Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-10-2009, 12:01   #4
Magnificate
 
Reputacja: 1 Magnificate nie jest za bardzo znanyMagnificate nie jest za bardzo znany
Mistrzyni Dziesięciu Tysięcy Wstęg

Wilhelmina z zaniepokojeniem przyjrzała się panoramie nieznanego miasta. Przypominało jedną z wielu ziemskich metropolii, choć atmosfera przywodziła na myśl miasto przemysłowe dawnej Anglii. Stwierdzenie, że Flame Haze odwiedziła każde miasto na świecie byłoby pewnym nadużyciem, jednak było mało prawdopodobne że to miejsce do tej pory w niewyjaśniony sposób uszło jej uwadze. Mimo obecności czterech innych osób młoda kobieta w uniformie pokojówki nie była bezpośrednio zagrożona, więc postanowiła poświęcić chwilę czasu na potwierdzenie, że nie znajduje się pod wpływem iluzji lub innej Nieograniczonej Metody wpływającej na umysł, tak jak miało to niedawno miejsce w przypadku jej wychowanki. Wilhelmina rozszerzyła swoją percepcję w poszukiwaniu drobnych nieprawidłowości w strukturze i przepływie mocy egzystencji, które zwykle towarzyszyły tego typu technikom. Nie znalazła jednak nic takiego, bowiem jej uwaga skupiła się na samym Pinheadzie. Z jej perspektywy postać ze szpilkami powbijanymi w twarz była olbrzymim zbiorowiskiem mocy egzystencji porównywalnym skalą jedynie z potężnymi Lordami Crimson Realm. Dodatkowo Wilhelmina miała wrażenie, że za nim stoi ktoś o jeszcze większej mocy, z któremu Pinhead był podległy na podobnej zasadzie na jakiej Mistrzyni Dziesięciu Tysięcy Wstęg była związana z Tiamat, Tiarą Snów i Iluzji. W tej nieoczekiwanych okolicznościach Wilhelmina nie czuła się pewnie, choć prawie nieruchome rysy twarzy tego nie zdradzały. Sytuację dodatkowo komplikowali Ci, których Pinhead nazwał wędrowcami. Dwoje z nich sprawiało wrażenie niestabilnych umysłowo, zachowując się z manierą przywodzącą na myśl szalonego Crimson Denizen.

- Dla pana Michaela być może nie jest to nadzwyczajnego, jednak tak nie jest w moim przypadku. Doprawdy, to pytanie musi paść jeszcze raz, co to za miejsce? - kobieta zapytała wskazując kuchennym nożem w stronę Pinheada.
- Wyjaśnienia. - dodał inny głos. Atrament ślepi skierował się na bitewną pokojówkę.
- Ach. No tak. Byłbym zapomniał. O ile trójka obecnych tu osób jest dobrze zaznajomiona z konceptem tego świata, nie można powiedzieć tego o wszystkich. Wilhelmino, pozwól więc, że rozwieję twe wątpliwości. Jak wspomniałem wcześniej, uniwersum to jest domem dla nadludzi. Istot, które w wyniku wypadków natury technologicznej, bądź mistycznej zostały obdarzone mocami znacznie przewyższającymi możliwości zwykłego człowieka. Jedni wykorzystują je w walce o… dobro i sprawiedliwość, inni w celu zdobycia władzy i potęgi. Jako, że rzeczy te z reguły nie idą ze sobą w parze, dochodzi do regularnych konfliktów. Zarówno pomniejszych potyczek jak poważnych bitew.
Pod koniec swojej wypowiedzi, kolczasty sprawiał wrażenie osoby która przywykła do zdecydowanie innych warunków, choć robił co w jego mocy aby udzielić wyczerpującej odpowiedzi. Pokrzepiona Live Wire wróciła do reszty grupy, ukazując uśmiech zadowolenia.
- Hm? Co się stało Pinhead? Pinglarz stracił głowę na twoim punkcie? Heheheh…
Widać błękitna panna wciąż chowała uraz względem legionisty.
- Przyjmując, że akceptuje wyjaśnienie o alternatywnym uniwersum, - w tym momencie Wilhelmina miała co do tego daleko idące wątpliwości - czy mam przez to rozumieć, że w tym świecie konflikt między Flame Hazes a Crimson Denizens rozszerzył się również mieszkańców Ziemi?
Mężczyzna w dość prowokującym ubraniu zignorował złośliwości operującej piorunami. Miast tego powoli pokręcił głową w geście zaprzeczenia na słowa Wilhelminy.
- W tym świecie nie istnieją Flame Hazes i Crimson Denizens. Nie było nigdy żadnych konfliktów na tej płaszczyźnie, co za tym idzie, nie doszło do eskalacji.
- Skoro równowaga nie jest zagrożona ze strony Crimson Denizens, to istotnie nie ma powodu by istnieli Flame Hazes. Jednak doprawdy jestem więcej niż zaskoczona słysząc, że w tym uniwersum nikt nie sięgnął po moc egzystencji.
- Służba. - uważny słuchacz mógł zlokalizować źródło głosu na nakrycie głowy pokojówki.
- W takim wypadku proszę od odesłanie mnie z powrotem. Nie widzę powodu, dla którego moje usługi mogłyby być tutaj pożądane. - płytki ukłon nie mógł przesłonić faktu, że Flame Haze najwyraźniej nie była zainteresowana losem innych uniwersów.

Iglasty spokojnie pozwolił kobiecie zakończyć swoją wypowiedź. Następnie przeszedł kilka kroków, podziwiając strukturę podłoża. Podjął się riposty.
- Najwyraźniej mnie nie zrozumiałaś, Wilhelmino. Jeśli nie uda nam się powstrzymać zagrożeń ciążących na tych uniwersach, ucierpią nie tylko one. Chaos zacznie narastać. Wkrótce wymknie się całkowicie z pod kontroli i nikt nie będzie w stanie go powstrzymać. Kolejne światy ulegną całkowitej destrukcji… w tym także i twój.
Ponownie skrzyżował spojrzenia z kobietą w stroju pokojówki.
- Dobrze moja droga. Nie będę trzymał cię tu wbrew twojej woli. Nie jesteś zobligowana do pomocy. Nikt z was nie jest. Możecie wrócić do swoich domów. Swoich rodzin i znajomych. Spędzić z nimi czas, który jeszcze wam pozostał.
Jego pokryta szramami twarz rozłamała się w uśmiechu pogardy.
- Choć oczywiście… nie wszyscy ucieszą się z takiego rozwiązania.
Słowa były skierowane do piorunowej niewiasty i biblijnego złoczyńcy. Najwyraźniej atrakcje jakie były dla nich zarezerwowane nie należały do takich na które oczekiwało się z zapartym tchem. W przypadku Live Wire był to powrót do więziennej celi… któż wiedział co czekało na legionistę.
- Na potwierdzenie rzekomego zagrożenia nie mam nic poza twymi słowami, panie Pinhead. Wydaje się, że zanim zgodzę wziąć udział w tej niecodziennej misji będę potrzebować dodatkowych informacji. Czego pan dokładnie oczekuje ode mnie i pozostałej czwórki? - zapytała Wilhelmina gestem dłoni obejmując resztę drużyny. W przeciwieństwie do tego, co mógł sugerować jej beznamiętny ton głosu kobieta zamierzała dokładnie wysłuchać odpowiedzi Pinheada. Istota zdolna wyrwać ją z jej uniwersum zasługiwała choć na tyle uwagi.

Natychmiastowa kontra słowna. Jakby tylko na to czekał.
- Zastosowania wszelkich środków, które będą konieczne do poradzenia sobie z zagrożeniem. Śmierć, czy kalectwo pojedynczej osoby z reguły jest niczym wobec zniszczenia całego uniwersum. Czasem konieczne będzie odrzucenie wartości moralnych aby rozwiązać problem. Dla dobra ogółu, rzecz jasna.
Błękitka, która miała już odpowiedzieć Pinhead’owi coś niemiłego, natychmiast zmienia swoje nastawienie. Na słowa które padły z ust iglastego oswobodziciela stała się szczęśliwa i energiczna jak dziecko z ADHD, oraz torbą cukierków. Natychmiast wykonała przerzut w tył i klepnęła mężczyznę w czarnej todze wprost w plecy.
- Haha! Tak jest! O to właśnie chodzi! Rozróba bez konsekwencji!
Skonsternowany iglasty, choć nie musiał, zaczerpnął głęboki haust powietrza. Wilhelmina jedynie spojrzała się znacząco.
 

Ostatnio edytowane przez Magnificate : 20-10-2009 o 12:19.
Magnificate jest offline