Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-10-2009, 20:07   #39
Potwór
 
Potwór's Avatar
 
Reputacja: 1 Potwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłość
Mostek

- Przekażcie reszcie konwoju że mamy dość miejsca i wyżywienia by pomieścić wszystkich rozbitków. – w zasadzie było to spore niedomówienie, Thor mógł pomieścić niemalże 200 osobową załogę, latało nim natomiast nieco ponad pięćdziesiąt osób –Niech dokują przy… chwila, połączcie mnie z Alex.

- Alex, co z śluzą bakburty. Wiesz, tą gdzie Ramirez…
- Nadal uszkodzona, nie miałam sił jeszcze czasu się tym zająć. Nie po tym co tam zaszło…
- Rozumiem, dziękuję Alex

- Niech dokują przy śluzie abordażowej sterburty i śluzach rufowych. Jeśli mogą niech przyślą chłopakom też jakiś medyków, psychologów itp.



Stolica Hardanii; Dwa kliki na wschód od „kotwicy”





„Wściekłość” to zbyt małe określenie na uczucie jakie targało umysłem Bonnie. Te… Te… Prymitywy, zwierzęta, ci podludzie śmieli skrzywdzić landamte’a. Kokpit jednostki wsparcia zdawał się zalany czerwonym blaskiem, z powodu dziesiątek kontrolek ostrzegawczych które poczęły mrygać szaleńczo gdy mech przewrócił się na bok czy też przez krew z rozciętego czoła która zalewała oczy Psycho? Zapewne z obu powodów. Kartaczownica, mniejsza siostrzyczka wielolufowych dział których dziesiątki znajdowały się na Thorze z rykiem pruła powietrze siejąc wpierw śmierć wśród wrogów, a po chwili na skutek odrzutu gruchocząc mury jednej z kamienic. Bonnie przeklęła głośno, otarła wierchem dłoni zakrwawioną twarz i szybka pozbawiła zasilania całe prawe ramię które na skutek pocisku pozbawione zostało jednostki kontrolnej.

-Teraz,- sapnęła –Teraz to się dopiero wkurwiłam.

Poza grantami dymnymi jedyną bronią landmate’a została trzydziestka piątka, wzięta z Thora w celu zestrzeliwania Kardocjańskich samolotów. Teraz potężne działo zaczęło strzelać do czołgu, a następnie piechoty wroga.


Mostek

- XO! Mamy „Litl’l Johnny” przekazuje nam przekaz wideo z powierzchni
- Dajcie to na główny ekran.


Plan Thora z naniesionymi markerami oznaczającymi wszelkie uszkodzenia i malfunkcje zastąpił niewyraźny obraz ogarniętego płomieniami miasta. Zasnuty „śniegiem” obraz zaczął się do tego nagle poruszać gdy kamera, zazwyczaj mocowana według procedur do hełmu Zacharego – radiooperatora drużyny abordażowej, wraz z operatorem przebiegła na drugą stronę ulicy by skryć się w gruzach jakiegoś budynku. Przez chwilę słychać było tylko kanonadę wystrzałów po czym nastała cisza, a obraz się ustabilizował.



- Jelena Nikodijówna do XO, powtarzam Jelena Nikodijówna do XO. Czy nas słyszycie?
- Głośno i mniej więcej wyraźnie. Meldujcie.
- Napotkaliśmy silny ogień nieprzyjaciela, wszystkie wrogie kontakty wyeliminowane. Strat własnych brak, drobne uszkodzenia landmate’a. Stan amunicji – krytyczny, Hrabia i operatorzy czerwonych zbierają broń i amunicję tubylców. Przewidywany czas dotarcia do „kotwicy” – pięćdziesiąt minut. Nowe rozkazy?
- Brak, kontynuujcie misję.


Schrony

Nie zważając na wszelkie konwenanse oraz obecność ambasadora Rafael zaczął zanosić się śmiechem. Pieprzeni głupcy, ciemni, zaślepieni fanatycy. Ile istnień pochłonęła głupia wojenka
nie mająca żadnego logicznego powodu ani sensu?
Widząc gniewne spojrzenie ambasadora naraz zamilkł.
-Przepraszam, ale to wszystko...- Brakowała mu słów, po prostu gestem ręki pokazał całą okolicę.

W tym właśnie momencie zabrzęczał sygnał dźwiękowy komunikatora który kapitan trzymał w jednej z kieszeni munduru.

-Grupa abordażowa do Kapitana Rafaela Botheroyda, grupa abordażowa do Kapitana Rafaela Botheroyda. Czy nas słyszycie?

Rafael rozpoznał głos Zacharego, natychmiast wydobył komunikator i nawiązał połączenie z oddziałem.

- Co wy tu robicie?
- Palimy, rabujemy i gwałcimy Sir!
- Przecież tam na górze toczy się regularna wojna!
- Otóż to Sir! Proszę pakować manele, zaraz zbieramy się na orbitę.
- Ale spotkanie w zasadzie się jeszcze nawet nie zaczęło…
- Maddfor nas rozstrzela jeśli nie wróci Pan na statek przed świtem.
- Dajcie mi dwie godziny, w razie czego każcie powiedzieć Rio że nie może nawiązać z wami kontaku.
- Tak jest Sir, zresztą prom i tak jest zajęty zbieraniem kapsuł…
- Czego?
- Kapsuł, Flogiston eksplodował, Sir…
 

Ostatnio edytowane przez Potwór : 18-10-2009 o 11:27. Powód: Kilka błędów
Potwór jest offline