Wątek: The Cave
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-10-2009, 18:48   #49
Szarlej
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Nikołaj schylił się po nóż francuza starając się nie zgiąć rannej nogi, prawie mu się udało wszyscy mogli usłyszeć cichy syk bólu i przekleństwo. Parę razy zmienił chwyt na nożu i obrócił go między palcami dopiero wtedy schował go do pochwy.
-A ty, Nikołaj, z tą nogą powinieneś się ze mną zgodzić.
Serb spojrzał na dziennikarza. Gdy się odezwał mówił powoli, przesadnie akcentując słowa.
-Wiem, że mój angielski nie jest najlepszy szczególnie w takiej chwili. Rozumiem również, że to nie jest Twój ojczysty język dlatego powtórzę się czego nie lubię robić. Idę szukać Benza. NIE wracam na górę. Jeśli chcesz nie będę Ciebie zatrzymywał ale po powrocie w najlepszym razie poproszę Ciebie o milczenie w najgorszym zastrzelą. Taka mała sugestia, tu jest dwóch psycholi z bronią. Francuz poszedł w kierunku kabli, tam gdzie zostawiliśmy sprzęt, strzały słyszeliśmy z drugiej strony. Ja zrobię tak: idę po latarkę i naboje, przy okazji odstrzelę francuza jak mi się uda, potem sprawdzę kto jeszcze na nas poluje. Jeśli ktoś pójdzie ze mną będę wdzięczny, jeśli nie... Cóż, przeżyje.
Radović skończył mówić i sięgnął po manierkę przy pasie, odkręcił ją i pociągnął solidnego łyka. Gdy skończył pić ruszył w stronę w którą poszedł francuz, w jednej ręce trzymał pistolet drugą wiódł po ścianie jaskini by nie zgubić się w ciemności. Droga była koszmarna, kilka razy się potykał a wtedy noga odzywała się nieznośnym bólem, zaciskał wtedy zęby i klął pod nosem. Ciekawiło go w jakim stanie jest LeBlanc, po strzelaninie z dłoni powinien mu zostać tylko strzęp ciała i kości. Co prawda mógł go tylko drasnąć, kula mogła rozwalić tylko parę palców i odbić się od rękojeści noża. Po nieznośnych minutach przepełnionych bólem i strachem czy za rogiem nie czeka śmierć dotarł do dużej komnaty. Od razu zobaczył światło upuszczonych latarek i ciągle palącą się zapalniczkę, jednak co Zippo to Zippo. Ostrożnie podszedł w tamtą stronę próbując w ciemności wyłowić sylwetkę francuza, nie udało mu się. Chwilę stał myśląc w końcu podszedł do światła i sięgnął po latarkę, był teraz widoczny jak na dłoni. Strzał nie padł, nóż nie wbił się w ciało. Serb szybko zgasił latarkę, założył kask i zapalił latarkę na nim, dopiero wtedy przyjrzał się czy ktoś nie czai się w ciemnościach. Nic, Radović zabezpieczył pistolet i schował go z przodu za pasek kurtki, tak by móc po niego sięgnąć w każdej chwili. Pokuśtykał do plecaka i zaczął wyrzucać rzeczy z niego. Na pierwszy ogień poszły naboje, uzupełnił magazynek o brakujący nabój i poupychał je gdzie tylko mógł po kieszeniach. Potem zabrał z ziemi Zippo i wrzucił ją do kieszeni razem z zapasową paczką fajek. Podobnie do kieszeni upchnął zapałki i dezodorant. Wyekwipowany wstał i rozejrzał się po skalnej komnacie. Światło latarki zatrzymało się na chwilę na małym korytarzyku, który postanowił sprawdzić za chwilę. Na podłodze znalazł to co chciał, plecak francuza. Pokuśtykał do niego i zaczął go metodycznie wybebeszać, tak jak myślał nie znalazł żadnego notesu, mapy ani rozkazów, nic. Oprócz standardowego sprzętu jaki miał każdy członek wyprawy znalazł trochę materiałów wybuchowych, odłożył je na podłogę nie znał się na nich i nie chciał ich ruszać. Nie zabrał nic z wyposażenia francuza.
Serb wstał powoli i podszedł do korytarzyka, był niewielki, każdy z członków wyprawy musiałby się przeciskać a Nikołaj w tym stanie do tego się nie nadawał. Miał dziwne przeczucie, przeczucie któremu nauczył się ufać. Francuz tędy poszedł by spełnić rozkazy jakie otrzymał. Serb chwilę się zastanawiał czy nie wysadzić korytarzyku, nie rzucić tu wszystkich materiałów wybuchowych francuza i nie strzelić w nie. Zaniechał tej myśli, czuł, że przyjdzie mu jeszcze tędy iść mimo rannej nogi. Radović odwrócił się i zaczął mozolnie kuśtykać z powrotem w kierunku w którym rozległy się strzały. Wiedział, że już nikomu nie pomoże, że dalszy marsz tylko mu zaszkodzi. Wiedział to ale szedł dalej bo musiał się przekonać kto tam leży. Benz czy Brown, Serb miał nadzieje, że ten drugi i wcale nie wstydził się tej nadziej.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline