Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-10-2009, 12:57   #15
traveller
 
traveller's Avatar
 
Reputacja: 1 traveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputację
Długo błąkał się korytarzami poznając statek. Trening z Gandaszem dodał mu energii, którą chciał jeszcze jakoś spożytkować. Co prawda z kilku miejsc na jego ciele ponownie ciekła krew, jego ten zapach tylko pobudzał. Gdyby jakimś cudem uszkodziły się jego wewnętrzne organy, system podtrzymywania życia powiadomiłby go o tym. Ten stan w którym teraz się znajdował był przyjemny, ból był dobry. Żałował, że nie może być teraz w centrum akcji, nie może go wykorzystać, ale jeszcze będzie okazja i do tego. Było już koło północy kiedy stanął przed drzwiami takimi jak dziesiątki innych na statku. Otworzyły się bezszelestnie, pozwalając mu ujrzeć wnętrze pomieszczenia.



Surowy wystrój, nie był niczym nowym, ale ten kto wykonywał ten pokój mimo zapewne praktycznego usposobienia miał także duszę artysty. Nie spotkał się wcześniej z czymś takim, musiał jednak przyznać że trafiało w jego gusta. Z głośników płynęła spokojna, cicha muzyka. Światło było niczym mgła, lekko przytłumione, można powiedzieć, że dawało odpocząć oczom. Wszystko to nie pozostawiało żadnych wątpliwości, to był pokój medytacyjny. Dopiero po chwili dostrzegł, że nie jest w nim sam. Na podłodze pod ścianą znajdował się nie, kto inny jak niewidoma dziewczyna, która wcześniej przedstawiła się całej grupie jako Midia. Siedziała w pozycji kwiatu lotosu, właściwie to nie siedziała a unosiła się około metr... Może pól metra nad podłogą.
Usiadł bezgłośnie naprzeciw niej, nie chcąc zakłócać biegu jej myśli. Samo obserwowanie jej w takiej pozycji sprawiało mu przyjemność. Była otoczona przez kremową poświatę, która zdawała się wplatać w lekkie światło pomieszczenia.
Zamknięte oczy i idealnie spokojna twarz przynosiły spokój także i jemu. Nie poruszał się żaden mięsień na jej ciele. Właściwie wyglądało na to, ze nawet nie oddycha. Najpewniej była w głębokim transie. Trzeba przyznać, że była ładna, ale nie była to jeszcze uroda kobiety dojrzałej, ledwie młodej dziewczyny, prawie dziecka z perspektywy kogoś takiego jak Ergo. Wydawała się jednak rozkwitać z każdą chwilą, było prawie pewne, że kiedyś będzie prawdziwie piękna. Było w niej jednak coś więcej niż początkowo zakładał, coś jakby pod tą zewnętrzną powłoką. Coś co przypomniało mu zagadkowe słowa jej Opiekuna: „Ona nie jest dzieckiem”. W dodatku jasne było, że miała jakoś pomóc im w ich misji. Nie wiedział za bardzo jak miałaby to zrobić, gdyż to znacząco kłóciło się z jej wyglądem.

Cień Big Bossa jak mówili niektórzy. Szef Konsoricum musi, więc naprawdę ufać tej garstce Strażników powierzając im bezpieczeństwo tak cennej osoby. Zdawało mu się że mógłby wpatrywać się w nią jeszcze przez długie minuty jednak głos rozsądku przypomniał mu, że nie może tak marnować czasu. Wstał cicho, gotowy by zmierzać już w kierunku wyjścia.

~Nie odchodź.

Usłyszał głos w swojej głowie. Odwróciwszy się zobaczył, ze dziewczyna nie unosi się już w powietrzu ani ze nie otacza jej aura. Siedziała jednak nadal w pozycji lotosu z oczyma zwróconymi w jego stronę i przyjaznym uśmiechem na twarzy.

-Ja... Dobrze… Mogę się przyłączyć?


~Oczywiście... Ergo. To imię zawiera w sobie odrobinę niepewności.


Wyglądało, że nie obejdzie się bez dłuższej rozmowy. Nawet nie zdziwiło go, że mimo braku zmysłu wzroku nie tylko wyczuła czyjąś obecność, ale poznała go po głosie. Musi mieć wyczulone inne zmysły. Usiadł więc z powrotem do pozycji w której tkwił przed chwilą.

