Gelidus po opuszczeniu domu Valerii wybrał się na miasto.Szedł właśnie przez główny rynek handlowy dzielnicy ziemi.Kolorowe stragany ciągnęły się bez końca.Kupcy różnych ras nawoływali potencjalnych klientów i zachwalali swoje towary.Gwar,skrzeczenie zwierząt i rozmowy.Tu się ktoś kłócił,tam ktoś się śmiał jeszcze dalej ktoś grał na gitarze i zbierał drobne do kapelusza.Na straganie w dzień targowy.
Gelidus kupił kilka jabłek i wiktuałów na kanapki.Wydał pięć złotych monet.Następnie przekonywał starą babę,że nie potrzebuje żadnych gołębi,jagonici ani skarpet.Rozglądał się jeszcze za czymś ciekawym gdy ktoś pociągnął go za skrzydła.Odwrócił się i zobaczył niską Nieskończoną o lekko różowych skrzydełkach.Tą samą z wyprawy do Northtreemoru.
-Heej Geli!-pomachała mu znajoma,mimo że stała pół metra od niego.
-Witaj Neko.Po raz nie wiem który-nazywam się Gelidus.
-Tak,tak.Słyszałam,że rzuciłeś pracę.Co teraz będziesz robił?
-Nie tutaj-Gelidus rozejrzał się dookoła.
Po chwili spacerowali promenadą na granicy z dzielnicą wody.
-Dostałem tajną misję-Gelidus zaczął z cicha.Neko wbiła w niego wielkie,różowe oczy.
-Naprawdę?!Jaka to misja?Jaka?Jaka?Jaka?-aż zatupała.
-Spokojnie.Na razie nie mogę powiedzieć.Tajemnica państwowa-zaśmiał się.
-Oww,nigdy mi nic nie mówisz-wydęła policzki-A czy to bardzo tajna misja?
-No,dość tajna.
-A czy jest ważna?
-Powiedziałbym,że nawet bardzo ważna.
-A czy niebezpieczna?
-Pewnie tak.
-Zabierz mnie na misję ze sobą!!-podleciała w powietrze,zrobiła korkociąg,dwa piruety i wylądowała przed nim z możliwie najsłodszą miną.
-Wiesz dobrze,że nie mogę.
Opuściła skrzydła i głowę,w jej oczach pojawiły się łezki.
-Ej,ej tylko się nie rozklejaj!-Gelidus zamachał rękoma-Jak tylko będę mógł to zdam ci dokładną relację.
-Nie masz wyboru!-nagle odmienił jej się nastrój-I pamiętaj jak coś ci się stanie to nie przychodź do mnie z płaczem!
-Eee,jasne,rozumiem.
-No!A więc:do zobaczenia!-uśmiechnęła się i odleciała.
„Jest jak wkurzająca młodsza siostra.I pomyśleć,że jest starsza ode mnie”-pomyślał.”Ale jak potrzeba jakichś cennych informacji to zawsze można na nią liczyć.”
Gelidus wpadł do domu po trochę ubrań i kilka książek.W jego mieszkaniu,w północnej dzielnicy jak zwykle panował nieporządek.Spakował wszystko do dużego worka i zarzucił go sobie na plecy.Poleciał z powrotem do „bazy”.W domu Valerii wybrał sobie pierwszy pokój po prawej.Uchylone drzwi wskazywały,że jest wolny.Ubrania wypakował do szafy i szufald.Książki rozłożył na stole i zaczął się zastanawiać,którą wziąć ze sobą.Przygotował też krędę na wypadek gdyby trzeba było rysować jakieś symbole czy magiczne kręgi.Napełnił małą,kryształową buteleczkę świeżą wodą i położył wśród innych przedmiotów.Wziął zestaw do czyszczenia i konserwacji swojej broni i zszedł na dół mając nadzieję,że dowie się czegoś intersującego.W salonie jeszcze nikogo nie było.Usiadł na białej sofie i wziął na kolana swój długi,srebrzysty miecz.Popatrzył chwilę na runy na ostrzu oraz niebieski kryształ freezonu nad rękojeścią i zabrał się za polerowanie.
Ostatnio edytowane przez Cerber : 10-10-2009 o 14:55.
|