Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-10-2009, 14:24   #17
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Yachi w milczeniu udała się do swojego 'pokoju', o ile tak to można nazwać. Znajdował się on naturalnie gdzieś na samym końcu, zapewne był najrzadziej używany, lub najczęściej ale tylko przez wyrzutków i odludków. Taka też widocznie była czerwonowłosa, która wchodząc do pomieszczenia trzasnęła za sobą drzwiami i nie zapaliła nawet światła. Jej żółte tęczówki ocząt błyszczały lekko w ciemności, a sama dziewczyna widziała wszystko tak doskonale, jakby to był dzień. Niestety, jak to maja w zwyczaju koty, nie widziała przez to wyraźnie wszystkich barw, a tylko te podstawowe.
Yachi topornie podeszła do łóżka i wręcz rzuciła się na nie, kładąc się na plecach i przymykając na chwilę oczy, by otworzyć je leniwie i spojrzeć w sufit dopiero gdy usłyszała czyjś głos, a raczej głos Travellera....

~ Nie denerwuj sie Shinigami. Nie stanowie dla ciebie zagrożenia ... Na razie...

Yachi na te słowa nawet nie drgnęła. Dalej leżała sobie płasko na łóżku gapiąc się gdzieś w górę. Ręce miała podłożone pod głowę, bo tak było jej wygodnie. Westchnęła jedynie na zasłyszane słowa Traveller'a.
- Nie podrywaj mnie duszku, i tak nie masz na co liczyc. - mruknęła zupełnie bez przekonania leżąc dalej. Ciekawość jakoś wymijała jej kobiecy umysł, którego zwyczajnie w świecie mało co interesowało, choć tym razem miała ochotę komuś podokuczać, a duch wydawał się być najlepszym kompanem do rozmów. W końcu on i tak jest martwy.

~ Nie podrywam cie Shinigami. Na tym statku są rzeczy ważniejsze niż przyjemności. Wykonuje jedynie swoje zadanie.

- Wykonujesz zadania poprzez zaczepianie mnie i popisywanie się faktem, iż jesteś dla mnie jakimkolwiek zagrożeniem? Błagam Cię, daj spokój. Nie zaczepiasz mnie chyba bo "takie masz zadanie", czyż nie? - powiedziała zupełnie obojętnie i przechyliła głowę na bok, by sprawdzić czy duch wszedł do jej "kanciapy".

~ Jedynie zaznaczylem swa obecnosc i niejako powiadomiłem o swojej wizycie. Nie popisuje sie Shinigami. Nie mam tkaiej potrzeby.
Duch zmaterializowal sie tuz przy wejsciu.

Yachi spojrzała na niego swoimi dzikimi, żółtymi oczami, które wprawiały wiele osób w stan obrzydzenia i wstrętu. Bali się, czasem po prostu uważali jej spojrzenie za obrzydliwe. Co prawda dziewczyna wtedy czuła się jakby fatalnie z tego powodu, ale nauczyła się akceptować ten fakt... Fakt, który miał swe ujście w kolorze tęczówek.
- Więc przyszedłeś by sobie na mnie popatrzeć? Dawno nie widziałeś Bogów Śmierci, co? Czy może po prostu... Zrobiłeś ich w chuja i przyszedłeś się mi pochwalić, jacy to z nas frajerzy? No śmiało, mów... Chyba, że po prostu chcesz pogadać, ewentualnie pochwalić się, że nie mogę Cię "zabić". - zagrzmiało nieco lakonicznie i uniosła w górę brew. Wygladała słodko i niewinne, jednak sam jej ton głosu mówił zupełnie co innego. To nie jest słodka dziewczynka, mimo , iż wyglądała.

~ Dlaczego sadzisz, ze twoja osoba obchodzi mnie wiecej niz pozostali? Kazdemu z nich zlozylem podobna wizyte. Nie jestes nikim wyjatkowym. Jedynie jedna z wielu...

- Aha, i każdemu tak gadasz, że nie stwarzasz dla niego zagrożenia, tymczasowego, right? - zagrzmiała nieco gniewnie i podniosła się do pozycji siedzącej. Postawiła stopy na podłodze nie odrywajac wzroku od Opiekuna małej Midi, który przylazł chuj wie w jakim celu :<
- Jestem wyjątkowa. - potwierdziła jakby chcąc przerkonać samą siebie i zmrużyła żółte oczy dalej na niego się patrząc.