-Ergo... To nazwa mojej rodzinnej planety.

~ Planeta Ergo... Czy.. Czy ona przypadkiem nie została zniszczona?

Z jej pytania biła niepewność. Pewnie nie chciała być wścibska. Do pewnego stopnia pogrążył się w swoich wspomnieniach. Milczał, nie chcąc poruszać głębiej tego tematu. Niezręczną ciszę w ich dialogu przerwało kolejne pytanie, które rozbrzmiało w jego głowie głosem dziewczyny..

~ Jak wiec powinnam się do ciebie zwracać?

-Ergo to teraz moje imię... Ale możesz zwracać się do mnie jak ci się podoba.

~ Imiona nadawane są by nadać moc i znaczenie osobie, która staje się ich posiadaczem. Jeżeli twoje brzmi Ergo, to tak właśnie będę się do ciebie zwracała.

Zanim zdążył zrozumieć, co chce zrobić, wyciągnęła dłoń dotykając lekko fragmentu zbroi na jego ramieniu.

~Dlaczego odgradzasz się tym pancerzem?


Cofnął się odruchowo mimo tego, że nie czuł dotyku jej palców poprzez chłód metalu. To zabolało go bardziej niż kolce wbijające się w ciało, jaki człowiek mógłby tak żyć? Nie czuć tak zupełnie nic.

-Ten pancerz to teraz moje ciało, moje brzemię, które muszę nosić.

Odpowiedział bez wahania, tonem, który zdradzał, że wierzy we własne słowa.

~Dlaczego?

Czy to nie oczywiste pytanie? Więc czemu odpowiedź nie jest już taka oczywista, nie umiał jej tego wytłumaczyć.

~ Dlaczego musisz? Czuje, twoj ból. Jest niemal silniejszy niz. aura, która cię otacza. Właściwie to niemal jest ta aura. Twoje ciało cierpi. Ty cierpisz... Po co?

Jej głos był wypełniony smutkiem i troską. Niechętnie, ale cofnęła zawieszoną w powietrzu dłoń. Ergo w głębi siebie żałuje, że tak właśnie się stało. Jednak gdyby tego nie zrobiła mógłby mieć do niej tym większy żal. Walczy w środku z samym sobą żeby, chociaż spróbować jej to wyjaśnić. Nie widać tego przez zbroję, mimo lekkiego drżenia ramion, ale przecież dziewczyna i tak jest niewidoma. Łudzi się przez chwilę, że być może ona jedna mogłaby zrozumieć. Być może mógłby jej powiedzieć to, o czym z nikim nie rozmawiał a ona po prostu by go wysłuchała. Bez osądzania go tak jakby to zrobili inni.

-Złożyłem przysięgę... Ból jest teraz częścią mnie tak jak częścią ciebie jest Traveller.

Uśmiecha się do niego lekko, łagodnie jakby zmieniając nastawienie. Żal z jej twarzy chwilowo ustępuje innym uczuciom.

~ Traveller nie jest częścią mnie w takim stopniu jak ból stal się częścią ciebie. Żadna przysięga nie powinna zmuszać do takiego poświecenia. Ból nie zsyła odkupienia, a jedynie sprawia, że życie zamiast radością staje się męką.. Opowiedz mi…. Wytłumacz proszę…. Chcę zrozumieć.


W jej głosie czuć szczerość w tej jednej chwili jeszcze bardziej wydaje się dla niego aniołem.

-Nie wiem czy potrafię... Ale może pokażę. Możesz sięgnąć w moje myśli tak, jak wysyłasz swoje?

~ Nie, ale mogę przenieść się wraz z tobą w wymiar duchowy. Czy to wystarczy?

-Będzie musiało. Nie jest wstanie powiedzieć, nic więcej.

Wydał w myślach krótkie polecenie. Zbroja posłusznie odpadła od jego ciała jakby nagle straciła przyczepność. Niezapowiedziany huk sprawił, że Midia lekko podskoczyła. Zaraz jednak ponownie zagościł na jej twarz niezachwiany spokój. Ergo był świadom tego, że nie może zobaczyć jego blizn, ale wciąż czuł się dość nieswojo w czyjejś obecności. Wyciągnęła dłoń w stronę Ergo zapraszając go by usiadł bliżej niej.

~Pomogę ci w przejściu.


Jej dotyk przynosi ze sobą kojące ciepło. Czuje dreszcze pod wpływem jej delikatnych dłoni. Nie dane jest mu się tym cieszyć dłużej niż przez ułamki sekund. Dotyk jest czymś więcej, czuje lekkość, oczy odpływają mu w tył głowy. Kiedy ponownie je otwiera są już w znajomym mu miejscu.

Wnętrze jego umysłu, właściwie to nie do końca. Teraz otacza ich biała pustka gdziekolwiek by nie spojrzeli. Nie sposób dostrzec jej granic, nie sposób dostrzec niczego innego poza sporym przedmiotem tkwiącym w centrum, przynajmniej zdaje się, że jest to centrum, jako że to jedyny punkt zaczepienia. Czarne masywne pudło w kształcie sześcianu. Otoczone ze wszystkich stron łańcuchami, których drugie końce zdają się być przytwierdzone do wszechobecnej bieli. Ich postacie duchowe także się zmieniły, sam przypominał niebieski rozmazany płomień świecy o ludzkich kształtach. Midia zaś… Nie mógł uwierzyć, ale wyglądała jak anioł – tym razem dosłownie.



~To tu trzymam cały swój ból, i inne uczucia, które muszę kontrolować.

Spojrzał na nią pytająco, niepewny tego co czy powinni brnąć dalej.

~Jesteś tego pewna?

~ Tak...

Jej uśmiech dodaje mu otuchy. Midia bez wahania podchodzi do ziejącego czernią punktu i kładzie na niej swoją dłoń. Z początku nic się nie dzieje, potem z jej dłoni zaczyna wydobywać się łagodne światło, które można dostrzec tylko na czarnej powierzchni skrzyni. Łańcuch za łańcuchem puszczają po kolei,odpadając gdzieś w dal jego umysłu. Żadne z nich nie podąża za nimi wzrokiem.

Sześcian w końcu wydaje się wolny, zaczyna powoli się otwierać, co niesie ze sobą dziwne odległe echo, które niczym odległa fala zbliża się do nich. W ciągu może dwóch sekund ta skumulowana energia dopada do nich sprawiając, że tracą równowagę. Wraz z uderzeniem tej siły, przychodzą obrazy. Wiele obrazów i dźwięków nakładających się na siebie. Strasznych obrazów, płonące ciała, rodzinne tragedie, traci poczucie posiadania własnego ciała. Jest równocześnie wieloma osobami, które zdają się przytłaczać jego własne ja. Ergo nie wie czy wśród setek tysięcy, może milionów wrzasków słyszysz także głos Midia czy może jest to jego własny krzyk.

Wyciąga dłoń chcąc złapać dziewczynę, znaleźć coś nie pozwoli mu zwariować. Jest jednak za późno, znał te uczucia dobrze. Ten ból był jego stałym towarzyszem, nigdy jednak nie był przygotowany na tak skondensowaną dawkę. Poczuł jak coś w środku niego próbuje wydostać się na wolność, skóra po prostu pękał, kiedy długie kolce niczym gałęzie zaczęły przebijać ją od wewnątrz. Po prostu zamieniał się w cierniowy drzewo, kiedy kolce rozrastały się coraz bardziej. Kątem oka zobaczył, że z dziewczyną dzieje się to samo. Zakrwawione pióra jej niegdyś pięknych skrzydeł rozwiewały się w powietrzu jak liście na wietrze. Upadła lub upadała, nie mógł stwierdzić, sam poczuł się niesamowicie ciężki przyciśnięty siłą grawitacji. Kiedy te uczucia są już nie do zniesienia a Ergo osiąga swoją granicę, której nie jest wstanie przekroczyć. Wszystko staje się jasne, światło rozrasta się na nich pochłaniając wszystko, łącznie z tym, co czują.



