Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-10-2009, 16:40   #246
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
To, że Konrad Hahn wrobił go w WunderKinder Nicolas wiedział. Może nie miał pewności, bo wszystko było wytworem wizji sprowadzonych przez podróże portalowe, lecz zbyt wiele elementów układanki zdawało do siebie pasować.
Teraz potwierdza to kolejna osoba. Zacisnął szczęki, nie przerywając Katji.
Właściwie słyszał jej wypowiedź jakby w tle. Umysł zajęty miał przez galopujące neuronową autostradą myśli.
"Za chwilę wszystko pierdolnie... Hahn lub ten drugi, Gieger oberwą jak reszta. Może mieć chociaż tyle satysfakcji i samemu wywołać koniec świata? Jedyna i niepowtarzalna okazja, by w czymś takim uczestniczyć... Nigdy nie widziałem końca świata..."
- Nigdy nie widziałem końca świata... - powtórzył na głos, po czym się roześmiał. Katja, Natalia i partyzant spojrzeli na niego, tylko Malak, będąc chyba w szoku, nie zareagował.
- Z drugiej strony zabicie któregoś z nich wcale nie musi oznaczać armageddonu, prawda? - bardziej stwierdził, niż zapytał.
- Może się okazać, że ludzie nic nie będą wiedzieć o Externusie, o portalach, o tym całym syfie... - skinął głową w kierunku wieży, lecz zauważywszy na jednym z monitorów plugastwo wyłażące z portalu, wzdrygnął się.
- I może to też by się tutaj nie pojawiło... - wycharczał zduszonym głosem. Kobiety również zauważyły przybysza z innego wymiaru, Natalia chyba coś krzyknęła, jednak jej głos zginął w głośniejszym warkocie silnika. Neumann dodał gazu.

- To jest chyba jakiś ganerator energii dla portalu. Tamten... - wskazał na kolejny generator naprzeciwko, jednak pojedyncze języki ognia liżące iskrzącą i osmaloną obudowę sugerowały, że był uszkodzony. - Może zniszczenie wszystkich zatrzyma to paskudztwo po drugiej stronie! - wykrzyczał.

Ich szanse malały z każdą minutą, ba - z każdym uderzeniem serca. Do kompletu, niczym wisienka na torcie, pojawił się gdzieś z tyłu nikt inny, jak Kowal. Niczym nieśmiertelny bóg, rozerwany, wielokrotnie postrzelony, a jednak wciąż na chodzie. Tak, na chodzie - Nicolas myślał o nim nie jak o człowieku, tylko jak o maszynie. To była maszyna...

- Daj mi nóż! -przekrzykując warkot pojazdu rzucił do partyzanta. Łowiecki nóż o szerokiej klindze położył na pulpicie sterowniczym.
- Za rogiem wyskakujecie! - pokazał im na monitor przekazujący obraz z jednej z przednich kamer. Natalia chyba zamierzała coś powiedzieć, ale Nicolas nie dał jej dojść do słowa. - Wszyscy! - rzucił jeszcze głośniej. - I weźcie ze sobą tego gogusia w prochowcu - dodał, wskazując na Malaka.

Pojazd skręcił za róg, znikając na chwilę z pola widzenia sunącego za nimi cyborga. Z wnętrza wydostała się Katja, za nią wyszedł tachający półprzytomnego Malaka najemnik, a na końcu ociągająca się Natalia.
Gdy tylko trzasnęła klapa z tyłu wozu, Nowy przyśpieszył znowu pojawiając się w zasięgu wzroku Kowala.

Neumann pokierował pojazdem tak, by nakierować go przodem w stronę zachodniego generatora. Zatrzymał pojazd. Miał tylko kilkanaście sekund, zanim będzie tutaj ten łysy Miś Uszatek z przeszczepami. Ze swojego plecaka leżącego koło fotela kierowcy wyciągnął granaty i umieścił je w kieszeniach kurtki. Poranioną ręką przytrzymał lekko dźwignię napędzającą gąsienicowego kolosa wprawiając go w niezbyt szybki ruch. Nożem partyzanta trzymanym w prawej ręce zablokował dżojstik, wpychając czubek klingi w szczelinę konsolety. W ten sposób pojazd będzie powoli i bez udziału kierowcy jechać do przodu. A świder na przodzie powinien poradzić sobie z każdym celem. W tym wypadku celem był generator energii.
Nowy potwierdził, że wóz zmierza w odpowiednim kierunku, a świder pracuje na pełnych obrotach. Za kilka chwil wgryzie się w bok generatora.
- Czas się zmywać... - mruknął i nie czekając dłużej ruszył do wyjścia. Na progu, z łyżką lekko dociśniętą przymkniętymi drzwiami zostawił odbezpieczony granat odłamkowy. Niespodzianka dla Kowala. Całą operację ułatwił mu powolny ruch pojazdu. Jeszcze tylko granat dymny, a po kolejnych paru sekundach kłęby snującego się dymu znacznie utrudniły obserwację najbliższej okolicy.

Nicolas skulony podbiegł do kolejnego załomu muru i tam się schował. Wychylając się zza rogu widział kontury wolno sunącego świdra. Kowala na razie nie było, ale miał nadzieję, że ten zwabiony pojazdem zajrzy do środka w poszukiwaniu Nowego. Przy odrobinie szczęścia - no, może przy dużej dawce szczęścia granat zmasakruje mu ten zakuty łeb, a potencjalna eksplozja zniszczonego świdrem generatora lub nawet samego świdra dokończy reszty.
Potem pozostanie tylko załatwić ostatni generator, portal i to cholerstwo tam na górze. To w ramach planu maksimum. Plan minimum, do którego aktualnie skłaniał się przemytnik, oznaczał odnalezienie jednego lub najlepiej obu Hahna oraz Giegera i odstrzelenie im łbów. W dowolnej kolejności i bez pierdolenia się z konsekwencjami dla rzeczywistości. Za kwadrans i tak ich szlag trafi, a Nowy w dupie miał co stanie się z tym światem po jego śmierci. A może zabicie któregoś tam Hahna sprawi, że świat będzie lepszy, bez wojen, przemocy i pieprzonych latających psów?
- Bełkot naukowców... - podsumował swoje chaotyczne przemyślenia. - Poza tym koniec świata w fotelu w pierwszym rzędzie - to dopiero będzie kino... - jego rozmyślania dotyczyły umysłu, ciało, a właściwie ręka i oczy, tymczasem dokonywało przeglądu amunicji. Obrzyn naładowany kulami, zapasowe ładunki w kieszeni. Dwa granaty huk-błysk-dym. Naładowana, wierna Beretta w kaburze i trzy zapasowe magazynki.
- Bywało lepiej... - ocenił, żałując, że nie ma ze sobą naładowanego rewolwerowego granatnika - ... ale jeszcze żyję, nie?
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline