Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-10-2009, 13:23   #42
Terrapodian
 
Reputacja: 1 Terrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłość
Ragath

Oddział konny liczył w sumie kilkuset żołnierzy. Uzbrojeni dość lekko, w ciemnogranatowych mundurach, u pasa przywiązane mieli proste szable, toporki i samopały. Połowa dzierżyła jeszcze broń drzewcową. Wydawało się, że idą bardziej na paradę niż na walkę. Preferowałeś ciężką broń i twardą zbroją, a ich uzbrojenie całkowicie zaprzeczało twoim preferencjom. Lekkie pancerze na korpusie, oprócz nieco zmodyfikowanych szyszaków, praktycznie brak solidnej ochrony na głowę. Czyżby oszczędności na materiale? Prędzej inny sposób walk, gdyż w uzbrojeniu widać było pewien kunszt.

Ruszyliście w pewnej odległości za nimi, tak aby nie zauważyli waszej obecności. Oddział w pewnym momencie skręcił bardziej na zachód. Gdy zaczęło się powoli ściemniać przystanęli. Śpiew ustał. Rozległ się za to podniesiony głos. Teren wokół pokryty był w dużej mierze gęstymi krzewami i jednym naturalnym tworem skalnym, który piął się na około dziewięć metrów w górę.

Nagle mowę jednego z rycerzy przerwał krzyk;
- Sooooooooooooooombaaaaaaaaaaaaaa!
Szybko nauczyliście się, że tajemnicze słowo ''somba'' znaczy po zhieloskojsku ''smok''. Ogromny, zielony jaszczur przeleciał tuż nad waszą kryjówką i uderzył słupem ognia w drużynę. Kilka płonących sylwetek krzyczało, tarzając się po ziemi. Część koni spłoszyła się, niosąc w dal lub zrzucając jeźdźców. Lecz smok nagle padł na ląd. Oszczep poleciał prost w gadzią szyję, przebijając ją na wylot. Jednak istota nie dała za wygraną. Nim żołnierze otoczyli stworzenie, usiłując dobić, on wstał i walczył zawzięcie.

Ryki i odgłosy niosły się z ogromną głośnością. Lecz dosłyszeliście głośny syk tuż za wami. Za odłamanym blokiem skalnym krył się jakiś mężczyzna mizernej postury. Odór zgnilizny, nieudolnie maskowany zapachem różanym, dał wam znać, że to Skarat Baluchiz.
- Mam dla was złą wiadomość - rzekł szybko. - Jest za was nagroda. Kreuzenferg dowiedział się o śmierci Brunschwicka i wpadł w szał. Teraz siedzi gdzieś na wybrzeżu zatoki Finbal, ale radośnie ujrzałby waszą egzekucję poprzedzoną torturami.
Spojrzał na twoją ranę. Pogrzebał w swojej torbie i wyjął buteleczkę z maścią o kolorze oraz konsystencji smalcu.
- Natrzeć ranę raz dziennie, może pomoże. Ja tymczasem, powędruję w drugim kierunku. Już i tak dostatecznie nadłożyłem drogi, aby was poinformować.

Tymczasem walka trwała i nie widać było końca. Część jeźdźców odłączyła się, wioząc rannych, wprost w waszym kierunku.

Samuel

Dzień zapowiadał się na piękny i słoneczny. Wręcz przeciwnie wyglądało twoje samopoczucie. Od rana towarzyszył ci ból głowy. Zszedłeś do jadalni, gdzie gospodarz szykował się do pracy. Ubranie rolnika zupełnie do niego nie pasowało.
- No cóż, jak to mawiał mój ojciec, każdy może zostać rolnikiem, ale nie każdy wojownikiem. A ja byłem tym i tym. Takie są kaprysy losu. - mówił. - Wybierasz się już dzisiaj w dalszą podróż? No to możesz sobie u mnie kupić trochę zapasów. Mięsa, owoców, chleba. Dam zniżkę, bo grzeczny i miły jesteś chłopaczek. A do miasta powinieneś dotrzeć w parę dni, jak pójdziesz głównym traktem, albo popłyniesz statkiem.
Następnie Fiodor zniknął w którymś z bocznych pomieszczeń.

W przedsionku spotkałeś nieoczekiwanego gościa. Wysoka orczyca, która wyglądała na kogoś o podobnej profesji co ty. To znaczy proste, lekkie ubranie, powściągliwy chód i zimne spojrzenie. Przystanęła przed tobą, zagradzając wyjście.
- Z zachodu, prawda? - spytała, choć ton wskazywał, że dobrze zna odpowiedź. - Nie wyglądasz jak tutejszy...
Badawcze spojrzenie lustrujące cię od stóp do głów. I pełen zrozumienia błysk w oku.
- Pracujesz dla Kravowa! - syknęła.
Dłoń błyskawicznie powędrowała do noża. Przed rozlewem krwi powstrzymał was gospodarz. Wpadł do przedsionka machając rękami.
- O nie! Nie pozwolę na walki w moim domu! - krzyczał rozzłoszczony. - Mój dom jest otwarty, lecz nie na walkę, nie!
- Zapamiętam cię... - rzucił jeszcze ork przechodząc tuż obok.
Gdzieś w głębi twojej głowy usłyszałeś chichot, a wraz z nim cichy głos Muriela.
- Zrobiłeś sobie pierwszego wroga.

Rydiss Tirio

Zeszliście po zbutwiałych, drewnianych schodach do piwnic. Obszerne, choć ponure pomieszczenie, wypełnione było pustymi skrzyniami i gdzieniegdzie zupełnie zniszczonymi książkami. Historycy rozeszli się, obserwując każdy zakamarek piwnicy. W którymś momencie, jeden z nich zwołał resztę wskazując kamienną płytę. Chociaż zdawało się, że nie różni się niczym od pozostałych, to po dokładniejszym zbadaniu, wywnioskowaliście, iż była niedawno zruszona.

Rozsunęliście skrzynię, a następnie Varsoviensse rozbiła kamień za pomocą swojej uzbrojonej pięści. Historycy nachylili się nad uformowanym w ten sposób wejściem i spojrzeli na siebie. Vasilij powiedział;
- Według kronik, tam jest coś na kształt bramy, ale to mogło mieć znaczenie przenośne.
Fergendo zeszła pierwsza, potem ty, historycy i Gertruda. Kolejne schody wyciosane z kamienia ciągnęły się dość łagodnie w kompletnej ciemności. Za jedyne oświetlenie służył płomyk stworzony przez czarodziejkę. Wreszcie dojrzeliście salę, o dziwo oświetloną. Światło słońca padało przez otwory w suficie daleko ponad wami. Zadanie oświetlenia komnaty przejęły lustra, które rozświetlały pomieszczenie, a przede wszystkim najważniejsze elementy.
Tuż przed wami stał portal, widocznie zamurowany, bądź z drzwiami, lecz bez możliwości ich otworzenia. Na nich widniał napis, który historycy natychmiast przetłumaczyli na wasz język.

"Trzy drogi wiodą dalej, każda równie jest niebezpieczna. Jedna da wam bogactwo, druga da wam władzę, trzecia prawdę, lecz żadna nie podaruje wszystkiego, a i jeden wybór wam przysługuje."

Tuż obok w ścianie widniały trzy twarze. Napisy pod nimi opisywały ich zastosowanie.
Twarz kapłana z wyciągniętą dłonią poniżej. Napis mówił; "Dam ci bogactwo, jeśli mnie wybierzesz. Jeśli mnie zignorujesz - wyjdziesz stąd jako biedak."

Pysk lwa z łapą na koronie. Napis mówił; "Dam ci władzę i potęgę, jeśli mnie wybierzesz. Jeśli mnie zignorujesz - nie szukaj tam lepiej walki."

Wreszcie twarz dziecka z wagą w dłoni poniżej. Napis rzekł; "Dam ci prawdę i prostotę, jeśli mnie wybierzesz. Jeśli mnie zignorujesz - skażesz się na igraszki losu i zniekształconą rzeczywistość."

Historycy zamilkli po przetłumaczeniu ostatniego zdania. Wśród was zapanowała atmosfera totalnego zakłopotania.

Tuż przed kamienną trójką, na posadzce leżał nieobrobiony kryształ, którego kształt pasował do miejsca w koronie, dłoni i wadze.
 

Ostatnio edytowane przez Terrapodian : 15-10-2009 o 11:59.
Terrapodian jest offline