Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-10-2009, 21:23   #126
Drusilla Morwinyon
 
Drusilla Morwinyon's Avatar
 
Reputacja: 1 Drusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwuDrusilla Morwinyon jest godny podziwu
Amaryllis Vivien Seracruz


Amerykanka bez słowa obserwowała magów, ani przybycie Mistrzów, ani stwierdzenie Jona nie spowodowała najmniejszej nawet zmiany na jej twarzy.
Nadal nie odzywając się ruszyła do pokoju, gdzie bez zbytniego pośpiechu przebrała się i przysiadła na dłuższą chwilę nad szkicownikiem, w którym po paru minutach pojawił się pierwszy, na razie dość niedokładny szkic portretu starszego mężczyzny z wpisanym w rogu kartki napisem "Jurij" oraz tuż pod nim "UT, NWO???".
Amy wpatrywała się w swoje dzieło przez parę chwil zastanawiając się nad czymś po czym schowała je razem z kilkoma długopisami i innymi niezbędnymi jej przyborami do torebki i wyszła dołączyć do swych "towarzyszy".

Nadal wydawała się być nieobecna myślami, gdy wreszcie dotarli do klubu, nie zwracała zbytniej uwagi na otoczenie, właściwie nie zwracała na nie niemal ŻADNEJ uwagi całą poświęcając na poprawki i wykończenia portretu spotkanego niedawno mężczyzny.
Dopiero kpiąca uwaga Jona zmusiła ją do rozejrzenia się wokół, jednak otoczenie nie wywarło wyraźnie na niej zbyt silnego wrażenia bo zaraz powróciła do swych myśli, pozwalając zaprowadzić się z resztą do "loży".

-Nie wiece co z Grigorijem?

Dziewczyna wzruszyła tylko ramionami spoglądając na Jona z lekką irytacją.

Czas mijał, reszta magów przybyła by dosiąść się do obecnych, nic to jednak nie zmieniło w zachowaniu magini, a przynajmniej do czasu...

-Nie jesteśmy lepsi. Ale i tak, jak można... W poniedziałek pewnie znowu nie będzie decyzji. Najpierw Iwan i jego żona, teraz Anna. Technokracja jest jak wściekły ogar, rzuca się na wszystko i o rozszarpuje, nie postępuje rozważnie.

Na moment znieruchomiałą a przez jej twarz przemknął wyraz wściekłości. "A powiedzcie, że nie ma racji, do cholery?! Bawicie się, prowokujecie ich, sami twierdzicie, że to wojna, ale wszystko jest dobrze tylko dopóki to wy nie giniecie?!"
Z trudem powstrzymując się cisnący jej na usta ciąg przekleństw potrząsnęła tylko głową.
Straciła Richiego, a jej Avathar zamiast ją wspierać urządza sobie pokaz jaki to on nie ważny i czego by tu nie powinna zrobić, by łaskawie zaczął robić to do czego jest stworzony. Prychnęła w myślach widząc cały kretynizm zachowania jej "boskiej iskry", jeżeli chce ją złamać po co ratował ją wcześniej? Kompletnie bez sensu, już wolałaby, żeby dał jej tam zginać, przynajmniej wszystko potoczyłoby się tak, jak w naturze powinno..
"Dobra, przestaniesz pierdolić, czy zamierzasz się fochac przez resztę życia? Jakbyś nie zauważył jest robota do wykonania." - mruknęła z sarkazmem w głąb swej jaźni na w rogu kartki przedstawiającej teraz skończony wizerunek Jurij'a szkicując bez specjalnego zaangażowania swego Avathara dręczącego ją swymi marudzeniami.


Już miała wrzucić kartkę do torby, gdy jakby z oddali usłyszała dziwny zaśpiew...

-Nanananana.... Nananananana...

Uniosła lekko głowę marszcząc brwi - z jakiegoś powodu ten głos bardzo jej się nie spodobał, gdyby mogła uciszyłaby go, na razie jednak tylko słuchała...
 
__________________
Co? Zwiesz dekadentami nas i takoż nasza nację?
Przyjacielu, ciężko myślisz, w innych czasach miałbyś rację.
Czyżbyś sądził, żeśmy tylko tępo w siebie zapatrzeni?
Nie wiesz, lecz to się nazywa ironia i doświadczenie.
Drusilla Morwinyon jest offline