Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-10-2009, 00:47   #128
echidna
 
echidna's Avatar
 
Reputacja: 1 echidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemu
Gdy zespół zaczął grać, powietrze przeszył świdrujący w uszach pisk zachwyconych fanek. Na oko miały nie więcej niż 17 lat i na oko to co bulgotało w ich szklankach to nie był sok jabłkowy. No tak… starszy kolega.

Nana próbowała przepchać się do obleganego przez ludzi baru. W sumie nawet nie po to, żeby zamówić sobie coś do picia. Bardziej dlatego, że należało wreszcie zacząć wypełniać prośbę Igora.

Tłumek wokół baru rozrzedził się na tyle, że zdołała dopchać się do lady i usiąść na jednym z wysokich stołków. Początkowo nikt nie zwrócił na nią uwagi. Wysoki barman serwował piwo kufel za kuflem więc zapewne nawet nie zauważył, że przy barze siadła, młoda ładna dziewczyna.

Natalya nawet nie miała mu tego za złe. Nie śpieszyło jej się za bardzo, miała przecież całą noc na zagajenie rozmowy z Wiktorią. Co prawda najpierw musiała się dowiedzieć, kto to właściwie jest, ale można było przyjąć, że była już bliżej niż dalej. Kiedy wreszcie barman zdołał się uwolnić od upierdliwego, lekko podchmielonego faceta ze śmieszną bródką, zwrócił uwagę na rudowłosą.

- Co podać? – zagadnął sięgając odruchowo po kolejny kufel
- ScrewDriver – odparła rudowłosa uśmiechając się zalotnie. – Z podwójną wódką.
- Pani życzeniem jest dla mnie rozkazem – odparł mężczyzna, jakby poddając się tej subtelnej grze.

Po chwili postawił przed nią drinka.

- Mogę zrobić dla ciebie coś jeszcze? – zapytał barman, gdy upiła pierwszy łyk pomarańczowej cieczy.
- Owszem, szukam Wiktorii Gros.
- Masz szczęście, mała. Wiktoria to ta babka w czarnym, która kręci się wszędzie. O! Ta, co teraz opieprza ochroniarza.
- Dzięki, kotek. Miło się z tobą gawędziło.

Dobiegła do kobiety właśnie, gdy ta kończyła strofować bramkarza. Przez chwilę zastanawiała się, czy nie powinna była ubrać się jakoś „skromniej”. W sumie teraz było to już bez znaczenia, ale jednak nie dało się ukryć, że przy tej poważnej, odzianej w czerń kobiecie, wyglądała dość pstrokato.


- Pani Wiktorio – zaczęła uśmiechając się delikatnie. – Nazywam się Natalya Nazarova. Chciałabym z panią porozmawiać.
- Usiądźmy – odparła kobieta zupełnie obojętnie gestem ręki zapraszając ją do najbliższego wolnego siedzenia.

Usiadły naprzeciw siebie, tuż pod lekko obdrapaną ścianą. I wtedy zapadła niezręczna cisza. Chociaż wkoło słuchać było huk głośnej muzyki, ich milczenie świdrowało w uszach jak niedający się wyłączył, doprowadzający do obłędu dzwoneczek.

- Zatem słucham – odezwała się wreszcie Wiktoria. Na jej twarzy nie drgnął nawet jeden mięsień.
- Przysłał mnie mój mentor, Igor Szapołow. Prosił, żebym zjawiła się w Moskwie i za pani pośrednictwem przekazała Radzie, że „przybywa Wilczyca Niebieska”.
- Igor cię przysłał. Czyżby w jego mieszkaniu przestało być już tak ciepło i bezpiecznie, skoro postanowił znowu kontaktować się z Fundacją? Przecież chciał spokoju od naszego bałaganu.
- Nie mówił mi nic na temat swoich wcześniejszych kontaktów z Fundacją – szepnęła dziewczyna wyraźnie zaskoczona reakcją kobiety.
- No tak, tego można się było po nim spodziewać. Nie jestem tylko pewna, czy tym razem to nie my zapragniemy spokoju od niego. Bo gdzie on, do ciężkiej cholery, był, kiedy nas zabijano? – głos Wiktorii dalej był tak przerażająco spokojny.

Kobieta prychnęła gniewnie i poderwała się z fotela. Chciała odejść, ale Nana jej na to nie pozwoliła. Chwyciła ją za szczupły nadgarstek. Nie zbyt silnie, ale jednak stanowczo.
- Gdyby jednak Fundacja zechciała skorzystać z mojej pomocy, będę w mieszkaniu Igora. Dziękuję za rozmowę.

Natalya odeszła kołysząc biodrami w rytm wszechobecnej muzyki. Usiadła na swoim wcześniejszym miejscu, tuż pod sceną i czekała. Załatwiła już chyba wszystko, co miała do załatwienia i teoretycznie mogłaby już wrócić do domu, ale wieczór był przecież jeszcze młody i nie należało tego lekkomyślnie marnotrawić.
 
__________________
W każdej kobiecie drzemie wiedźma, trzeba ją tylko w sobie odkryć.
echidna jest offline