"W nocy złe duchy opuszczają swe leża, aby w ciemności"...
Za najbliższym rogiem czaiła się
Punia, lekko przestraszona spadającym pilotem i nagłymi ruchami właścicielki
Teraz wpatrywała się w
Sabine zaciekawiona, z jakimś przekornym uśmiechem malującym się gdzieś na czarnym pyszczku...
- W zasadzie masz rację... To wampir zabił Twoich rodziców. Był dostatecznie inteligentny, aby nie pić Twojej krwi, zresztą Qbtajduujdtigvs, Duch Budynku też chciał mu przeszkodzić... Od tego czasu jestem z tobą, ale już niebawem Pieszczku... - Sabine uświadomiła sobie, że ktoś telepatycznie mówi do niej, ktoś, kto jest bardzo blisko... "Pieszczek"! - teraz to do niej dotarło. Ojciec nazywał ją Pieszczkiem! W tym dramacie brało udział sześć istot: Niebieski i Żółty; Szary, Pieszczek, Biała smuga, która pojawia się przy końcu i ten, który opowiada historię, ten, którego w końcu wszyscy opuszczają!
Telewizor zgasł i dziewczyna przestraszyła się jeszcze bardziej. Poskoczyła na fotelu i skuliła się w sobie. Fotel przesunął się po śliskiej podłodze i jeden z wazonów z kwiatami znalazł się na podłodze...
Kiedy
Sabine się trochę opanowała i wstała, aby uprzątnąć szkło do drzwi ktoś zadzwonił. Było już dość późno i panna
Schwartzwissen niechętnie podniosła słuchawkę domofonu:
- Ja?
- Guten Abend. Jestem kurierem z DHL, mam pilną przesyłkę dla Sabine Schwartzwissen...
- Bitte...
Po chwili
Sabine była już w posiadaniu sporego pudła. Przesyłka pochodziła od madame
von Laden i początkowo była zaadresowana na jej pracownie. Zapewne tam uznano, że konieczne jest przesłanie do domu. Do przesyłki dołączono dwa listy. Pierwszy z pracowni (nie lubiła określenia gabinet wróżb), który w krótkich słowach informował o tym, że madame von Laden bardo, ale to bardzo nalegała na jak najszybsze dostarczenie przesyłki. Drugi pochodził bezpośrednio od
Isabell von Laden:
"Moja droga Sabine!
Doceniam i jestem wdzięczna za okazaną mi pomoc w poszukiwaniach mojego syna! Otrzymałam przedwczoraj pocztówkę, którą przesyłam w tej paczce. Nie rozumiem! Stempel pocztowy przystawiono w Bergen w Norwegii, kiedy mój syn wyjechał na tereny byłej Jugosławii... Charakter pisma jest niewątpliwie jego, ale cóż znaczą te znaki na kartce??? Czy mój syn został porwany??? Być może będziesz w stanie odczytać coś z tej kartki? Może jakiś przekaz?!? Błagam...
PS. Przesyłam bilety na jutrzejszą wystawę - ja niestety nie jestem w stanie - moje nerwy... A szkoda, aby się zmarnowały... Na pewno będzie wybornie."
Zamaszysty podpis dopełniał krótkiego, ale emocjonalnego listu.
Sabine otworzyła karton i spod stery styropianowych kawałków (jakby stanowiły zabezpieczenie, a nie przeszkodę) wydobyła pocztówkę:
Gdzieś już widziała taki krajobraz... Nawet nie starała się odczytać czegokolwiek z papieru - dotykało go tyle osób... Sam papier był dziwny. W kilku punktach wyraźnie widoczne były wgłębienia, jakby kartka była czymś mocno ściśnięta... Adres napisano równym, bardzo ładnym pismem, jednak w miejscu na pozdrowienia była plątanina kresek, linii... Jakby dać dziecku ten sam długopis i pozwolić na "chwilę dziecięcej ekspresji". Po chwili jednak
Sabine doszła do wniosku, że nie mogło to być dzieło dziecka... Dzieci miały tendencję do rysowania okręgów, tutaj większość linii była prostymi...
W pokoju usłyszała dźwięk przesuwania czegoś po parkiecie i przypomniała sobie o zbitym wazonie.
- Punia! Nie baw się szkłem! - po chwili była w pokoju ze szmatą i zmiotką. Kotka siedziała przy rozwalonym wazonie i bawiła się storczykiem. Kiedy Sabine już miała zetrzeć wodę zauważyła, że jest rozlana bardzo dziwnie - da się odczytać napis: "Bardo". Widząc, że zabawa zaraz się skończy
Punia pomaszerowała do kuchni i wysoce niezadowolonym:
- Mmmieow?
Kiedy
Sabine ponownie spojrzała na rozlaną wodę stwierdziła, że czasami ma zbyt bujną wyobraźnię... Sprzątnęła bałagan i wróciła do pocztówki. Kiedy spojrzała na układ linii jej... podświadomość wybierała kolejne linie układające się w kolejne niezgrabne litery:
H I L F E.
- Nieźle. - znów zrobiło jej się słabo
- Może za jakiś cza...