Nagle po prostu wszystko się skończyło od tak jakby nigdy nie miało miejsca. Byli w zupełnie innym miejscu. Nie rozpoznawał go, ale jego obrazowi towarzyszył smutek równie silny, jak ból, z którego się wyrwali. Właściwie nie można było powiedzieć, ze się wyrwali gdyż on wciąż im towarzyszył w trochę innej formie. Przybrał otoczkę tęsknoty tak bolesnej, ze aż raniącej ich zmysły. Nieznośny ciężar owładnął ich umysły gdy nieuchronnie zmierzali bliżej, ku złotej bramie. Z ust Midi wyrwał sie błagalny krzyk. Z niejaką ulgą dostrzegł, ich ciała wróciły do swojej dawnej duchowej formy.
Zanim zdążył dokończyć tą myśl, ciało dziewczyny w jednym momencie rozbłysło jasnym światłem, które zdawało się pochodzić z jej wnętrza, rozrywać ja, niszczyć. Stopniowo przybierało na sile zlewając się z poświata, jaka ich otaczała.

Nagle, w jednym momencie wszystko ucichło. Ponownie znaleźli się w pokoju medytacyjnym. Coś się jednak zmieniło. Elfka zamiast siedzieć, jak miało to miejsce przed połączeniem, leżała zwinięta w pozycji embrionalnej. Jej ciałem wstrząsały dreszcze, a z oczu płynęły strumienie srebrzystych łez. Zniknął gdzieś spokój i łagodność, które zazwyczaj jej towarzyszyły. Zamiast tego otaczała ja pustka, która zdawała się pochłaniać naturalny blask tej istoty. Obudził się z transu by zobaczyć jak na jego oczach jej ciało zaczęło się starzec tak szybko, że można było dostrzec to gołym okiem. Ból, jakiego razem doświadczyli był ogromny, ale on był już do niego przyzwyczajony czuł go mniej lub bardziej od kiedy tylko sięgał pamięcią. Co innego ona, miał wyrzuty sumienia że zgodził się na to wszystko. Rzucił się do niej kładąc swoje dłonie na jej własnych. Nie wiedział, co powinien zrobić, miał nadzieje, że proces starzenia nie pogłębi się zanadto i że wszystko z nią w porządku.

-Midia, słyszysz mnie? Midia!

Midia powoli otwierała oczy reagując na jego głos. Wciąż skulona odwróciła głowę by spojrzeć na pochylającego się nad nią mężczyznę.

~ Ten ból... Jak możesz… Jak możesz z nim zyć...? Dlaczego się na niego godzisz?

Zapytała szeptem po czym uniosła się lekko z jego pomocą do pozycji siedzącej.

-Nie myśl o tym teraz. Odpoczywaj proszę.


~ Zaszliśmy za daleko. Mój dom…

Nagle uśmiech rozjaśnił jej twarz. Wydawało się, że ona po prostu nie umie długo się martwić. Choć robiła to często. Od kiedy ją znał, jej twarz zamiennie wypełniał albo smutek albo radosny uśmiech.

~ Jednak było warto. Mimo to żałuje, ze dopuściłam byś poczuł i mój ból. Cierpisz już wystarczająco...

-Jesteś pełna tajemnic... Nie przejmuj się bólem, twój być może jest innego rodzaju, ale akceptuje go tak samo jakby był moim własnym

Elfka skinęła głową na słowa o akceptacji, chociaż nie wyglądała na przekonaną.

-Powiedz raczej, o co chodzi z twoim wyglądem. Traveller mówił, że nie jesteś dzieckiem, ile tak właściwie masz lat?

Na wzmiankę o wyglądzie jej brwi uniosły się lekko wyrażając zdziwienie.

~Zmienił się?


Wydawała się naprawdę nie rozumieć, o co może mu chodzić.

~ Nie jestem pewna swego wieku Ergo. To dość trudne określić go w latach, jakie uznawane sa za standardowe. W tej galaktyce przebywam dopiero od około 300 lat. Wcześniej były inne, a jeszcze wiele jest na mojej drodze. Wytłumacz jednak proszę, o co chodzi z moim wyglądem oraz…. – przerwała przez moment swoją wypowiedź jakby potrzebowała chwili by odpowiednio przekazać mu to o co jej chodzi - dlaczego ktoś mógłby uważać mnie za… Dziecko.
Ostatnie słowo wypowiedziała z jawnym niedowierzaniem, ze ktokolwiek mógłby ja tak określić.

-Ja... Przepraszam, myślałem, że nie umiesz czytać w myślach.


