Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-10-2009, 11:56   #127
Asenat
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację
Ścisnęła uspokajająco rękę Sieroży. Rosjanin był w fatalnym stanie i Ravna zastanawiała się, po co właściwie go tu przywlekli. Wymieniła z Inną zaniepokojone spojrzenia, po czym bez słowa zamieniły się miejscami. Inna objęła ramiona przyjaciela, a Ravna znikła na chwilę, by pojawić się z butelką wódki i tacą kieliszków.

- U nas też śpiewamy po zmarłych, by wiedzieli, że żywi o nich pamiętają, i mogli odejść w spokoju.


"Ale troszczymy się przede wszystkim o żywych".

- Ale najpierw napijmy się. Chyba wszystkim to potrzebne
- stuknęła profesjonalnie łokciem w denko od butelki i napełniła kieliszki.

- Aby było komu pamiętać - uniosła swój kieliszek. - Mam paskudne przeczucie Jon, że będą następni.

Już zaczynała się domyślać, z półsłówek rzuconych tam i ówdzie, niechętnie wydzielanych informacji, smutnej twarzy Jona, kiedy zaparkował pod jej kamienicą. Dwójka magów Fundacji, którzy niedawno zginęli, mieszkała w jej domu. W jej mieszkaniu.

"Juostaa, do cholery. Jesteśmy jak dzieci. Każdy sobie. Nie mówcie hermetykom. I co jeszcze?

Ach tak, nie jesteśmy lepsi. A chcieliśmy być? Mieliśmy?"

Ama wyglądała, jakby ugryzła zgniłą śliwkę. I Ravna ani trochę nie dziwiła się jej reakcji.

- Po co, dlaczego mamy być lepsi, Jon? Co to, sąd ostateczny? Konkurs na najbardziej moralnego w mateczce Rosiji?

W tłumie śmignęły jej ognistorude włosy nieznajomej. Uniosła brew, ale płomiennowłosa szła już do baru.

***
Sieroża odzyskał rezon po drugiej kolejce. Ravna piła nadprogramową czwartą. Nie przyznałaby się przed nikim, nawet przed samą sobą, że musi się napić dla odwagi. Patrzyła po zastygłych w smutku twarzach zgromadzonych i walczyła z wątpliwościami. Próbowała wycisnąć z siebie słowa, prośbę. Nie szło. Za to zaczynało jej szumieć w głowie.

Obracała w pamięci sen sprzed tygodnia. Stała na pustej scenie, w plamie światła, ze skrzypcami w dłoni. Adam w pierwszym rzędzie popijał piwo z puszki i uśmiechem i gestem próbował zachęcić ją do grania. Ravna gwałtownym grymasem próbowała dać mu do zrozumienia, że nie ma na czym grać, i nie wie, co grać powinna. Adam wzruszał ramionami, jakby chciał powiedzieć, że to nie problem. Zdenerwowana i roztrzęsiona uciekała ze sceny.

Przeszperanie biblioteki w poszukiwaniu jakiekolwiek wiedzy o tym, co trójka szamanów, w dobrej wierze, ale i nieświadomości, zrobiła jej i kazaskiemu wilkołakowi, dało dokładnie to, czego się spodziewała. Hermetyckie brednie. Słowa bez duszy, poprzypinane do pergaminów jak kolekcja martwych owadów. Ta martwa pusta wiedza kojarzyła się jej z Aureliuszem. "Z czym przestajesz, takim się stajesz".

„Uważam, ze absolutnie nigdy nie powinno się rozłączać bratnich dusz, bratnich ciał, bratnich jaźni i bratnich losów. Wszyscy z jednego, a oni są bliżej jedności. Miast tego powinno wspierać się owe połączenie aby przez jego dualną naturę badać podstawy świata. Po co wyruszać dalej skoro ma się elementarną strukturę świata, dualność wprost przed oczyma?” - dowiedziała się z dzieła Adepta Waleriana Henryka II „O poznawczym badaniu świata”, Berlin 1945.

Tak jak czerń z bielą tworzą szarość, rzecz o wiele bardziej niedoskonałą, tak dwa elementy danego zbioru tylko w osobnym stanie mogą operować w pełni swej wartości, natomiast zsumowanie ich lub jakiekolwiek zsumowanie (z wyjątkiem znaku urojonego, za który po dziś dzień dziękuje mojemu Mentorowi) powoduje tychże anihilacje albo też zmianę relatywnej wartości kiedy to wartość teoretyczna pozostaje bez zmian.” - nie zgodzili się z Walerianem autorzy pracy zbiorowej Domu Fortunae „Ars Fati XXXII”, Jerozolima 1002 – Horyzont 1700.

”Nigdy nie ingeruj w przeznaczenie. Nasi zacni sprzymierzeńcy pędżacy w wirtualnej sieci wierzą uparcie, że wszystko jest w ich dłoniach podczas gdy tak wielu przecieka przez palce życie. Nigdy nie dziel, zawsze łącz.”
- twierdził Adept Jurij Sidrow w ”Rozprawie o myśli”, Moskwa 1999

Ravna polała wszystkim i siorbnęła ze swojego kieliszka.

"<<Nie czytaj hermetyków, bo piszą brednie, a ich styl jest zaraźliwy i zatruwa duszę>>. Adept Ravna Turi, "Przemyślenia niegłębokie po paru głębszych", Moskwa 2009.



- Jon, mogę cię prosić?
- zebrała się na odwagę. - Mam prośbę...
- Ta, jasne, już
- mruknął i odszedł za szamanką kawałek od stolika. - No co jest?
- Chciałam, żebyś, jeśli możesz oczywiście... - zaczęła niezręcznie i poirytowana własną bezradnością, zamilkła. - Momencik - wróciła do stolika i opróżniła swój kieliszek.
- Posłuchaj, Jon, jest taka sprawa - kontynuowała drewnianym głosem, wróciwszy do Jona. Tamy jej puściły i słowa wylały się ust wartkim strumieniem. Pamiętając, do kogo mówi, opowieść o zawiązanych na supeł przeznaczeniach przybliżyła krótko i konkretnie. Na więcej i tak zbrakło by jej sił. - Chciałam cię prosić, żebyś sprawdził dla mnie jego przeznaczenie.
Jon spojrzał na nią spod byka.
-Przeznaczenia się nie sprawdza, sprawdza się tylko prawdopodobieństwo. Możesz wszystko, a wiedza na ile jest to trudne naprawdę jest Ci potrzebna? Dobra, mam za miękkie serce...
Wirtualny Adept będąc przy stoliku postawił laptop przy biurku i bez słowa uruchomił na nim kilka programów, potem już nie zawracając sobie nimi głowy, czekając na wyniki.
- Sprawdź śmierć.
- Nie przeszkadzaj - fuknął Jon bez gniewu. - To chwilę potrwa, nie musisz nade mną wisieć.

Kiwnęła głową i wróciła do stolika. Chciało jej się płakać. Nie. Chciało jej się wyć. "Bez niego umrę. Bez niego zmienię się w nieco bardziej kolorową, egzotyczną wersję Aureliusza".


"Nie myśleć o tym" - upomniała sama siebie.

Temat zastępczy pojawił się jak na zawołanie, w postaci jaśniejących jak ognisko w tundrze włosów nieznajomej.
- Wiktoria? - szepnęła, przechylając się do gotki. - Znasz tę rudowłosą, tam, przy barze?
- Hm?
- Wiktoria oderwała się od swojego drinka we wszystkich kolorach tęczy. - Ruda ścięta na jeża czy ta z długimi?
- Ta z długimi. Ona jest magiem.
 
Asenat jest offline