Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-10-2009, 18:56   #96
Milly
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Imil - rozmowa w obozie.

Przemówienie Liliel sprawiło, że krew Seleny zawrzała. O ile znosiła z trudem obelgi kierowane w swoją stronę, o tyle trudno jej było zachować spokój, gdy kobieta mieszała z błotem pamięć ich wspólnych przodków, a zwłaszcza kalała imię Zivilyn. Miała się już odezwać, gdy nagle stało się coś nieoczekiwanego. Latien opuścił oręż i nie próbował nawet bronić racji ich wspólnych - przynajmniej do tej pory - przekonań. Niemalże przyznał opętanej tei'nerce rację.

Nagle miecz zaczął jej ciążyć i ostrze z brzękiem uderzyło o powierzchnię ziemi, gdy ręka Seleny opadła. Kobieta opuściła nisko głowę i przez dłuższą chwilę w tej pozycji przysłuchiwała się dalszej rozmowie.

- Chcecie ratować lud tei'ner przy pomocy kobiety, która właśnie zaprzeczyła wszystkiemu, w co ów lud wierzył i na czym się opierał? - powiedziała cicho i podniosła wzrok na Anzelma, a później na Latiena. - Jestem zaskoczona, że z taką łatwością trafiają do was jej kłamstwa. Nawet do ciebie, Latienie. Kto jak kto, ale chyba ty powinieneś wiedzieć najlepiej, słuchając jej słów, że tei'ner prędzej urwałby sobie język, niż znieważył wszystkie pokolenia swych przodków i Najwyższą Matkę. Nie widzicie, że jest opętana? Szalona? Tak trudno to zauważyć? Jestem doprawdy przerażona, widząc, jak szybko jej jad dotarł do twojego umysłu, Latienie.

Przerwała na chwilę i schowała swój lśniący oręż do pochwy przy pasie.

- Jest mi ciebie żal, Liliel- odezwała się znowu, tym razem kierując swoje słowa do opętanej kobiety. - Wierzę, że gdy to wszystko się skończy, a ty wciąż zostaniesz przy życiu, już bez tego bydlęcia, który sączy ci do serca te wszystkie chore rzeczy, Zivilyn przebaczy ci i pozwoli wrócić na swoje łono. Może wtedy zrozumiesz. Teraz nie mamy o czym rozmawiać, mnie i tak nie omamisz, ani nie sprowokujesz.

Podeszła do koni i zaczęła odwiązywać swój skromny bagaż.

- Niestety nie mogę z wami pozostać. Nie będę głosować i wybierać czy ktoś ma odejść, czy nie. Mam teraz na głowie ważniejsze rzeczy niż przekomarzanie się i udowadnianie swoich racji. Z pewnością jednak nie mogę pozwolić, by informacje, które posiadam, dotarły do uszu sług thana. Jeśli ktoś z was zechce ze mną porozmawiać bez obecności demonów, znajdziecie mnie w świątyni.

Z tymi słowami dopinała ostatnie rzemienie przy torbach i szykowała się do ruszenia w stronę świątyni Zivilyn.
 
Milly jest offline