Uśmiechnął się bezwiednie, do końca nie będąc pewny czy właśnie zażartował. Twarz miał pozbawioną blizn, choć noszącą ślady zmęczenia, była również dość blada od braku słońca. Zbroja zapewniała dobrą wentylację, jednak oddychać bez niej było czymś zupełnie innym. Odwykł już od tego, ale ostatnio coraz częściej zdarzało mu się ją zdjąć.

-Faktycznie mogłem uznać cię za dziecko, jeśli o to pytasz. Z tego, co mówisz wynika, że jesteś o wiele starsza ode mnie, tym bardziej jestem ci winny przeprosiny za brak okazanego szacunku. Jak widać oczy nie zawsze pokazują nam prawdę taką jaka jest ona w istocie.

Był lekko zmieszany tym, że musiał to powiedzieć. Musiał jednak przyznać się do błędu nawet, jeśli stawiało go to w lekko niezręcznej sytuacji. Roześmiała się wesoło, po raz pierwszy odkąd wrócili.

~ Nie wymagam szacunku. Nie zasłużyłam na niego. Zaskoczyłeś mnie stwierdzeniem o wyglądzie. gdy ostatni raz widziałam swoje odbicie byłam mniej więcej w wieku 21 lat. Miałam wtedy długie, jasne włosy i niebieskie oczy. Tyle pamiętam. Nie wiem czy się zmieniłam. Jednak sądząc po twoich słowach musiałam…. To dość dziwne.

-Wydawałaś się bardzo młoda... Przynajmniej, jeśli spojrzeć na osoby z mojej rasy, założyłem pochopnie, że ty także do niej należysz. Teraz wydajesz się starsza, nie wiem z czego to wynika. Może oczy mamią mnie kolejny raz.

Rozbawienie kolejny raz pojawiło się na jej twarzy, jakby szczerze bawiła ją ta rozmowa..

~ Faktycznie. Osoby z mojej planety... Nie mamy zwyczaju ujawniać się innym. Ja.. Jestem jednym z niewielu wyjątków. Ten wygląd... Mój obecny, to jedynie… Maska.


-Maska?

Jego spojrzenie odruchowo powędrowało do jego własnego hełmu leżącego wśród reszty części zbroi.

-Więc twoja prawdziwą postacią jest taka, w jakiej widziałem cię wcześniej?

~ Tak.. Ale i nie do końca. Jednak mój wizerunek duchowy, który widziałeś jest dość bliski temu.

Myślał przez chwilę nad jej słowami, po czym puścił jej dłonie.

-Rozumiem.. To było bardzo pouczające spotkanie, ale pozwól, że cię opuszczę o ile czujesz się na siłach żeby poradzić sobie samemu.


Widać było, że obecność dziewczyny go peszy. Była zaskakująca ładna, a on czuły się nagi. Spojrzenie uciekało mu w bok. Próbował nie myśleć o niej przez chwilę wstydząc się własnych myśli.

~ Nie odchodź… Proszę.

By go zatrzymać wyciągnęła dłoń i chwyciła go za ramie. Jej palce natrafiły na blizny.

~Co...?

Wydawała się zaskoczona, gdy gładząc skore mężczyzny natrafiała na kolejne wgłębienia, kolejne niedoskonałości na jego ciele. Jej dłoń powoli, zabarwiała się na czerwono jego własną krwią

Złapał ją za dłoń chcąc strącić z siebie. Usta zawęziły mu się lekko, sam jednak nie był pewien czy jest zły na nią, na siebie i czy w ogóle powinien być zły na kogoś. Rozluźnił uchwyt, czując jak jej delikatne palce stykają się z jego przez krótką chwilę do momentu, w którym wysunęły się całkowicie z jego dłoni.

~ Dlaczego?


Zapytała wstając.

~ Dlaczego odtrącasz? Chce cię zobaczyć. Nie tylko twoja aurę czy postać duchowa, ale ciebie. Nie mogę inaczej.. Nie wildze... Jednak wciąż czuje.

Rozłożyła palce dłoni, którą wcześniej tak chłodno odtrącił.

~ One są moimi oczyma. Nimi mogę cię zobaczyć takiego, jakim jesteś. Pozwól mi. Chce ułagodzić twój ból, choć na chwile.

Pozwolił. Nie ruszał się przez te kilka chwil, nawet nie drgnął. Oddech przyspieszył, słyszał własne bicie serca. Ulegał tej chwili, mimo że starał się obdzielić swoje emocje. Ta dziewczyna jakoś znalazła drogę pod jego zbroję, sam nie wiedział jak ani czemu. To się po prostu stało. Jej dotyk faktycznie przynosił ulgę, w każdym miejscu, po którym krążyła jej dłoń czuł coś innego niż przedtem. Zamknął oczy i spróbował się odprężyć. Nie obchodziło go, co o nim pomyśli, choć nawet nie otwierając oczu wiedział, że ma zatroskane spojrzenie. Doszła do twarzy, lekko westchnął, gdy dotknęła ust. To faktycznie były jej oczy, teraz to zrozumiał.
Wodziła opuszkami palców poznając każdą bliznę. Starała się usypiać w nich ból. Nie leczyć. Wiedziała, ze to jedynie sprawi mu ból, gdyż bez wątpienia nie odrzuci swojej pokuty. Nie chciała, więc sprawiać mu przykrości swoim nietaktem a jedynie złagodzić jego cierpienia. Pod palcami czuła ciepła jeszcze krew, ale i ta zaschniętą. Nie czuła natomiast by dawał im czas na zagojenie się mocniej i by stan ten trwał dłużej niż chwila.

~ Nie jestem dzieckiem Ergo.

Powiedziała nagle, po czym wspięła się na palce i lekko pocałowała go w usta.

~Jeżeli chcesz… Odejdź.

Wyszeptała, po czym odsunęła się i usiadła ponownie w pozycji lotosu.
Długie jasne włosy przypominały mu o innej dziewczynie. To było tak dawno, nawet nie pamiętał jej imienia…. Może nie chciał pamiętać, ale wiedział że czuł wtedy coś podobnego. Bał się, że zaraz zobaczy ją obok siebie lub, co gorsza w Midi. Kolejna postać wygenerowaną przez jego udręczone zmysły, kolejny żywy trup.
Chyba by tego nie zniósł, na szczęście stało się inaczej. Luźna tunika odkrywała zgrabne nogi i niewielki dekolt, nie odwrócił wzroku, nie tym razem. Nie wiedział czy zadziałała magia chwili, czy to, że wyglądała teraz na trochę starszą. Tej dziewczyny nie można było już pomylić z dzieckiem. Gdyby nie spiczaste uszy i intrygujące nieobecne spojrzenie uznałby ją za każdą normalną dziewczynę, właściwie kobietę. Jej uroda była niezaprzeczalna, nieskazitelnie gładka cera, błękitne oczy, które wydawały się żywe mimo, zarumienione policzki. Doszła do siebie po ich małej wyprawie szybciej niż mógłby przypuszczać - kolejny dowód na to, że oczy są najbardziej zawodnym ze wszystkich zmysłów. Ukląkł za nią wahając się jeszcze, ale ostatecznie objął ją lekko w tali swoimi poranionymi ramionami. Oczy błysnęły jej z zaciekawienia a usta lekko rozszerzyły się pod wpływem jego dotyku.
Wiedziała, że tak zareaguje? Jeśli tak, to nie dała tego po sobie poznać. Podniósł ją bez trudu, ważyła tyle co nic a on przecież nie był typem siłacza. Posadził ją sobie ostrożnie na kolanach tyłem do siebie czule masując jej wiotkie ramiona. Nie musiał rozluźniać atmosfery, sprawiać żeby się odprężyła. Ona zdawała się wiedzieć, czego chce a on był pewien, że chce tego samego. Zaskoczyło go to uczucie, było nowe, ale zarazem tak odległe jak jego pierwsza blizna. Tak jakby ktoś kopiąc w ziemi znalazł coś, czego się nie spodziewał znaleźć.
Przesunął jedną dłoń na jej plecy szukając zapięcia w tej sukni o dość prostym kroju, drugą zaś wplótł w jej długie zwisające swobodnie wzdłuż grzbietu włosy. Po krótkiej chwili jego palce poradziły sobie z zapięciem a suknia otaczająca Midię zsunęła się z jej ciała odsłaniając gołe plecy i przód, którego nie mógł jeszcze zobaczyć. Zaczął czule całować jej łopatki idąc w górę do szyi. Kiedy dziewczyna odchyliła głowę do tyłu skupił się na jej uchu, rozkoszując się każdym cichym dźwiękiem jaki wypływał z jej ust. Odwróciła do niego twarz zaskakując go namiętnym pocałunkiem. Poczuł go jak nic od dawna, przede wszystkim był prawdziwy. Trochę trwało zanim odpowiedział tym samym, przejmując inicjatywę. Ich wargi stapiały się i rozłączały jakby każda sekunda tęsknoty stanowiła dla nich zbyt duży ciężar. Ręce zsunęły mu się w dół na pośladki. Odwrócił ją do siebie, czując zgrabne rytmicznie poruszające się uda. Wsparła się na nim na chwilę tak żeby mógł powoli zdjąć kolejne części jej błękitnej bielizny. Uśmiechnęła się do niego, na znak, że nic się nie stało utwierdzając go tym samym w tym, o czym myślał wcześniej.
Sam odsunął ją na chwilę na bok i zajął się zdejmowaniem swojej bielizny. Midia w tym czasie uklękła na kolanach czekając cierpliwie aż się z tym upora w międzyczasie.
Nie mogła o tym wiedzieć, ale jej niewielkie piersi były doskonale uformowane. Stojące sutki wprost prosiły się o chwilę na pieszczoty. Całkowicie nagi przysunął się do niej, usiadła na niego, trochę niezdarnie robiąc to po omacku.
Odgarnął jej włosy zasłaniające twarz i lekko pocałował odsuwając palcem wargę. Odchylił ją lekko do tyłu czule pieszcząc nabrzmiałe sutki. Robił to na wyczucie, sądząc po minie Midi nie szło mu wcale tak źle. Ręce i język krążyły mechaniczne po jej ciele tak jakby robili to od zawsze. Poczuł jak napiera na niego domagając się czegoś więcej od zwykłych pieszczot. Nie zamierzał jej rozczarować, ale zanim zdążył cokolwiek zrobić poczuł delikatny dotyk jej dłoni tam gdzie mimo wszystko się jej nie spodziewał. Zamarł nie bardzo wiedząc jak ma się zachować ani czego oczekiwać. Zaraz jednak cofnęła dłoń przytulając się do niego, objął ją mocno, przekazując ciepło ze swojego ciała. Trwali tak minuty, których nikt z nich nie liczył.

~Chcę tego Ergo, naprawdę.

Nie odpowiedział, nie musiał. Przycisnął tylko swoje czoło do jej. Wszedł w nią powoli, przyciskając ją do siebie. Jęki rozkoszy jeden za drugim wydobywały się z jej ust niszcząc otaczającą ich ciszę. Oddychali szybko, ich serca wydawały się bić niczym dzwony.
Dostosowali do siebie ruchy ciała, zgrywając je w czasie wyrabiając wspólne tempo. W końcu opadli razem na podłogę, spoceni i zmęczeni, uspokajając drżący oddech. Midia złożyła swoją głowę na jego pokrytą bliznami pierś wsłuchując się w bicie jego serca.. Nie wiedział ile minęło czasu zanim w końcu wstała i gładząc go po policzku

~ Ergo... Musze zostać teraz sama.. Wybaczysz mi?

Nie zamierzał się z nią spierać, nie miał do niej żalu. To było niesamowite przeżycie i zachowa wspomnienie o nim, ale nie stanie się tak nagle nowym człowiekiem. Szczęście nie mieściło się w ramach jego pokuty, w ramach jego stylu życia. Ubrał się niespiesznie, melancholia szybko z niego wyciekła ustępując miejsca dawnym uczuciom. Ból po takich chwilach wydawał się być dwa razy intensywniejszy. Cieszyło go to, przywrócił go szybko do rzeczywistości. Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale nie mógł. Słowa były tu zbędne, ona musiała wiedzieć jak się teraz czuje.

~Do zobaczenia.

To jedno zdanie rozległo się w jego głowie w momencie, kiedy opuszczał salę. Nie odpowiedział, słowa były zbędne. Od kiedy zamknęły się za nimi drzwi tej sali, liczył się już tylko ból.
 
__________________
"Tak, zabiłem Rzepę." - Col Frost 26.11.2021
Even a stoped clock is right twice a day

Ostatnio edytowane przez traveller : 07-10-2009 o 17:03.
traveller jest offline