Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-10-2009, 14:05   #189
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Nie tak sobie wyobrażał życie.
Nie tak.
Nie chciał być żołnierzem, to dlatego rodzina się go wyparła. Nie chciał walczyć, widzieć umierających ludzi i niszczony na potęgę sprzęt.
Amx-Rot chciał żyć w miarę spokojnie, na handlowym lub przewoźniczym frachtowcu, gdzie prócz zwykłych zadań mógłby oddawać się swoim technicznym pasjom. Chciał tworzyć, nie niszczyć. Ale właśnie to drugie musiał robić od jakiegoś czasu.

Siedział niewzruszony na swoim fotelu, niemal jak posąg. Tylko dłonie się poruszały po konsoli, gdy próbował kontrolować najważniejsze systemy i koordynować ogień ich dział. Oczywiście tylko dlatego, że dzięki temu miał jakiekolwiek zajęcie. Pilotowała i tak Andiomene, a inżynier nie lubił siedzieć bezczynnie. Strzelał więc, mimo, że uzbrojenie było ustawione na niską moc. Napęd i tarcze były ważniejsze, chociaż patrząc na te dezintegrujące pociski, nie miało to znaczenia, gdyby ich trafiono. I jeszcze poświęcenie się przeora. Śmierć, jeszcze więcej śmierci. Decadosi już nie byli ludźmi, stali się zwierzętami najgorszego rodzaju. Nawet Amx nie życzył kościołowi tak źle.

Jedyną jego zasługą przy oczyszczaniu hangaru z żołnierzy, było wystrzelenie z laserowych dział tuż przed lądowaniem i z wieżyczki tuż po lądowaniu. Trupy bezwładnie poleciały we wszystkie strony. A resztę dokończyli wojownicy kościoła, wyżynając wręcz obrońców. Z jedną ofiarą po swojej stronie. Niby nie dużo, ale przecież łącznie było ich pięciu. Teraz czterech. Rot wyszedł na rampę, rozglądając się z prawdziwą ciekawością. W zasadzie nie była to technologia, a połączenie biomechaniki z organicznym stworzeniem. Tak sobie przynajmniej sobie myślał. Nie chciał iść dalej, ta rozsądna część umysłu nie chciała iść. Ta szalona pchała go dalej. Nie odpowiadając, przeładował karabin szturmowy. I wycelował w rzucającego się człowieka, pociągając za spust. Nikt nie powinien być w takiej sytuacji. Zawsze można uznać, że zrobił coś prawie dobrego. Wciąż milczący, wciąż wyprany z emocji innych od żalu i niemej wściekłości, ruszył za tamtymi.
 
Sekal jest offline