Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-10-2009, 13:38   #94
Vireless
 
Vireless's Avatar
 
Reputacja: 1 Vireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwu
Nad stepem zachodziło po woli śłońce. Ponieważ na całym horyzoncie nie było żadnych, gór, drzew lub innych przeszkód poświata utrzymywała się do późna wieczór. Noce również były jasne. Zapadający zmierzech łamało ognisko w środku tymczasowego obozu. Kilkanaście wozów stało zatoczone w kółko a wszystkie konie spętane pasły się nie opodal. Obóz jeszcze nie spał. Wokół ogniska siedziało kilkunastu ludzi. Widać było wyraźny podział na eskortę i ciury obozowe.
- Jeszcze dwa dni i będziemy prawie w domu- odezwał się młodzik w dobrze dopasowanych blachach. Nie nosił wąsów jak pozostali.
- W konwoju nie mówi się takich rzeczy, to przynosi pecha... - zestrofował go siedzący obok rycerz.
- Nie czepiaj się go.
- Nie czepiam tylko taka jest prawda. Jak pożyje dłużej to sam zrozumie.
- Bruno, może jestem młody ale nie brak mi sił i umiejętności. Zresztą sam to już poczułeś
- Młodzik bez wyraźnej satysfakcji przypomniał ostatnie ćwiczebne walki.
- Ale za to ja walczyłem z Czarną Armią Morkoth. Ten szary dostał dwa sztychy na wylot a chwilę później zakatrupił naszego namiestnika..
- To było kiedyś poza tym jesteśmy już na granicy Merske..
- Jak tam uważacie...
Stary rycerz, Bruno podziękował wszystkim za kolację i odszedł od ogniska. Reszta długo jeszcze dyskutowała

<-->

Wojsław "Krótki" miał już swoje lata. Coraz częściej go łupało w krzyżu i już nie jeździł konno od kilu sezonów. Ale mimo tych i podobny wad był ulubionym rycerzem Księcia. Wszakże służył już trzeciemu z kolei. A Henrykowi to drugiemu. Był dobry w zdobywaniu informacji i miał bardzo dużo znajomych. Dlatego bardzo często bywał u księcia gdy już inni zajmowali się bardziej przyziemnymi sprawami. Teraz było podobnie.
-Co masz tym razem?
-W sumie nic co by musiało nas niepokoić. Podatki spływają powoli ale spływają. Chwilowo nikt nie chce Cię wyprawić na tamten świat -
Takie spoufalenie było możliwe tylko gdy rozmawiali sami. Książe Henryk IX miał niespełna dwadzieścia wiosen dlatego Wojsław czasami zdawał się przechodzić na ton "Dziadka"
-Transport rud z Mahakamu za dwa dni powinien opuścić Dzikie Ziemie. Powinniśmy na nim zarobić około 10'000 dukatów. No i mały gift od brodaczy. Głownia miecza z mithryllu. Będziesz mógł go wykończyć według uznania.
-To dla Jerzego -
Książe miał jedną największą dumę. swego pierworodnego.
-Tak.
-To nie mogę się już doczekać. Ale sprawdziłeś że wszystko jest ok

Wojsław zamyślił sie na chwilę. Przypomniało mu się że w Żabimkruku pojawiła się jakaś zgraja zielonych brudasów. Niby nie powinni stanowić dla konwoju zagrożenia ale..
-Tak wszystko jest pod kontrolą.

<-->

Ulryk "Żelazna ręka" znany był z tego że potrafił wycisnąć sok z zerwanej gałezi. Potrafił zatruć również i życie każdemu na kogo zagioł parol. Dlatego teraz cała kolumna była w strzemionach w ciągu nie całego pacierza. Nikt nie śmiał się ociągać. Ciche szepty, pytały się dlaczego tak szybko zerwali się leża i idą w stronę Dzikich Ziem..



**Kashyyk

W końcu przyszedłeś do siebie. Twoja krótka deklaracja, potwierdziła opinię o Trolach jako niesłychanych oratorach. Argument siły nie powalił na kolana na razie. Może się to zmienić..
Obecnie jest w miasteczku. Masz przed sobą różne możliwości działania. Pamiętasz jednak że punkt zborny to karczma. Trochę złota ma Zank.

**Taki
Czekasz na resztę zespołu w karczmie. W sumie najważniejszym elementem układanki był Ghardul. Należało czekać na jego ruch. Przynajmniej taki krótki jak deklaracja.. Część zespołu stoi właśnie przy stajnii i mocno się przygląda tablicy ogłoszeniowej. Widać że nie jest to zbyt częsty widok. Odnieść można wrażenie że to wygląda całkiem jak pomoc dla włamywacza...

**Zank
No i w końcu masz za sobą bycie "powiernikiem kolczyka". Chwilowo nikt nie chce byś gdzieś dzwonił tak więc możesz w końcu rozejrzeć się wokół. Zespół popadł w dziwny stan. Ciężko określić go w twym języku nie burząc dobrego nastroja jakie cię opanowało. W końcu znalazłeś sklep i możesz Civrilowi, kupić jego kuszę. Jeden kłopot z głowy no i kilka złotych monet mniej.

Gdy się zapytałeś o potencjalne powody do obaw u samotnego podróżnika. Sprzedawca obrzucił Cię okiem i popatrzył przez okno na wejście do Corallu. Aktualnie stali tam Civril, Sashivei, Gerbo o J'Ram.
-No chyba nie koniecznie samotny. To szanowny podróżnik - Szyderstwo było widoczne całkiem jak jego zarost na pryszczatej twarzy - Sam?? - raz jeszcze spojrzał na twoją sakiewkę i poczułeś się mały..
 
Vireless jest offline