Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-10-2009, 09:54   #27
Midnight
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Salvation


Kapitan przestal zwracac uwage na rozmowy toczone w grupie Straznikow. Mial teraz inne rzeczy na glowie. Pomysl Gandasza odnosnie wystrzelenia sond i kapsul przypadl mu do gustu glownie z tego powodu, ze i on sam o czyms podobnym myslal. Jednak w jego wersji wygladalo to nieco inaczej. Przez chwile zastanawiam sie czy jednak nie zrobic tego po swojemu, jednak w razie ewentualnego niepowodzenia.. Coz, tak czy siak wszystko spadnie na niego wiec... Wiadomosc o kolejnym obiekcie na radarze sprawila, ze mial ochote zaklac. Niby powiniejn sie juz przyzwyczaic do klopotow w trakcie rejsow, jednak teraz sprawa wygladala inaczej. W poprzednich przypadkach sprawy zalatwial Garti lub Midia. Tym razem wszystko zalezalo od niego, o czym dziewczyna uswiadomila go zaraz na poczatku. Na chwile znow znalazl sie przy wejscu na poklad w chwili gdy wchodzili na niego Straznicy. Oni nie slyszeli, gdyz byly to slowa skierowane do niego. Slowa mowiace o tym, ze tym razem pozostawia mu wszelkie decyzje. Tym razem ma byc traktowana jak inni. Nie chce by zwracano sie do niej inaczej niz po imieniu. Rowniez slowa o tym, ze jest to jej ostatnia z nim podroz. Wolal jej wtedy nie pytac dlaczego, jednak nie omieszkal zapytac pozniej. W koncu znal ja niemal przez cale swoje zycie wiec.. Odpowiedz ktora otrzymal sprawila, ze pozalowal swej ciekawosci. Teraz zas zalowal, ze zgodzil sie na jej zyczenia. Ze zgodzil sie w ogole brac w tym udzial. Nie zeby nie mial wyboru. Mial i dokonal go. Czas zaplaty nadszedl jednak szybciej niz przewidywal. Z drugiej jednak strony powinien sie czegos takie spodziewac w tym miejscu. Ostatnia chwila w tej galaktyce..

- Mozna ich zobaczyc, kapitanie.

Slowa Mellody, ktora siedziala przy radarze sprawily, ze poderwal glowe skupiajac wzrok na ekranach.

~ To ten wlasciwy.

Uslyszal w myslach glos elfki. Skinal wiec glowa na potwierdzenie przyjecia wiadomosci. Nie odpowiedzial na glos. Byl juz przyzwyczajony do takich rozmow, jak kazdy z jego zalogi. Kazdy poza Hernem, dla ktorego byla to pierwsza podroz. Zazwyczaj nie potrzebowali dodatkowego medyka. Nigdy tez nie brali w ramach zalogi Straznikow. Ten byl wyjatkiem i Johannson wciaz nie byl pewien jak go traktowac. Wiedzial, ze Midia spotkala sie z nim przynajmniej dwa razy. Za kazdym razem widziano ja pozniej zamyslona i nieobecna duchem. Chyba jednak nie chcial wiedziec co robili. Natomiast sprawa Ergo i Albiorixa... Mial nadzieje, ze dziewczyna wie co robi. Nigdy nie slyszal by miala kogos. Zawsze byla sama. Nawet gdy spedzala czas wsrod wielu osob. Teraz... Moze nawet ja rozumial.. Gdyby on mial za chwile zejsc z tego swiata chyba rowniez wolalby zbierac doswiadczenia niz czekac bezczynnie na ostatnia chwile. Tym bardziej, ze ona mogla im w ten sposob dac wiecej niz mozna by sobie wyobrazic. Wiecej niz zaslugiwali. Wiecej niz powinna. Dobrze przynajmniej, ze miala Gandasza. On zadba o to by sie nie wykonczyla i nie wpadla w wieksze tarapaty niz te, ze ktorymi moglaby dac sobie rade. Gdyby nie jej pochlebne o nim opinie, w zyciu nie dalby mu kodu do zbrojowni.
Teraz jednak byl najwyzszy czas by zaczac myslec o terazniejszosci. Drugi statek widac bylo juz jak na dloni. Zblizal sie szybko i byl wiekszy od Ghousta. Johannson natychmiast rozpoznal w nim jednostke wojskowa Doom 666. Tak, to bylo bardziej prawdopodobne, ze Garti wysle Doom'a niz Ghoust'a. Teraz jednak nie bylo czasu na zastanawianie sie nad tym. Musial dzialac.




