Wątek: Łaska wyboru
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-10-2009, 21:33   #113
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Szczęk broni przecinał raz za razem powietrze, odbity, zwielokrotniony echem, pomieszany z dźwiękiem walącej się groty. Wszystko to tworzyło huk wcale nie gorszy od tego, jaki zamieszkał w głowie Astrii od czasu ucieczki z właściwego poziomu kopalni. Usiadła tylko na chwilę, żeby odpocząć, ale pozostała w tej pozycji już na stałe, kuląc się coraz bardziej przy każdym nowym dźwięku, każdym kolejnym wrzasku rannych, zwycięzców i konających. Pracujący przy kopaniu Valdred był na razie bezpieczny, ale dziewczyna nie chciała nawet patrzeć na to, co działo się u wejścia, na zbliżającą się śmierć. Gdy powietrze rozdarło przeraźliwe, rozpaczliwe wycie Vestine, zatkała dłońmi uszy i przywarła do ściany, kołysząc się w przód i w tył.
Gdzieś daleko... w ciemnym borze... - zaczęła śpiewać łamiącym się głosem starą dziecięcą piosenkę.
Mieszkał sobie lisek... w norze...
Lisa lisy nie lubiły...
Choć był przecież bardzo... miły...
Mdlący dźwięk miażdżonej czaszki rozległ się w pobliżu. Astria jęknęła głośno i podjęła śpiew przez łzy, mieszając strofy i teksty, byle zagłuszyć ten okropny hałas.
Gwiazdy na niebie...
Chronią dzieci małe...
Módlmy się... dzielnie...
Urlyk chroni serca stałe...
- Dziwka! - zaryczał jakiś obcy głos. Astriata skuliła się jeszcze bardziej, choć wydawało się to niemożliwe.
Kotki śpią, kotki śpią - zaszlochała urywanym głosem;
Spij i ty, dzie-ciąt-ko...
Bój się! – wrzasnął jakiś mężczyzna, niemal nad jej głową.
Dzień minął... szczęśliwie...
Główkę utul już...
Trzask łamanego obojczyka Bobby, chrapliwy jęk Szuraka, odgłos miecza Callisto wbijającego się w ciało żołnierza...
Świecy blask... dopala się...
Cisza jest... więc...
... ... spokojnie ...
... spij... ...
mamo...
mamo...
mamo...

Astria kiwała się czując pustkę w głowie. Odgłosy walki, odrzucanych kamieni i walącego się korytarza było coraz głośniejsze, a ona nie miała nic, żeby je zagłuszyć.
mamo... mamo... mamo...
MAAAMOOOOO!!!
Pierwotny, dziecięcy zew wydarł się z gardła dziewczyny. Nie przebił on odgłosów walki czy łomotu padających głazów, ale zagłuszył myśli Astrii i to wystarczało. Tak na prawdę nie miała kochanej matki, którą by mogła wzywać w chwili strachu. Jednak chyba każdy człowiek, każde stworzenie wzywało w takim momencie swoją rodzicielkę. No, może z wyjątkiem kochanków... Astria krzyczała więc, szlochając i zaciskając oczy, dopóki silne ramiona brata nie porwały jej i nie pociągnęły wgłąb otwartego na nowo korytarza.

***

Szła i szła, szła i szła poruszając nogami jak automat, w dłoni ściskając tę dziwaczną perłę. Wiatry magii - jeśli w ogóle tam jakieś były - zginęły w zwierzęcym przerażeniu. Walące się skały, krew towarzyszy znacząca trasę ich przejścia, poobcierane stopy, ciężar każdego kroku, podnoszenie stóp raz za razem... Gdy wreszcie oślepił ją blask nadmorskiego słońca nie mogła uwierzyć, że to już koniec. Uciekinierzy rozleźli się po plaży rozmawiając, snując plany i opatrując rany; a Astriata klapnęła ciężko na kamień i ukryła twarz w dłoniach. Na policzku poczuła twardy dotyk perły. Zamachnęła się, żeby ją wyrzucić lecz nie miała siły tak na prawdę unieść ręki.
Zapłakała. Nie chciała myśleć co dalej, to, że uciekli z kopalni nie docierało do niej; wydawało jej się, że wyjście z podziemi nic nie zmieniło, że dalej nie mają się gdzie podziać a w wylocie jaskini zaraz pojawią się ludzie Bachmana, albo ich martwi towarzysze. Myśli plątały się we łzach, gubiąc logiczny ciąg.

- Ch...chcę do domu... - kolejny szloch targnął jej ciałem. - Chcę do doo... ooo... mu... uuu!!!
 

Ostatnio edytowane przez Sayane : 19-10-2009 o 21:40.
Sayane jest offline