Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-10-2009, 17:41   #113
Hawkeye
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Kilka dnia szaleństwa, tak można było nazwać ten ostatni czas. Prawdziwa karuzela. "Bujało nami w górę, dół" jak usłyszał kiedyś w jakieś piosence. Miał jednak już dość rozmyślania o tym, co dzieje się z człowiekiem gdy cały znany mu świat się wali. Jasna cholera! Zdarzyło się to mu już kiedyś. Był wyszkolonym specjalistą! Był cholernym żołnierzem, cholernej niewidocznej wojny. I podobnie jak ludzie, którzy kiedyś walczyli w Wietnamie, tak i on został praktycznie zdradzony przez własny kraj. Gdyby jeszcze wierzył w patriotyzm ... ale przecież, to było puste słowo. Wiedzieli o tym żołnierze, wiedział i on ... robił wiele aby zapewnić ludziom bezpieczeństwo, aby przeżyć. Kiedyś musiał usuwać pewne dysfunkcyjne jednostki dla "bezpieczeństwa państwowego", a z innymi tej samej profesji musiał się dogadywać. Czy świat nadnaturalny był inny? Wychodziło, że nie. Należało coś jednak zrobić z tymi, którzy stanowili prawdziwe zagrożenie.

Uśmiechnął się do swoich myśli. Kiedy zakończyła się zimna wojna, bez pracy pozostało wielu szpiegów ... po obu stronach barykady. Nazywali ich wtedy Roninami ... samuraj fali ... tak to można było przecież przetłumaczyć, gdyż byli rzucani przez życiowe "fale". Cóż i on był Roninem co do tego nie było wątpliwości, cóż teraz trafił jednak na coś większego, niż cokolwiek wcześniej. Być może dzięki temu uda się odnaleźć prawdziwe wyższy cel. Kiedyś wydawało mu się, że uciekał przed takim życiem ... o nie on cały czas walczył żeby przeżyć, a to po prostu wymagało zmian w taktyce.

Trzeba było jednak powrócić do tu i teraz.

- Pierwsze moja pytanie jest całkiem proste. Kto wyciągnął mnie z biura przed przybyciem "firmy" i jaki miał w tym cel. I żadnego nie wiem ... masz na pewno mocne podejrzenia - mówił normalnym tonem głosu, nie zbyt głośno, ale nie na tyle cicho żeby nie dało się go usłyszeć. Był przystosowany do tego typu rozmów.

- Powiedzmy, że "przyjaciel" wiedział od dawna, że tam egzystujesz jako prywatny detektyw. I oddał ci przysługę wyciągając Cię do Essen, sęk w tym, że, abyś nie zorientował się za wcześnie wpuścił Cię w sprawę nad którą sam pracował.-

- Dlaczego, aż tak bardzo zależy wam ... kogokolwiek reprezentujesz na tym, żeby mi pomóc ... w końcu to dzięki wam rozegrane zostało to niedawne "przedstawienie" - ostatnie słowo zostało wypowiedziane takim tonem, że nawet pół inteligent wyczułby w nim ogromną dozę ironii.

- Nie zależy. Po prostu Agencja zorientowała się, że wyjechałeś. Były dwie możliwości, albo zostawić sprawę i pozwolić ci uciec, zapewne na jakiś czas. Drugim rozwiązaniem było zapewnienie Ci większej ilości czasu i upozorowanie Twojej śmierci. Ta opcja była lepsza jeszcze z jednego względu wiedziałeś coś o rzeczywistej sprawie i "przyjaciele z wywiadu" mogliby za bardzo zbliżyć się... -


- Kim tak właściwie jesteście? I jak właściwie udawało się wam utrzymać istnienie tego całego świata mroku w tajemnicy? -


- W tajemnicy? "Nieśmiertelny"; "Wywiad z wampirem"; "Furia"; "X-Man"; "Po tamtej stronie"; "Fringe", "Jumper" wymieniać dalej? Einstein powiedział: Prawdzie najpierw się zaprzecza, potem ją wyśmiewa, a potem jest już oczywista. W tym kontekście powinienem wymienić "Buffy, pogromczynię wampirów". To taka sama tajemnica jak lądowanie ufo w Roswell... Ludzie chcą władzy, agencje chcą władzy, państwa chcą władzy... Dla władzy lub jej namiastki podpiszą pakt z samym diabłem, tym bardziej z jednym z nas. Zapewnią fikcyjne tożsamości, pieniądze, wszystko, aby tylko dostać... władzę lub informacje. -

- Rozumiem, że zajmujecie się zwalczaniem dysfunkcyjnych jednostek z "nadnaturalnego" społeczeństwa -
ni to zapytał ni to stwierdził dziennikarz.

- Każde społeczeństwo ma swoje prawa. Nasze prawa mogą być dla was niezrozumiałe, a nawet okrutne; ale są lepiej egzekwowane niż wasze. -

- Wiesz, kto właściwie mógłby mi pomóc osiąść w tej nowej rzeczywistości ... bo nie zamierzam odpuszczać swojego śledztwa. -

- To nie ma znaczenia czy odpuścisz, czy nie. Twoi przyjaciele z pracy już cię nie szukają, więc nie stanowisz żadnego zagrożenia. To co wiesz... Kolejny weteran wojenny, zdradzony przez własny kraj, skazany na śmierć przez własnych przełożonych, wieczny uciekinier... To źle wpływa na psychikę... zresztą nie wiem czy chciałbyś wystąpić w CNN... A prywatna krucjata? Ja Cię proszę trochę mierzenia sił na zamiary... -
...

-Poszukujecie nowych pracowników?-

- Owszem pracują dla nas... nie to złe określenie... Pracujemy ramię w ramię z ludźmi. Powiem tak... w tej firmie pracują tylko najlepsi... Rozwiąż to, co było powodem tego, że przyjechałeś do Essen i wtedy pogadamy... -

- To może chociaż jakaś rada - powiedział David od niechcenia wpatrując się w jeden z obrazów zawieszonych nad głową Ala

- Sir Artur Conan-Doyle w usta Sherlocka Holmesa włożył słowa: "Po odrzuceniu tego co niemożliwe, wszystko co pozostanie, choćby nieprawdopodobne, jest prawdą..." -

- Jak mam się z tobą skontaktować gdy wykonam swoje "zadanie"? -

- To część zagadki, ale w tej chwili znasz co najmniej 3 możliwości... albo powinieneś znać.-


-Na to pytanie nie uzyskam zapewne odpowiedzi, ale kim jest ów "przyjaciel"?-

Po twarzy jego rozmówcy przemknął ledwo zauważalny grymas, jakby zniesmaczenia, zawodu, czegoś takiego... Jakby chciał powiedzieć "liczyłem, że tego pytania nie zadasz." albo "powinieneś wiedzieć, przecież to oczywiste"...

Dziennikarz uśmiechnął się lekko -Proszę pozdrowić Jakuba ... - to stwierdzenie nie zrobiło jednak na człowieku żadnego wrażania. Mallory miał już odejść, kiedy uświadomił sobie coś jeszcze. Popatrzył na siedzącego zupełnie innym wzrokiem

-Znasz może opowieść o 47 Roninach? Muszę powiedzieć, że bardzo ją lubię, zawsze widziałem siebie w roli Oishiego ... zastanawiając się co bym zrobił. A wiesz przecież jak byli nazywani byli ... agenci, którzy stracili swoją pracę. Niedocenienie kogoś może być największym błędem. Dziękuję za tą rozmowę. Spodziewaj się rezultatów mojego śledztwa ... - po tych słowach odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia.

W jednej z loż zauważył mężczyznę z metra ... przynajmniej tak mu się wydawało. Podszedł do baru i zamówił dwie whiskey, jednocześnie pisząc coś na kawałku kartki. Obsługiwał go barman o nazwisku Gower ... Eric Gower ... przez chwilę David zastanawiał się skąd je zna ... dopiero po chwili uświadomił sobie, że to jeden z sąsiadów Kasandry ... karateka czy kung-fu ... nie pamiętał w jakich zawodach brał udział. Ten świat okazywał się być naprawdę bardzo mały.

Kiedy dostał dwie whiskey poprosił o zaniesienie jednej z nich do loży, wraz z pytaniem, czy mężczyzna nie byłby zainteresowany chwilką rozmowy z dziennikarzem. Po minucie wrócił kelner z odpowiedzią nabazgraną na serwetce. "Jeżeli nie widać to jestem zajęty... Proszę zostawić swój numer..." dalej był jeszcze przekreślony dopisek: "i tak nie zadzwonię." dorysowano jeszcze uśmieszek w formie głowy klauna.

Mimo wszystko dziennikarz zapisał swój numer na tej samej serwetce, a pod nim: "I tak napiszę artykuł o tunelach metra" po chwili przekreślił go i dodał uśmieszek, w formie dwukropku i małego "przewróconego" V. Dopił swój napój i ruszył do samochodu. Miał w takim razie kilka rzeczy do zrobienia, żeby ruszyć to śledztwo do przodu. Wiedział, już trochę o Jakubie ... oczywiście wkomponowywał się w to jeszcze Kurt, ale z nim nie miał akurat ochoty na rozmowę. Czas zobaczyć czy legitymacja dziennikarska otworzy kilka zamkniętych bram ...
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline