Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-10-2009, 20:56   #2
Famir
 
Famir's Avatar
 
Reputacja: 1 Famir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znany
Legion - 17-letni chłopak średniej postury. Niezbyt umięśniony, przystojny czy zwracający uwagę. Włosy ciemne - dość długie jak na przeciętnego osobnika płci męskiej, ale za bardzo długie uchodzić w żadnym razie nie mogą. Okulary kryjące ciemne oczy nadają jego wyglądowi lekki charakter intelektualny, ale także wręcz narzucają wrażenie, że jest cichą spokojną osobą, która woli unikać konfliktów a wręcz się ich boi. Ten typ osoby, która w przyszłości pewnie pracowałaby jako mały trybik w wielkiej korporacji bez żadnej perspektywy na lepszą czy ciekawszą przyszłość. Zwykły członek chorego ludzkiego społeczeństwa rządzonego przez przez tych wybranych, którzy dzięki znajomościom lub pieniądzom będą narzucać swą wolę światu. Chłopak nawet ubranie miał pospolite. Ciemne spodnie kontrastowały ze śnieżnobiałą koszulą. Niebieski krawat zupełnie nie pasował do niczego co reprezentował sobą młodzieniec - do tego był odrobinę za długi jak na wzrost nastolatka, który też nie był jakoś imponujący. Gdy odzyskał przytomność zachowywał się jak… ktoś kogo właśnie nagle obudzono z bardzo głębokiego snu odkrywając, że zamiast swojej tapety w różowe misie ma widok na jakąś obskurną dzielnicę miasta a zamiast miękkiej pościeli ścianę magazynu. Rozejrzał się najpierw w prawo a potem w lewo w końcu łapiąc ręką za to coś co wyrastało mu z głowy. Próbował pozbyć się tego czegoś, ale po prostu nie dało się. Był ciekaw co się tak właściwie stało, ale jego zmysły pozostawały cały czas czujne. Nie wiedział czemu, ale fakt że jest w zupełnie obcym miejscu z zupełnie obcymi ludźmi o których nic nie wie… lepiej zostawić popołudniową herbatkę na potem. Na jego twarzy malował się wyraz przerażenia i lekkiego załamania nerwowego. Po krótkiej chwili to drugie znikło jakby doszedł do siebie, ale groza czająca się w czarnych oczach nadal tam tkwiła i nigdzie się w najbliższym czasie nie wybierała.
-Przepra… - zaczął niepewnie kierując słowa w kierunku “Pana Szpilki”. Miał dziwny zwyczaj nadawania pseudonimów wszystkim osobom wokół niego i konsekwentnym stosowaniu ich - Przepraszam… nie wiem za bardzo co się dzieje, ale… ta rzecz z tyłu mojej głowy… Jak to zdjąć? I gdzie ja jestem? I kim wy wszyscy jesteście? - jego głos łamał się co chwila a każde słowo było wypowiedziane z niewielkim trudem.

Owy blady kaktusołak ponownie zainteresował się osobą młodzieńca w okularach i zdecydował się udzielić jej należytej, wyczerpującej odpowiedzi na zadane pytanie. Przynajmniej to pierwsze.
- Ach, Legion. Widzę, że doszedłeś już do siebie. Dobrze. Twoje zdolności regeneracyjne robią wrażenie. Jednak bez gry aktorskiej, proszę. Mimo, że ta jest dobra, staramy się powołać tutaj coś na kształt nici porozumienia. Hrm.

Upewniwszy się, że ma uwagę młodzika w okularach, masochista podjął ponownie.

- Ta rzecz z tyłu twojej głowy stanowi… coś na kształt magicznego zabezpieczenia, które sam na ciebie nałożyłem. Mimo, że jako koneser bólu i cierpienia szanuję i podziwiam twoją pracę, po prostu nie mogłem pozwolić sobie na ryzyko… skrzywdzenia przez ciebie innych, obecnych tu osób. Jesteście mi potrzebni żywi, nie zaszlachtowani.

Lewy kącik jego ust wykrzywił się delikatnie, w uprzejmym uśmiechu.
Chłopak westchnął tylko a jego ciało przestało się trząść. Wyprostował się dumnie i poprawił okulary. W jego ruchach można było teraz odczytać pewność siebie a w jego oczach dostrzec błysk drapieżnika.
-No daj spokój… - zwracał się teraz do szpilki niczym do starego znajomego - nie mam pojęcia o co chodzi, ale mogę Ci obiecać, że nie skrzywdzę tych…
W tym momencie szybko przeleciał wzrokiem po pozostałych
-No czymkolwiek te dziwadła, które nazywasz osobami są.. Zrobił krótką przerwą w czasie, której spróbował jeszcze raz wyrwać dziwne urządzenie - bezskutecznie.
-Mam wrażenie, że to może mi w każdej chwili rozsadzić głowę. Bardzo ją lubię i jestem do niej przywiązany więc ciężko mi się skupić… na innych rzeczach. Poza tym to irytujące uczucie.