~ Skoro tak twierdzisz. - Odpowiedzial obojetnie zaś Yachi jedynie uśmiechnęła się kącikiem ust.

- Ty też tak sądzisz, po prostu nie chcesz się przyznać. - stwierdziła zadziornie nie wiedząc, czy chce go sprowokować, czy może po prostu wypływa z niej egocentryzm.

~ Skoro tak twierdzisz... - Powtorzyl tym razem wyczuwalnie rozbawiony.
~ Dla mnie stanowisz jedynie kolejny punkt na liscie rzeczy do sprawdzenia. Ladny co prawda, ale jedynie punkt.

- Kąśliwy punkt. - poprawiła go skrupulatnie i błyskawicznie z tym samym, pewnym siebie uśmieszkiem. Siedząc dalej na łóżku podparła się rękami z tyłu i przechyliła łepek na bok. Jej czerwone jak zamoczone w świeżej krwi włosy poruszyły się ponuro zsuwajac się z lewego ramienia na plecy dziewczyny.
- A w jaki sposób chciałbyś mnie sprawdzić? Ja jestem dobra w wielu kwestiach, a może i najlepsza... Zapewniam na słowo. - podkreśliła lekkim mrukiem dalej gapiąc się na niego z wytrwałą bezczelnością.

~ Juz sprawdzilem. Jezeli jednak masz ochote na inna forme sprawdzenia...

Nie dokonczyl. Zamiast tego pomieszczenie wypelnila fala szczerego rozbawienia.

No cóż, teraz nawet ją zaczęło to bawić. W końcu kto powiedział, że Yachi jest tą, co nie potrafi nawet rozmawiać z innymi? Owszem, nie potrafiła, a raczej nie chciała, by po prostu nikt się do niej nie przywiązał, jednak zdechlak mógł.
Półuśmieszek mimo wszystko nie schodził jej z twarzy.
- Sprawdzałeś? Oh my...., nawet nie poczułam. - zagrzmiała słodko i niewinnie, jednak nie było w jej słowach złośliwości. Po prostu była kąśliwa, ot co.
- Jednakże, jakby nie było... O jakiej formie mowa? - dopytała celowo, by pociągnąć duszka za język. Zastanawiała się przy okazji, czym on może być naprawdę, ale szybko te myśli jej umknęły, gdyż skupiła się na tym, co on robi, bo dotychczas stal w bezruchu.

Energia wypelniajaca Travellera zgestniala tuz po slowach kobiety. Lsniaca biela smuga oderwala sie od otaczajacej go aury i poplynela w strone Yachi.

~ Leż spokojnie. - Slowom towarzyszyło pierwsze dotkniecie. Delikatne muskniecie niosace ze soba przyjemny dreszcz mocy.
Czerwonowłosa zdecydowanie nie była przygotowana na coś takiego. Dziwna fala sunęła po jej odsłoniętym ciele, dopiero teraz zdała sobie sprawę z faktu, że się nie przebrała. Z lekko rozwartymi ustami i szeroko otwartymi, dziki oczami spojrzała na formę, którą widziały jej oczy. Zgaszone światło nie sprawiało, że widziała mniej, bynajmniej. Yachi nawet nie zauważyłą różnicy między tym, kiedy światło było zapalone a kiedy zgaszone.
Jakby jednym jego dotknięciem została sprowadzona do pionu. Leżeć? Nie ruszać się? I to w dodatku ze spokojem? Cóż mogła pomyśleć dziewczyna, która nie pamiętała życia przed śmiercią, która egzystowała jedynie w formie zmaterializowanej duszy.
Czujka gladko sunela dalej zeslizgujac sie z ramienia na szyje. Niosac ze soba kolejne fale energii ruszyla w gore dotykajac lekko podbrodek, muskajac usta, gladzac policzek.
To wszystko było miłe, aż zbyt miłe. Yachi bała się miłych rzeczy, a najbardziej bała się swojej słabości, której na szczęście Traveller nie mógł aktywować, ze względu na brak ciała.

- C-co Ty do cholery robisz? - spytała, ale o dziwo tym razem nie zabrzmiałą groźnie, nie tak jak zawsze. Było czuć w niej raczej nutkę niepewności, jej ciało zadrżało. Cokolwiek on jej robił i bez względu na to jak bardzo sprawiało jej to przyjemność, wiedziała, że nie może tak ze względu na funkcję, ze względu na to, że jest "Łowcą Dusz", a on jest duszą.
Fala energii Travellera odsunęła włosy dziewczyny na bok i zjechala w dol po skórze tuz za uchem az do ramienia.

