Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-10-2009, 18:53   #80
Hawkeye
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Chłopaczek ciągle krzyczał, to naprawdę zaczynało się robić denerwujące. A potem ludzie dziwili się, że chodził poddenerwowany, w niektóre dni. Kiedy taki jeden z drugim darli mu się w głowie, jakby to był jakiś stadion, jasna cholera, a potem spotykał wampira, który twierdził jaki to on jest biedny, gdyby tak przeszedł kilka mil w tych butach, to by dopiero zobaczył jakie to jest ciężkie.

"Heintz, do ciężkiej cholery, po co się tu zatrzymujesz! Rusz te swoje dupsko, nie chce mi się tutaj siedzieć! Dawaj, skoro nie możesz mnie wypuścić to pójdźmy gdzieś!"

Cholerny młodzian, teraz jeszcze chciał sobie pozwiedzać. Jakby nie mógł zrobić tego kiedyś. Pieprzeni Angole, tacy politycznie poprawni, a jak tylko poczują anonimowość, to chcą szaleć. Co prawda, w tym wypadku anonimowość sprowadzała się do "jazdy na gapę" w czyimś umyśle, niestety był to umysł Davida ... któremu wcale, a wcale to nie odpowiadało, chociaż akurat jego chęci nie miały z tym nic do roboty.

"No co jest? Ruszysz się wreszcie?" ... "A może ty byś się wreszcie zamknął?" odpowiedział mu w myślach Malkavian, ten chłopaczek był naprawdę irytujący. Może powinien jednak napić się z tej dziewczyny ... chociaż z drugiej strony, ostatnio gdy pożywił się na różowej, blond piękności, to resztę nocy spędził na słuchaniu o malowaniu paznokci, plotkach z pracy i streszczeniach seriali. Czuł się zupełnie, jak jakiś wytatuowany milioner, który ożenił się z Królową Błotnych Zapasów Los Angeles.

Rozejrzał się po parku i oparł o najbliższe drzewo. Cisza i spokój, Hull było pięknym miastem, aby na jakiś czas osiąść i się uspokoić, uporządkować pewne myśli. Po latach spędzonych w podróży, cztery kąty były rzeczą przyjemną. Osobny problem stanowiła "rodzina" z tego miasta. Był tutaj jedynym Malkavianinem, jedynym który poznał i rozumiał prawdę. Reszta żyła w kłamstwie, ukrywali się za pięknymi słówkami, nie chcieli poznać prawdy.

A on? Ktoś o jego wieku i pozycji, znał wzór ... potrafił zajrzeć za zasłonę, która leżała na oczach wszystkich. Dostrzegał wzór ... co oczywiście nie przyszło mu łatwo. Godne pożałowanie niedopatrzenie ... niektórzy z jego "kuzynów" posiadali nawet zdolności prekognicji ... ci to mieli szczęście ... oczywiście w większości wypadków ich słowo wydawały się być pozbawione sensu ... no przynajmniej dla kogoś spoza rodziny klanu Malkavian ... oni wiedzieli lepiej ... i potrafili z tej wiedzy korzystać, cokolwiek inni mogli o nich myśleć.

Wampir zaśmiał się głośno gdy młodzieniec znów rozpoczął swoją tyradę. Śmiał się głośno, gdyż głos tamtego stawał się cieńszy ... niechybny znak, że niedługo sobie pójdzie. Czasami ... czasami zadawał sobie pytanie, gdzież to się udają, ale pewnie zostają jakoś wchłonięci ... no cóż, to chyba było jedno z pytań, na które odpowiedź nie zostanie poznana ... albo, na którą nie ma sensu szukać odpowiedzi? No cóż pewnie zawsze gdzieś się tam kryli, ale to ich sprawa ... tylko i wyłącznie ich ... on mógł być sam!

"Ruszasz się, czy długo będziesz tak tutaj sterczał" ... "Posłuchaj mnie gówniarzu, nie mam zamiaru się z tobą spierać, więc zamknij na razie tą cholerną jadaczkę, muszę chwilę pomyśleć!" W myślach krzyczał, właściwie to darł się ... ale cóż było robić ... poza tym chłopaczek miał rację, mógł się ruszyć, być może w klubie zobaczy coś przyjemnego ... o tak! Klub wydawał się wyśmienitym pomysłem!

Heintz
praktycznie podskoczył z radości, gdy przez park ruszył w stronę klubu Position. Przynajmniej przez chwilę mógł się rozkoszować spacerem. Park był piękny ... albo nie? To zależy oczywiście od tego jak się na niego patrzyło, ale powierzchownie ... och tak powierzchownie mógł przyciągać. Aż chciało się zawyć do księżyca ... tak dla żartu? Może ktoś by pomyślał, że jest tutaj jakiś wilczek ... ohh to byłby wyśmienity pomysł ... oczywiście gdyby miał jakąś publiczność? Może księcia ... tak ... ten zdecydowanie nadawał się, żeby zrobić mu jakiś numer. Był taki nadęty, taki pewny siebie. Jakby pozjadał wszystkie rozumy ... jego problem, coś się wymyśli ... a wampir coraz bardziej zbliżał się ku swojemu celowi ...
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline