Wątek: Łaska wyboru
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-10-2009, 21:44   #99
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Szum i łupanie w głowie ustały tak nagle, że Astria poczuła się jak szczeniak, który otrząsnął się właśnie z lodowatej, mętnej wody. Czyżby sprawiła to nagła cisza zapadła po spacyfikowaniu bijącej się dwójki? Nieee... wszyscy ruszyli w dół i w tym momencie umysł dziewczyny wypełniło... coś... wielkie, smutne, żółte oczy zdawały się wypełniać całe pole widzenia, a delikatny dźwięk westchnień i poruszającej się szaty hipnotyzował, wabiąc swym rytmem.

- Córeczko, jak dobrze, że jesteś... - magiczne słowa, których pragnie każde dziecko zawisły w powietrzu. Zanim zabrzmiały następne, Astria była już o krok bliżej. Widziała to... co widzi... wiedziała, że twarz naprzeciw niej nie jest twarzą Vespudy. Mimo to delikatny, czuły głos wabił swoją barwą.

- Ucałuj mnie... - Astria niczego bardziej nie pragnęła. Wizja, iluzja mieszała się w jej głowie z rzeczywistością i wspomnieniami.

- Przekonaj brata...
- Do czego matko?!
- zawołała, choć z otwartych ust wydobył się jedynie cichutki, mysi pisk. Mimo, że wiedziała, iż jej słowa zostały usłyszane posąg nie odpowiedział. Lecz wielkie oczy przepełnione były taką miłością, taką tęsknotą... Tęsknotą za nią, za nimi, na pewno! Matka chciała żeby wrócili do domu! Oboje, znów razem, rodzina!

Nie... nigdy nie byli rodziną. Nigdy nie usłyszeli od rodziców, od matki dobrego słowa, no chyba że pochwałę za dobrze wykonane zadanie a i to nieczęsto. W końcu nigdy ich w domu nie było... Nie... to nie matka tęskni; nikt za nimi nie tęskni...

-... Jak dobrze że jesteś... - echo poprzednich słów rezonowało w głowie dziewczyny, a każde kolejne powtórzenie, krok za krokiem zbliżało Astrię do posągu. Była już tak blisko... tak blisko... Czuła ciepły powiew oddechu, śliską fakturę powiewających szat, które ocierały się o nią... Zadarła głowę wysoko, a samotne spojrzenie żółtych oczu przeszyło ją na wskroś. Mama płakała! Płakała z tęsknoty za nimi! Nie powinni byli nigdy uciekać, powinni byli zostać w domu, posłuszni.

Nie! Nie było żadnego domu, nie było żadnej tęsknoty, nie było żadnej matki! To wszystko nieprawda, iluzja, to nie dom a parszywa, zawszona kopalnia!

Mama płacze! Astria wyciągnęła rękę chcąc delikatnie pogłaskać smutną twarz matki, ale jej dłoń nie sięgnęła nawet pasa posągu. Słyszała łzy, kapiące łzy, boleśnie rozbijające się o posadzkę, rozbijające w jej serce...

- Ogarniesz Ty się w końcu? Co się z Tobą stało? - surowy głos Kurta i realna siła, ciepło i stanowczość jego uścisku wydarły dziewczynę z chaosu majaków, wspomnień i marzeń. Twardy bok gladiatora oparł się o jej drobne ciało, a jej nogi zaczęły poruszać się same by wpaść w rytm długich kroków mężczyzny. Gdzieś w oddali, na skraju świadomości słyszała huk walącej się jaskini, lecz te dźwięki wydawały jej się zupełnie nierealne, jak z innego świata. Tępym wzrokiem omiotła Kurta, wykręcając rozpaczliwie głowę by choć ostatni raz spojrzeć na znikającą wizję. Jednak ramię gladiatora trzymało mocno i wątłe próby powrotu na nic się zdały. Obwisła więc w jego ramionach, na próby reagując jedynie nieskładnym mruczeniem. Matka zniknęła, miłość i nadzieja, jaką czuła przez tę krótką chwilę również...Teraz było jej już wszystko jedno.
 

Ostatnio edytowane przez Sayane : 10-10-2009 o 21:47.
Sayane jest offline