~ Mam badać dalej?

- A czy masz zamiar badać mnie w ten sposób przy każdym starcie? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, a na jej twarzy nie widniał uśmiech, ni gniew. Była spokojna na to co on robi, nie drgnęła i nie ruszyła się. Gdyby to była istota z krwi i kości, pewnie już dawno wyleciała by na kopach z jej pokoju, ale duch to już co innego. Nie przywiąże się do niej, raczej nie.

~ Jezeli sobie tego nie zyczysz, przestane. Jezeli bedziesz chciala moge je powtorzyc pare razy o dogodnych dla ciebie porach. Nie tylko przy okazji startow. Tego rodzaju badanie bywa podobno przyjemna forma poznania wsrod niektorych ras. - Strumien energii odlaczyl sie od ciala kobiety i znieruchomial kilka centymetrow nad ramieniem.

Kącik ust dziewczyny ponownie uniósł się w kpiącym uśmieszku. Zaśmiała się na głos. Ten pierwszy i możliwe, że ostatni raz, Trav mógł usłyszeć jej śmiech, któRy, co dziwne, wcale nie brzmiał jakoś ponuro, bynajmniej. Był to urokliwy, choć krótki, śmiech szesnastoletniej, zagubionej dziewczynki, która po swojej śmierci egzystowała ponad 700lat, nie mając bladego pojęcia o tym, jak umarła.
- Jesteś słodki, jednak nie jestem w stanie pojąć tego, co przed chwilą zrobiłeś. Nie rozumiem tego, więc wybacz. - powiedziała ze spokojem, a w jej głosie nie dało już się słyszeć typowej obojętności, co do ducha. Była na swój sposób uprzejma co do niego, po chwili nawet podniosła się w łóżka. Może i by go pocałowała teraz w policzek, bez zbędnych prowokacji, jednak jego niematerialność przeszkadzała Yachi, nie chciała udobruchać powietrza. Gdy wstała z łóżka od razu zsunęła z siebie pończochy i krótkie spodenki, rzucając je gdzieś w kąt. Z podręcznego bagażu wyjęła zaś ubranie, w którym czuła się wygodniej na Ziemi, bo na tej planecie trudno by było chodzic z odkrytym ciałem. Rozebrała się przy duchu stojąc gdzieś w pobliżu półnaga, bo dla niej to nic nie znaczyło, zresztą, to była tylko dusza.
- Masz jakieś uczucia? - spytała jakby kontrolnie, choc niezobowiązująco wciągajac długie, czarne i rurkowate spodnie, które zaczęła na siebie wsuwać, siadając przy okazji na łóżku w aktualnie samych figach.

~ Tak. - Padla krotka odpowiedz. Strumien energii zniknal, natomiast postac Opiekuna zaczela sie powoli rozmazywac.

- Odchodzisz już? - spytała błyskawicznie gdy energia zniknęła a postać zaczęła się zamazywać. Tak, prawdopodobnie odchodzi. Jednak to dobrze, że ma uczucia, Yachi wiedziała, że nie jest on groźny, jednak nie wiedziała, czy swoim zachowaniem go krzywdzi, czy nie. Była dość prostą kobietą, trochę bardziej jak maszyna do łapania dusz, do dawania innym spokoju wiecznego. Sama do siebie się uśmiechała, bo nawet jeśli Trav już odchodził od niej, to i tak było jej dziwnie miło.
Zaś on zniknął stąd bez słowa, tak po prostu. Widocznie miał coś do załatwienia, pomyślała Yachi kończąc się przebierać. Ubrała się w obcisłą, czerwoną bluzkę z orientalnego kroju i z ciemnoczerwonymi wzorami, sięgającą do wpół pośladków oraz czarne spodnie rurki przylegające do ciała. Na siebie zarzuciła czarny, długi, skórzany płaszcz, z pięcioma niezbyt grubymi pasami zapinanymi w talii. Buty zaś długie, na bardzo grubej, wysokiej podeszwie, zapinane ciężkimi, metalowymi klamrami. W takim stroju wyszła z pokoju by swobodnie móc zwiedzić statek, miała nadzieje, że dowie się paru rzeczy od kapitana poprzez zdematerializowanie się i podsłuchanie rozmów, lub ewentualnie znajdzie na statku jakieś ciekawe, ukryte miejsce... A może, podsłucha coś ciekawego?
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline