Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-10-2009, 21:35   #36
Lance
 
Lance's Avatar
 
Reputacja: 1 Lance nie jest za bardzo znany
LĄDOWNIK FLOGISTONA V – trzy godziny przed eksplozją
Baron Muawija al-Malik poczerwieniał w trakcie mowy ambasadora. Na koniec gestykulując gwałtownie wysyczał:
- Używasz słów jako zasłony dymnej, ambasadorze. Mówisz tylko po to, żeby mówić, licząc na to, że z uwagi na przerost słów nad treścią słuchacze przestaną widzieć istotę rzeczy. Mnie jednak nie zwiedzie ten bełkot. Twoje słowa nie zmienią rzeczywistości, do czego najwyraźniej dążysz. A rzeczywistość jest taka:
Primo, nie masz żadnej władzy, ani formalnej, ani faktycznej, nad okrętami Armady. Nie tobie zatem decydować kto będzie reprezentował Armadę jako całość, jako też i poszczególne okręty floty.
Secundo, to ty jesteś osobą, która nie zna słowa „współpraca”. W twoim słowniku to słowo oznacza „wykonywanie wydanych przeze mnie poleceń”. Z kolei słowa „jednolite stanowisko” oznaczają „moje stanowisko”. Nie będę współpracował z tobą na takich warunkach.
I tertio… w przeciwieństwie do mnie, bez twoich pełnomocnictw jesteś niczym. Mi nikt nie odbierze prawa krwi, a ty jesteś zależny od świstka papieru… na który będę oczekiwał po powrocie na „Dłoń al-Malika”. Bez niego nie licz nawet na uznanie twojego statusu jako ambasadora.

Arystokrata prychnął niezadowolony i podniesionym głosem kontynuował:
- Dość tego! Pilocie – baron zwrócił się do pilota promu – zawracaj do Flogistona. Nie zniosę towarzystwa tego bufona ani chwili dłużej.

FLOGISTON V – dwie godziny przed eksplozją
Al-Malik wygramolił się z lądownika, po czym wyprostował się i niepotrzebnie otrzepał ubranie. Mrucząc coś do siebie ruszył w stronę wyjścia z hangaru. Widząc komandora Desjani, który przybył „przywitać” prom, rozpoczął tyradę:
- Komandorze Desjani, jestem zmuszony wyrazić moje głębokie zniesmaczenie impertynencją ambasadora. Jego arogancja jest niebywała! Pragnę dowiedzieć się, czy rzeczywiście jesteś jego – wybacz mocne sformułowanie – popychadłem i nie masz nic do powiedzenia? Ach, a po rozmowie proszę wyświadczyć mi tą uprzejmość i użyczyć mi promu, żeby dostarczył mnie na „Dłoń al-Malika”…

TRANSPORT NA GRUBĄ BERTĘ – eksplozja
Prom Flogistona buczał cicho w trakcie lotu. Na żądanie barona pilot włączył odbiorniki, skąd dochodziły skąpe przekazy o dramatycznej sytuacji na powierzchni. Myśląc o toczących się walkach – z którymi wiązała się szansa, aby ambasador zobaczył Wszechstwórcę (choć zresztą najpewniej raczej poznałby z bliska przyjemności otchłani demonów) twarzą w twarz - al-Malik nie mógł się powstrzymać od złośliwego uśmiechu i zacierania dłoni.
Gwałtowne komunikaty z Flogistona wyrwały go z rozmyślań.
Zaniepokojony wyglądał przez wizjer, gdy krążownik eksplodował. Kula światła oślepiła go, a chwilę później fala uderzeniowa dotarła do promu. Elektronika zaczęła szaleć i nagle wysiadł napęd. Prom podryfował bezwładnie w przestrzeń…



GRUBA BERTA – eksplozja
Załoga przebywająca na mostku z przerażeniem oglądała destrukcję Flogistona. Nie tylko tragedia dziesiątek ludzi, ale i nagły strach o własny los, wzbudziły trwogę patrzących.
Nagle jednak pierwszy oficer oprzytomniał i wrzasnął:
- Osłony na pełną moc!
Chwilę później fala uderzeniowa omiotła okręt. Rozległ się jęk metalu, gdy Gruba Berta przechyliła się na bok.
- Uruchomić silniki stabilizujące! Raport o uszkodzeniach!
- Brak uszkodzeń… a, chwila… raport o pęknięciach kontenerów w sekcji C 3 do C 6.
- Wysłać tam Sardana z ekipą! Niech „Lola”, „Pietrain” i „Le Truf” natychmiast startują, bez dodatkowego potwierdzenia. Trzeba natychmiast wyłapać kapsuły z rozbitkami.
- Co z baronem, szefie? Prom nadaje SOS. Ale nie ma rozszczelnienia kadłuba, stracił tylko napęd.
- Są ważniejsze rzeczy…
- Tuvell wzruszył gniewnie ramionami – baron poczeka…
Chwilę później z Grubej Berty wystartowały trzy jednostki – prom, lądownik wydobywczy, a nawet barka górnicza. Rozpoczęło się zbieranie rozbitków…
 

Ostatnio edytowane przez Lance : 21-10-2009 o 07:37.
Lance jest offline