Co nietypowe, do odpowiedzi garnęła się raczej panna o błękitnych włosach niż łysy jegomość. Na jej dłoni zatańczyły delikatne wyładowania elektryczności, jednak mimo groźnej mimiki i ognistych słów, emanacje niemal natychmiast zgasły.

- Dziwadła?! Pinglarzu, kiedy tylko znajdę pierwsze źródło prądu, zrobię z ciebie g…

- Live Wire. Proszę, uspokój się. Sądziłem, że perspektywa bycia na wolności będzie wystarczająca, aby zagwarantować… brak problemów z twojej strony.


Dziewczyna przygryzła swoją czarną wargę, miotając pod nosem jakieś przekleństwo. Następnie zaczęła uważnie się rozglądać, przywiązując więcej uwagi do krajobrazu, niż do wyjaśnień oferowanych przez Pinhead’a. Te zaś znów poczęły płynąć.

- Och nie, nic tak drastycznego. Obserwowałem cię Legion. Obserwowałem cię długo, kultywując na twoim punkcie niezdrową fascynację. Podobnie jak każdego z tego grona. Zdaję sobie sprawę, że próba oddzielenia twojej głowy od reszty ciała niesie ze sobą równie wiele sensu jak zrywanie ci paznokci. Te i tak odrosną. Zastraszająco szybko. Szpila którą ci wszczepiłem będzie generować przytłaczający ładunek agonii… za każdym razem kiedy chociażby spróbujesz podnieść rękę na któregokolwiek ze swych przyszłych sojuszników. Tylko tyle, naprawdę. Nie widzę sensu tracenia tak… cennej karty. Heh.

Ciasna smycz. Choć czego innego można było spodziewać się po kimś takim?
Legion uśmiechnął się ironicznym uśmieszkiem.
-Pinglarzu? Nie wydaje mi się by ktoś chodzący w lateksowym stroju mającym na celu podkreślić to w czym natura nie była zbyt szczodra ma prawo krytykować mój wygląd. Jezu… co za brak wychowania i kultury… - chłopak był widocznie oburzony reakcją Live Wire, ale nie zaprzątał sobie nią głowy zbyt długo ponownie kierując całą swoją uwagę na Pinhead’a.
-Nadal niezbyt dobrze rozumiem co ma tu miejsce… szczerze mówiąc mam to gdzieś, ale chcę wyjaśnić pewną kwestie odnośnie tej bomby w mojej głowie. Jeśli któryś… z nich… najpierw mnie zaatakuje a ja będę chciał po prostu się “bronić” - na to słowo został położony szczególny akcent - to mam nadzieję, że nic mi się nie stanie? Proszę tylko o trochę wyrozumiałości.

Błękitka, mimo iż niewątpliwie usłyszała słowa ciętej riposty podważającej jej kobiecość, nie siliła się już na kontrę. Przynajmniej nie werbalną. Miast tego, zlokalizowała pobliski, migoczący neon. Susem, którego nie powstydziłby się olimpijski akrobata, zeskoczyła z dachu, zmierzając wprost w stronę uszkodzonego urządzenia. Kaktusołak nie męczył się aby ją powstrzymać, poświęcając cały swój czas Legionowi.

- Hm. Tak, oczywiście. Przewidziałem tego typu ewentualność. Zawsze będziesz mógł ratować się ucieczką i wykonywać uniki. Jestem pewien, że tak zwinna istota jak ty, bez problemu da sobie radę. Jeżeli jednak zaistnieje sytuacja, która byłaby spowodowana manipulacją zewnętrzną a nie twoim egoistycznym nastawieniem, szpila da ci pełną swobodę obrony przed kontrolowanymi kompanami. Z wyjątkiem zabicia, oczywiście.
-Hm… - nastolatek zamyślił się na chwilę - Przemyślałem to co powiedziałeś. Rozważyłem wszystkie za i przeciw. Przeanalizowałem sytuacje których wystąpienie jest bardzo prawdopodobne. Doszedłem dzięki temu to bardzo prostego i logicznego wniosku. - zrobił chwilę przerwy po czym dodał - Spierdalaj. Potem było tylko słychać cichy świst jakby coś przecięło powietrze a na szyi chłopaka pojawiła się linia… oddzielająca spadającą już głowę od reszty ciała.

 

Ostatnio edytowane przez Famir : 19-10-2009 o 21:04.
Famir jest offline