Ghoust


W tym samym czasie podobna decyzja zapadla w umysle kapitana Ghousta. Lord Brum Alveris ze zmarszczonym czolem obserwowal zblizajacy sie statek. Jak do tej pory wszystko szlo zgodnie z planem. Informator podal im dokladne dane statku i czas w ktorym pojawi sie przy portalu. Zaskoczenie ich okazalo sie dziecinnie proste. Zbyt proste, jak ocenil teraz spogladajac w ekran. Pytanie tylko kto dowodzi Doom'em, ktory sie zbliza. Czy jest to zabezpieczenie Salvationa czy jednostka taka jak oni, majaca chrapke na slodka Midie i jej cudowne umiejetnosci. Alveris skrzywil sie nieprzyjemnie. Byl przeciwny rozkazowi krola. Wedlug niego wieczne zycie oznaczalo wieczne klopoty, a wojna z Konsorcjum.. Planety nie stac bylo na takie ryzyko. Miedzy innymi dlatego zglosil sie na ochotnika by dowodzic statkiem, ktory przejmie dziewczyne. Musial zadbac by nikt z tych, ktorzy znajduja sie na Salvation, nie przezyl a statek zostal doszczetnie zniszczony. Musial.. Dla dobra swego narodu.




Doom


Kapitan Marfin Tamp z uwaga przygladal sie statkom stojacym w poblizu portalu. Z wiadomosci podanych przez Roela wynikalo, ze powinien byc tylko jeden. Tylko Salvation. Wedlug rozkazu Gartiego, mial zabrac z jego pokladu dziewczyne oraz towarzyszacego jej niebieskiego Straznika i odleciec na najblizsza planete wchodzaca w sklad kompleksu wypoczynkowego Konsorcjum. Proste zadanie. Wlasciwie nie liczac kilku strzalow i grozb pod adresem Johannsona i jego zalogi, rola Marfina miala sie ograniczac tylko i wylacznie do prowadzenia swojego statku i bezpiecznego dostarczenia zdobyczy. Sytlacja przed nim nie wygladala jednak tak prosto jak miala. Najwyrazniej nie tylko on dostal rozkazy odnosnie dziewczyny i Salvationa. Najwyrazniej czas na plan B, ktory przedstawiono mu na wypadek podobnej sytlacji.




Salvation


- Rozmowa przychodzaca, kapitanie.

Glos kobiety siedzacej przy stanowisku komputerowym przerwal kapitanowi wstukiwanie ostatniego juz polecania majacego wcielic w zycie plan Gandasza.

- Odbierz.

Rozbrzmial krotki rozkaz po czym przestrzen na mostku wypelnila sie nienaturalnie czystym glosem mezczyzny.

- Kapitanie Johannson, tu kapitan Marfin Tamp. Potrzebujecie pomocy?

Johannson odwrocil sie w strone Midii, ktora lekko skinela glowa po czym odwrocila sie w strone szalejacej Yachi

- Mowi kapitan Johannson. Pomoc bedzie mile widziana, Marfin.

- Powodzenia.

- Nawzajem.

Kapitan odwrocil sie w strone swoich pasazerow.

- Gdy Doom zaatakuje wykonamy skok. Aby to zrobic bedziemy musieli wylaczyc pole ochronne. Nie mamy czasu by dotrzec do portalu normalna droga. Madra decyzja bedzie chwycenie sie czegos, gdyz na powrot do kajut rowniez nie ma czasu.

Zegar wskazywal 12:26 gdy niespodziewanie wszyscy na mostku zamarli. Czyn Yachi wydal sie tak...

~ Shinigami..

Zabrzmialo w umyslach wszystkich. W tym jednym slowie kryla sie zgroza, niedowierzanie i nutka smutku. Midia uniosla dlonie w strone czerwonowolosej. Jedna z nich krwawila obficie, jednak dziewczyna zdawala sie nie zwracac na to uwagi.

~ Nie wolno ci. On na to nie zasluzyl.

Dlonie zaczely lsnic lagodnym, zlotym blaskiem.

~ Nie pozwole..

Zamknela niewidzace oczy po czym... Czas sie zatrzymal. Nie dla wszystkich. Wygladalo na to, ze zatrzymanie to obejmuje tylko najblizsze otoczenie obrotowego fotelu. Ta chwila trwala krotko, bardzo krotko po czym cialo Roela unioslo sie do pozycji siedzacej. Nadgarstku Yachi ponownie dotknely jego czola. Wszystko zdawalo sie cofac niczym sceny z filmu puszczanego od tylu. Cienka strozka krwi splynela Midii po twarzy. Zaraz za nia podazyla druga. Krwawienie z nosa nasilalo sie z kazda sekunda tego dziwnego spektaklu. Gdy fotel powrocil na swoje pierwotne miejsce wraz z siedzaca na nim Yachi, Midia opuscila dlonie po czym osunela sie na podloge.

Zegar wskazal dokladnie minute do konca czasu wyznaczonego przez kapitana Ghousta. Przemowily laserowe dziala Dooma. W tej samej chwili Johannson nacisnal czerwony przycisk na swojej konsoli. Ostatnia rzecza, ktora uslyszeli byly jego slowa.

- Miejmy nadzieje, ze jednak nie....

Ostatnim co zobaczyli byl rozblysk swiatla, gdy pociski Doom'a trafily w oslone swego przeciwnika. Pozniej byly juz tylko rozmazane smugi na monitorach i glosny szum w uszach, ktory po chwili ucichl. Smugi swiatla rozszerzyly sie i zalaly wieksza czesc obrazu widzianego na ekranach.

- Panie i panowie, portal.


W glosie kapitana dawalo sie wyczuc ulge. Gdy odwracal sie do Straznikow, mial na ustach lekki usmiech.

- Za dziesiec sekund uruchomi sie pole silowe. Jednoczesnie wejdziemy w zasieg....


Wstrzas nastapil nieco szybciej niz wspomniane dziesiec sekund. Swiatla zgasly by po chwili rozblysnac na nowo wraz z przerazliwym wyciem syreny. Jednoczesnie nastapil kolejny wstrzas i swiat na ekranach zmienil sie w oslepiajaca, jednolita biel.

- Skan.

Glos kapitana byl spokojny, jednak nie zmylil nikogo, a napewno nie tych, ktorzy mogli zobaczyc wiecej.

- Trafili glowny silnik. Lecimy na awaryjnych, jednak...

Nadeszla odpowiedz zlewajac sie z automatycznym glosem, ktory ponownie rozlegl sie na mostku.

- Wyjscie z portalu za: 5.. 4.. 3.. 2.. 1.. 0

Biel zgasla. Zamiast niej na ekranach ukazal sie nowy, znacznie bardziej kolorowy obraz. Wycie syren na chwile ucichlo by mogl sie rozlec dzwiek automatycznego komunikatu:



- Ziemia. Ladowanie za czterdziesci standardowych jednostek czasowych. Odliczam...

Po czym rozleglo sie ponownie ze zdwojona, jak sie wydawalo, moca.
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline