Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-10-2009, 18:00   #30
Sorix
 
Sorix's Avatar
 
Reputacja: 1 Sorix nie jest za bardzo znany
Moran wszedł z Lilianne do wielkiego pałacu. Miną parę korytarzy, aż doszedł do drewnianych drzwi. Za drzwiami stali już trzej Nieskończeni.
Po chwili drzwi znowu się otworzyły. Weszła kobieta o białych skrzydłach i srebrnej zbroi wraz z mężczyzną, lecz bez skrzydeł. Moran przyglądał się mężczyźnie przez dłuższą chwilę. -źle mu z oczu patrzy - pomyślał. - nie sądzę, że przyszedł tu z własnej, nieprzymuszonej woli.
Moran oraz reszta wezwanych tu osób złożyło bronie, po czym strażnik otworzył wrota prowadzące do sali tronowej.

Na tronie siedział król. Tak, to na pewno był on. Choć Moran widział do pierwszy raz, od razu można go rozpoznać po złotej, zdobionej zbroi i wielkich, złotych skrzydłach. Choć był młody, wzbudzał respekt we wszystkich zebranych...

***

Po około pół godziny "wybrańcy" zbliżali się do domu Valerii. Był to wręcz nieduży pałac zbudowany z białego marmuru, od którego odbijało się słońce.

- Witajcie w moich progach. – powiedziała radośnie Valeria.- Pokoje znajdziecie na piętrze, nie musicie się krępować. Zamieszkacie tu na czas misji.
Mówiąc to, sięgnęła do malej zdobnej skrzyneczki, która stała na jednej z półek. Wyjęła z stamtąd jakieś małe kamyczki, z wyrytymi magicznymi symbolami.
- Aktywując energię tej runy, zostaniecie przeniesieni do tego pomieszczenia, niezależnie od tego gdzie się znajdujecie. Proszę was, nie gubcie ich. – rozdała każdemu jeden kamień. Dzisiaj proponuję wam, abyście przenieśli tu wszelkie niezbędne wam rzeczy. Załatwcie też jakiekolwiek niedokończone sprawy, gdyż jutro czeka nas pracowity dzień. Kiedy skończyła, wspięła się po schodach i zniknęła.

- Nie wiem kurwa jak wy, ale ja tu jestem przypadkowo. -powiedział nieskrzydlaty osobnik. -Życzę powodzenia i do nierychłego zobaczenia. Odwrócił się na pięcie i jak najszybciej wyszedł z domu nieskończonej.

-Od razu wiedziałem, że coś jest z nim nie tak - pomyślał Moran. - Ale dobrze, że sobie poszedł. To misja dla Nieskończonych.

- Jak chcecie, to się częstujcie. Przednia brandy. Valeria wie, co dobre - powiedział przedstawiciel kasty ognia.
-Ohh tak, dawno nie miałem dobrego brandy w ustach - rzekł Moran, po czym wypił do dna zawartość kieliszka. Usiadł wygodnie na kanapie myśląc, co musi kupić i co zrobić w tym ostatnim dniu wolnego. -Jeszcze przedwczoraj polowałem na zwierzynę, miałem nadzieję na choć tydzień spoczynku, no ale, jak mus to mus - pomyślał Moran. -Nie codziennie można zrobić przysługę królowi.
 

Ostatnio edytowane przez Sorix : 07-10-2009 o 20:47.
Sorix jest offline