Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-10-2009, 16:08   #95
Lyssea
 
Lyssea's Avatar
 
Reputacja: 1 Lyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skał
Phaere

Uśmieszki Nathiela nie robiły na niej większego wrażenia. W końcu to jedyne, co mu pozostało jeśli nie ma żadnych logicznych argumentów.

Zupełnie inne emocje wzbudzili w niej sprzeciwiający się bratania z demonami Fosht’ka i Latien. Otóż oboje byli gotowi stanąć do walki. Nie to co ten tchórzliwy drow obok niej. Oczy Phaere rozbłysły na myśl o pozbyciu się nieproszonych gości. Co więcej nie będzie musiała przy tym nawet kiwnąć palcem. Co prawda szkoda było jej chwili, w której Liliel będzie ją błagała o litość i o śmierć, ale w ostateczności mogła się z tym jakoś pogodzić. Poza tym liled i kobieta tym samym czynem pomściliby upokorzenie i rany jakich doznała drowka.
Jednym słowem nie mogło być lepiej.
Jednakże jak się zaraz okazało, Latien nie miał pretensji tylko do Lilie, ale także do niej o „nowe znajomości” :
- To przykre, że tak nisko mnie cenisz Latienie. Myślałam, iż oczywistym jest fakt, że nie uznaję tego towarzystwa za odpowiedniego dla siebie. Lepiej nie celuj we mnie swoim ostrzem, gdyż możesz tym samym urazić moją dumę, a wiedz, że jestem istotą mściwą. - powiedziała z obrażoną miną. Niepojętym dla dworki było jak, w ogóle ktoś mógłby pomyśleć, a co dopiero oskarżycielsko wysunąć w jej stronę takie podejrzenia. Ona jedyna chciała się od samego początku pozbyć succuba, a teraz musiała odpowiadać za głupotę mężczyzn z jakimi przyszło jej radzić sobie na tym cmentarzysku. Gdyby tylko podczas jej walki Nathiel wziął się do roboty, zamiast stać jak kołek, wszystko mogłoby się potoczyć inaczej! – pomstowała po raz kolejny w środku swojej głowy.

Dobry humor jednak szybko jej powrócił i zza obrażonej miny zaczął wychodzić mały promyczek uśmiechu kiedy liled stanowczo sprzeciwił się obecności Xar…ten…. Phaere zdała sobie sprawę, że chyba nigdy nie zapamięta jego imienia, ale w sumie chyba już jej nie będzie potrzebne. Gdyż nie wyobrażała sobie Latiena podróżującego i walczącego ramię w ramię z grubym, śmierdzącym demonem.
Pozbycie się Xarallexa znacznie ułatwiłoby wtedy pozbycie się samej Lilel, a jeśli nie to przynajmniej łatwiej byłoby jej pokazać miejsce w szeregu.

Phaere popatrzyła na Fosht’kę w całkiem nowej, świeżo wykradzionej z Miee'sitil zbroi i z mieczem tego samego pochodzenia. Cóż… Jak się okazało jedyną osobą, która stamtąd niczego nie wyniosła była drowka… A zawsze to mroczne elfki uchodzą za te najgorsze!
Co prawda nie spodziewała się, że czarodziejka tak chętnie wskoczy w zbroję.
W końcu wojownikiem może być każdy, a magiem tylko wybraniec. W sumie potencjał był, bo opatrywanie ran szło jej całkiem nieźle, ale co z tego jeśli wytrwałości i cierpliwości brak.
Tak czy inaczej niech potnie czym prędzej bez wahania oby dwie bestie !

Drowka odsunęła się nieco, aby przy okazji nie oberwać od jednej czy drugiej strony. Robiąc krok do tyłu postanowiła wcielić się w rolę obserwatora i cieszyć się przedstawieniem jakie na nią czekało.

„Bla, bla, bla…”- pomyślała słuchając przemówienia Lilie, dziwiąc się przy tym, że Latien ma na tyle cierpliwości, aby wytrzymać stek wyzwisk wypowiadanych pod jego adresem. Jednakże z drugiej strony jako dobra istota pozwala swojej ofierze na ostatnie słowo przed śmiercią.
Phaere sama nie odezwała się nawet na zniewagę pod jej adresem i zarzut, iż działa pod przywództwem Azelma. W końcu jaki miałoby sens zaprzeczanie i kłócenie się, jeśli succub za chwilę będzie tylko niemiłym wspomnieniem, które na szczęście, nie będzie miało głosu.
-Na Bogini, co za wzruszająca mowa. Chyba za chwile serce zacznie mi krwawić.- mruknęła ironicznie.
O, łaskawa Lilel dała nam prawo wyboru. Pozwolimy jej odejść, albo pójdzie z nami razem ze swoim demonem. Phaere chyba była za trzecią, pominiętą opcją : Zabić bez cienia litości!
Postanowiła jednak nie wtrącać się od razu. W końcu nie jest obecnie przygotowana na walkę, ani nawet zwykłą bójkę. „ Jesteś obserwatorem” – powtarzała sobie w duchu.

Mroczna elfka nie mogła wierzyć własnym oczom, kiedy dumny i odważny liled, dwa razy większy od succuba ulega jej i opuszcza broń. Jak mógł wystraszyć się Lilel pod postacią tei’ner. Co byłby gdyby Lilel ukazała swe prawdziwe oblicze ? Zacząłby uciekać ile sił w nogach ?

-Świetnie, to jest rozwiązanie. Udawaj kamień- bąknęła pod nosem. Cholerny liled. Chodząca porcelanowa laleczka. Piękna, ale w środku może odbić się tylko echo.
„Wstyd Latienie wstyd. Pozwoliłeś wejść sobie na głowę byle demonom. „

Po wysłuchaniu zdań na temat dalszej podróży u boku demonów, obu mężczyzn wiedziała, że i tym razem ich zdania diametralnie się różnią. Gdyż, według drowki wspólny wróg wcale nie czyni ich sojusznikami. Phaere posłała Lilel spojrzenie żmii. Dając jej do zrozumienia, że nigdy jej nie zaakceptuje.

Podniosła na ręce swojego kota głaszcząc go delikatnie po łepku i czekając na dalszy rzwój akcji.
 
__________________
Żeby ujrzeć coś wyraźnie, wystarczy często zmiana punktu widzenia.
Lyssea jest offline