no worse than we feared.

11-02-2013 - 18 -02.2013 - Nie ma mnie.
Mizuichi jest offline  
Stary 06-10-2009, 07:05   #42
 
Deviler's Avatar
 
Reputacja: 1 Deviler ma wspaniałą reputacjęDeviler ma wspaniałą reputacjęDeviler ma wspaniałą reputacjęDeviler ma wspaniałą reputacjęDeviler ma wspaniałą reputacjęDeviler ma wspaniałą reputacjęDeviler ma wspaniałą reputacjęDeviler ma wspaniałą reputacjęDeviler ma wspaniałą reputacjęDeviler ma wspaniałą reputacjęDeviler ma wspaniałą reputację
Umiarkowanie zainteresowany obejrzał sobie urządzenie ze wszystkich stron i kątów. Rosyjskie napisy były dla niego średnio czytelne, jednak był w stanie przełożyć cyrylicę na alfabet łaciński, toteż zapisywał w notesiku wszelkie oznakowania jakie mogły się na nim znajdować. Obróciwszy w dłoniach urządzenie zdawało się być cięższe niż na to wyglądało.
- Hmm... Może by to tak...
Zapisywanie w notesie interesujących treści opatrzone było również kilkoma dość dyskretnie zrobionych fotografii, w końcu nigdy nie wiadomo kiedy może się to przydać. Wreszcie rozejrzał się po warsztacie by znaleźć dość stabilne miejsce na położenie laptopa wraz z nadajnikiem, bowiem istniała możliwość, że uda mu się jeszcze nawiązać kontakt z bazą, a przy okazji ściągnąć ich pozycję. W końcu nigdy nic nie wiadomo, a rozsypująca się krypa Rosjan nie napawała go zbytnim optymizmem. Wstukując kolejne komendy łączenia oraz wzmacnianie sygnału, przy okazji sprawdzając, czy rosyjskie urządzenie nie ma jakichś portów, którymi mógłby się z komputerem podłączyć.
 
Deviler jest offline  
Stary 06-10-2009, 15:00   #43
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
- Tak jest, sir... - odpowiedział niepewnie, trzymając się za pulsującą bólem głowę. Z trudem dowlókł się z powrotem do stanowiska, z którego wyrzucił go niedawny wstrząs. Przy siedzeniu, na wysokości brzucha i ramion tkwiły dobrze widoczne sprzączki pasów bezpieczeństwa. Pasy, o których nikt mu nie powiedział.... Spojrzał z wyrzutem na młodego podoficera, tłumaczącego mu wcześniej funkcje stanowiska.

Nie było jednak czasu na pierdoły - kosmici byli już na pokładzie i mordowali jego ludzi. Po krótkiej chwili, udało mu się opanować zawroty głowy i skoncentrować się na ekranach. Nie wyglądało to dobrze. Oddział, który wysłał wcześniej do strefy hangarowej, spowolnił tylko na parę minut pochód wroga. Wyglądało jednak na to, że wielu z żołnierzy przypłaciło tę zasługę życiem. Pozostało mieć nadzieję, że doszło jedynie do uszkodzenia sprzętu nadawczego w kamizelkach, w innym przypadku miałby już na sumieniu dwunastu podkomendnych. Zagryzł nerwowo zęby. A mógł przecież wysłać tam więcej ludzi...

Po chwili, wrócił do analizy sytuacji na pokładzie. Sprawdził dostępne oddziały znajdujące się w pobliżu sektora dowodzenia i po trzech minutach biegł już do najbliższej zbrojowni, w której spotkać miał się z dwoma drużynami żołnierzy. Żałował tylko, że przez ten cały chaos nie dane mu było zaznajomić się z tajnymi danymi, na temat wyposażenia wroga. Cóż... teraz będzie miał okazję poznać je na żywo.

Drużyny, które czekały na niego na miejscu, nie posiadały zbyt wielu informacji. Ponoć wróg dysponował bronią energetyczną nieznanego typu, a hiper-nowoczesne kamizelki żołnierzy zapewniały przed nią częściową ochronę. "Zawsze coś" - pomyślał, ubierając się pospieszenie w niepokojąco cienką zbroję. Miał nadzieję, że naukowcy wiedzieli co robią, wyposażając oddziały Aurory w eksperymentalne zabawki. Po chwili pozostało już tylko założenie hełmu z wyświetlaczem taktycznym i wybór broni. Odruchowo sprawdził systemu łączności, podszedł do stojaka z giwerami i pewnym ruchem wybrał lśniące nowością XC-72.


Nie miał pojęcia, czy karabin wystarczy, by zranić kosmitów ale rozpędzany polem magnetycznym pocisk 8.43mm był najmocniejszym, co mieli na pokładzie. Dla pewności zabrał jeszcze dwa zapasowe magazynki i nakazał wymarsz.

Do sektora wind dotarli bez większych problemów. Najwyraźniej wróg skoncentrował natarcie na dolnych pokładach i sektorze maszynowni. Chwilę po wybraniu odpowiedniego punktu docelowego, jechali już towarową windą, szykując się na gorące powitanie na dole. Widać było podniecenie i strach żołnierzy. Niektórzy przestępowali z nogi na nogę, inni spoglądali nerwowo na wyświetlacz wskazujący numer pokładu. Atmosfera udzieliła się też Robertowi. Od kurczowego zaciskania palców na karabinie spociły mu się dłonie. W końcu drzwi windy rozsunęły się i żołnierzom ukazało się istne piekło. Cały korytarz zawalony był przewróconymi meblami, za którymi kryły się resztki obrońców. W powietrzu unosił się gęsty, duszący dym, rozświetlany tylko jaskrawymi wiązkami zabójczej broni energetycznej. Wszędzie dało się też wyczuć mdlący, słodkawy zapach nadpalonego, ludzkiego mięsa.

Na znak Roberta, obie drużyny rozproszyły się po pomieszczaniu, kryjąc się za improwizowanymi osłonami. Wroga prawie nie było widać. Przez dym dostrzec dało się jedynie niewyraźne cienie i miriady iskier, krzesanych rykoszetami kul obrońców. Mimo chmur pocisków, wystrzeliwanych z wizgiem w przeciwną stronę korytarza, kosmitów zdawało się nie ubywać. Wręcz przeciwnie, wrogi ogień stawał się bardziej intensywny. Przepalające się przez przeszkody wiązki laserów zbierały coraz obfitsze żniwo.

Nadszedł czas na szybką analizę sytuacji. Gdyby Syloni przebili się przez ich barykadę, dotarliby w parę minut do sektora dowodzenia i statek byłby stracony. Trzeba było działać. Robert ponownie spojrzał na interfejs taktyczny i przyjrzał się drużynie Beta, zabezpieczającej dojście do sektorów mieszkalnych, poziom wyżej. Z ich wsparciem, mógłby zaatakować wroga z dwóch stron i uniemożliwić mu dotarcie do mostka. W najlepszym przypadku możliwe byłoby nawet zniszczenie głównego skupiska sił Sylonów na pokładzie. Postanowił zaryzykować. Gdyby wróg dotarł na mostek i tak nie byłoby już ratunku dla cywili.

Wysłał więc rozkaz wsparcia do drużyny Beta, zaś swoim ludziom nakazał frontalny atak. Z okrzykiem na ustach, ruszyli w rozświetlaną laserami ścianę dymu, mając nadzieję, że pułkownik nie cofnie wydanego przez Gale'a rozkazu i za chwilę na tyły wroga uderzy zamówione wsparcie.
 
Tadeus jest offline  
Stary 08-10-2009, 22:57   #44
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Bill również nie dowierzał w wyniki badań. Miał już pewną teorię na temat tych kryształów. Prawdopodobnie razem stanowią jedną całość, która uzupełnia się i umożliwia to wrogim myśliwcom tak szybkie i skuteczne działania. Jednak teraz nie mógł zaprosić Rosjanki na Aurorę. Statek rosyjski uciekał ... i teraz to do niego dotarło. Statek Rosyjski oddalał się od jego statku, od myśliwca, od jego rzeczy, znajomych.
- Jeżeli tylko uda nam się ponownie skontaktować z Aurorą to zapraszam panią na nasz statek. Przyjrzymy się dokładniej temu, co zostało z myśliwca i przeprowadzimy dokładniejsze badania. Tymczasem proszę zaprowadzić mnie do jakiegoś oficera. Uważam, że należy mi się jakieś wyjaśnienie.
Chwilę później uszyli przed siebie korytarzem. Bill nie wiedział dokąd dokładnie zmierzają, ale miał nadzieję, że dowie się czegoś o ogólnej sytuacji. Gdy szli tak korytarzem Bill zaczął rozmowę
- Nikt nas sobie wcześniej nie przedstawił. Nazywam się Bill Hugans, jestem, a raczej byłem właścicielem firmy konstruującej uzbrojenie dla wojska.
- Ja nazywam się Natasza Kurowa. Jestem chemikiem rosyskim.
Dalej rozmowa toczyła się jakoś wokół tego, co działo się na Ziemi, jak znaleźli się na swoich statkach i o tym co robili wcześniej. W pewnym momencie Natasza przewała.
- To tutaj. Za tymi drzwiami znajduje się pokój dowodzenia
- Powiedziała i oddaliła się bez słowa. Bill Bez chwili zawahania wszedł do pokoju.
Był duży, pełen krzątających się ludzi. Na mostku stał jakiś rosyjski oficer. "Pewnie pamięta nie jedną skrzynkę wódki" - tak w myślach ocenił go Bill. Podszedł do niego i zagadał po angielsku.
- Dzień dobry. Nazywam się ...
- Wiem jak pan się nazywa - przerwał mu Rosjanin. Po jego spojrzeniu wywnioskować można było, że czekał na to spotkanie.
- Nazywam się Aleksander Kalasnikov. Jestem wnukiem Michaiła Kalasnikova, konstruktora broni. Tak jak mój dziadek, ja również konstruuję broń. Z chęciom podzielił bym się doświadczeniami ale nie mamy czasu. Statek Sylionów nas ściga. Prawdopodobnie zaatakowali już Aurorę I i II. Proszę poczekać na mnie w warsztacie. Gry tylko wszystko się ustabilizuje zajrzę tam.- powiedział i szybkim, zdecydowanym gestem pokazał mu drzwi. Bill udał się ponownie do warsztatu, gdzie spotkał Nataszę i kontynuowali badania.
 
__________________
Także tego
Arsene jest offline  
Stary 11-10-2009, 21:28   #45
 
Dragunov's Avatar
 
Reputacja: 1 Dragunov nie jest za bardzo znany
Liao milczał jeszcze przez chwilę. To, co spotkało Manuka, spotkało chyba każdego na tym statku. On cierpi, ale szuka wyzwolenia w innym cierpieniu. Tamto cierpienie prowadzi do kolejnego cierpienia i tak dalej. Cierpienia namnożyłoby się jeszcze bardziej, bardziej niż to następuje zazwyczaj.
- Żyjąc możesz wspominać Ziemię, tych którzy zginęli, ocalić ich od zapomnienia. Wielu z nich poświęciło się żebyśmy mogli tu lecieć. To tak jakbyś odrzucił ich dar, poświęcenie. Teraz my mamy szansę. Kontynuując ich dzieło, oddamy im cześć. Postarajmy się żeby nikt o nich nie zapomniał, o tych, którzy się poświęcili, jak i o tych, których kochamy.
Nie zatracaj się w nieszczęściu, to prowadzi do szaleństwa oraz złego rozumienia życia i jego sensu. Im więcej się martwisz, tym większe będzie twoje nieszczęście, lament jest dukkha. Postaraj się pamiętać tylko o nich, nie o ich śmierci. Oni ponownie będą żyli, śmierć nie jest końcem. Kochasz ich, nie chcesz żeby przeminęli, oni nie przeminą, dopóki ich pamiętasz takich jakimi byli. To prawda, nie zobaczysz ich więcej, a chcesz, to twoje pragnienie, każde pragnienie odsuwa cię od Nirvany.
Czy naprawdę chcesz śmierci? Nie zapominaj że śmierć jest dukkha, śmierć prowadzi do narodzin, a narodziny także są dukkha.
Czym jest śmierć? Żądnym krwi Sylionem? Uwolnieniem od problemów? Dobrze wiesz że nie. Umarłbyś na Ziemii, potem odrodziłbyś się. Miałbyś nowe problemy, czy znowu byś umarł? Każda śmierć, prowadzi do cierpień. Uwolnieniem od cierpienia jest Nirvana, nie śmierć. Twoje postępowanie oddala cię od tego stanu. Umarłbyś z pragnieniem, które ściągnęłoby cię znowu do życia. Masz szansę to zmienić, nie zmarnuj jej.
Przypomnij sobie "Szlachetną Prawdę o Przyczynie Cierpinia."
Pamiętaj o "Czterech Szlachetnych prawdach".
Pamiętaj o "Ośmiorakiej ścieżce".

Liao zakończył swój wywód. Miał dużą i szczerą nadzieję że nakieruje Kintao na dobrą drogę. Nastała cisza, ale nie była to niezręczna cisza, w tej ciszy szeleściły myśli.
 

Ostatnio edytowane przez Dragunov : 11-10-2009 o 21:30.
Dragunov jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:34.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172