Eric stanął za barem. Po kilku minutach w jego skołatanym umyśle zagościł spokój. Spokój... w miejscu, które po raz kolejny zaczynało przypominać wariatkowo. Ludzie przecież pojawiali się, pytali, zamawiali i odchodzili... Przez bar przechodziły dziesiątki drinków, zakąsek i słów. Kuchnia serwowała ostatnie biznesowe lunche i pierwsze kolacje... Parkiet powoli zapełniał się ludźmi... Półtora metra przestrzeni za barem przypominało salę odpraw lotniska w godzinach szczytu... A jednak - spokój, życie szybkie, ale ułożone; przewidywalne i w jakiś sposób stabilne.
Po kilkunastu minutach zrobiło się trochę luźniej - pierwsza fala gości - tych przychodzących wcześniej, aby upolować dobry stolik bez rezerwacji, właśnie przetoczyła się przez salę i teraz było spokojniej. Przy wejściu na zaplecze dyskutowano o wypadku
Długiego:
"z samochodu nic nie zostało"; "cud, ze przeżył"; "to straszne"; "gość jest w szoku, bredzi o jakiejś przepowiedni"; "jakbyś ty się rozsmarował na betonie to też klepki by ci odpadły".
Gower wolał nie poruszać tego tematu, udał więc, że zajęty jest sprawdzaniem czegoś w terminalu... Z jednej strony - myśli o konieczności wizyty u specjalisty od "stabilności umysłowej" wróciły, z drugiej - pojawiło się jakieś uczucie... zadowolenie? spełnienia? czegoś pośredniego? czegoś jeszcze innego?
Wszystkie terminale w "IX" miały wyjście na zewnątrz, gdyby trzeba bylo zarezerwować hotel, czy sprawdzić cokolwiek.
Eric wstukał adres oficjalnej strony klubu i po chwili okno zapełniło się danymi. Kliknął "Historia":
"Początki "IX" sięgają roku 1951, kiedy to pod tą nazwą otwarto restaurację znajdującą się tuż obok budynku ówczesnego ratusza.
Restauracja szybko zdobyła popularność, zwłaszcza wśród członków władz i znaczniejszych mieszkańców miasta, i już w 1956 otworzyła swoją "filię" przy KlemensStr. 36. [...] Późniejszy rozwój, w dobie kryzysu ekonomicznego, skierowany był raczej w kierunku mniej zamożnego środowiska robotniczego - co poskutkowało otwarciem "DanceHalle" w przemysłowo robotniczej dzielnicy [...] W roku 1970 właściciele "IX" zdecydowali się na zamknięcie pierwszej restauracji dla klientów. W budynku - dalej należącym do Klubu - odbywają się tylko zamknięte imprezy organizowane przez właścicieli. [...] W roku 1983 wybudowano obecną siedzibę klubu i stopniowo, zamykano wszystkie pozostałe lokalizacje. Jedną z nich - znajdującą się w najstarszej części Essen, dzielnicy Kettwig, restaurację, wydzielono z "IX" i obecnie funkcjonuje ona pod nazwą "Ruhige Ecke". Obecnie zatem Klub IX to [...]
Wartą przypomnienia jest geneza nazwy klubu, która - zwłaszcza w 1951 roku - budziła wiele kontrowersji i nieporozumień. Restauracji przypisywano często powiązania z masonerią czy innymi tajnymi stowarzyszeniami. Często również mylnie dodawano do nazwy wyrazy typu "godzina"; "brama" czy "loża". Geneza nazwy jednak leży zupełnie gdzie indziej - pierwszymi właścicielami restauracji IX było dziewięć osób. Właśnie dla uczczenia tego faktu [..]"
Nietrudno było ustalić, że jednym z założycieli IX była
Lukrecja von Rosenthall; część nazwisk była nieznana Ericowi; jednak niektóre, na przykład:
Krupp... cóż wielu uważało, że to rodzina Kruppów zbudowała Essen...
Barman obsłużył kolejnych gości i kliknął zakładkę "Zdjęcia". Te były dobrze skatalogowane i podzielone tematycznie. Wystarczyło wiedzieć gdzie szukać... Łatwo dało się ustalić, że na wszystkich poważnych imprezach jest większość, jeżeli nie wszyscy - stali bywalcy TEJ LOŻY. Mimowolnie spojrzał w jej kierunku. Jeszcze była pusta, ale była dopiero 19:00, więc nie było to niczym dziwnym...
Już miał wrócić do oglądania zdjęć kiedy przy barze pojawił się młody chłopak. Jego twarz wydawał się znajoma, ale w tej pracy...
- Pulaner weissen... Dokładniej cztery. Duże.
- Oczywiście do którego stolika...
- Przy barze wypiję - odparł kładąc na barze kartę. Gdy tylko
Eric postawił przed nim pierwsze piwo podniósł szklankę mówiąc: "za drzewo, z którego będzie zrobiona moja trumna, niech rośnie wiecznie!" i wypił do dna, w czasie, którego nie powstydziłby się żaden piwosz na "Oktoberfest". Drugie podobnie opróżnione piwo niosło toast "za nieracjonalność racjonalizmu", trzecie - "za rzeczywistość szleńców", czwarte - "za królową rozwiązłości - Matematykę". Spojrzał na cztery puste kufle i położył na blacie kluczyki, z przyczepionym breloczkiem przedstawiającym logo Bugatti:
- Odbiorę jak będę trzeźwy. Proszę mi w końcu nalać moich pięć Paulaner'ów... Dużych. I tequilę. - Kiedy pierwsze piwo pojawiło się na barze podniósł je i powiedział:
- Za idiotów, którzy mając możliwości z nich nie korzystają!
Wypił kilka łyków i powędrował w kierunku loży. Jeden z kelnerów zaniósł resztę zamówienia i po chwili w "loży szyderców" rysował się ciekawy obrazek
Kolega zza baru wskazując wzrokiem loże powiedział:
- Robimy zakłady. Do ilu dziś dojdzie. Zaczyna zawsze od czterech, potem co zamówienie o jedno więcej... Słucham, w czym mogę pani pomóc - odwrócił się w kierunku klientki...
Gower spojrzał na ostatnie zdjęcie i już wiedział kim jest siedzący w loży...
Thomas Krupp... Zamknął okno przeglądarki.
"I już wiadomo skąd szef zna madame Rosenthall"
- Nie... chciałbym przeszkadzać - mężczyzna, o typowo cygańskiej urodzie, rysach i ubiorze stał po drugiej stronie baru i bawił się złota monetą.
- W czym mogę...
- Orzeł - White Russia, reszka - Panteon, kant - nie piję - podrzucił monetę i po chwili pokazał reszkę, uśmiechając się. Kiedy barman był zajęty przygotowywaniem drinka wyciągnął telefon i przez chwilę patrzył na niego jakby usiłując sobie przypomnieć "jak to działa". W końcu wybrał numer; dość długo czekał na połączenie i gdy zabierał drinka powiedział:
- Jesteś mocno zajęty? Przyjedź do "IX" - wydaje mi się, że jestem pewny, że Thomas ma TEN okres.