Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-10-2009, 12:14   #115
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Kręciło jej się w głowie od nadmiaru uczuć i... tego, co niewyjaśnione. Po raz pierwszy Sabine czuła się naprawdę bezradnie stając w obliczu tego co niezbadane, co znała tylko dzięki swojej intuicji. Wyglądało na to, że nie jeden duch oscylował wokół jej osoby lecz dwa... może więcej. Czy mogła się temu dziwić? Mimo wszystko jednak świadomość, że stała się główną aktorką w kontynuacji Szóstego Zmysłu nie była zbyt przyjemna.

Dziewczyna zajęła się sprzątaniem po rozbitym wazonie, uważnie nasłuchując głosów, które mogły do niej dotrzeć. Nic już jednak do niej nie dotarło, mieszkanie na powrót było ciche i puste... tylko telewizor chyba wysiadł, bo nie chciał się już włączyć. Sabine słyszała od innej medium, że świetnymi przekaźnikami są właśnie takie, nastawione na przekazywanie komunikacji, urządzenia. Ponoć jeśli ktoś długo będzie się wpatrywał w wygaszony nawet monitor coś lub ktoś zechce się z nim połączyć... Ale młoda dziewczyna nie miała do tego nigdy cierpliwości. Najwyraźniej też nie było jej to potrzebne, zważywszy na nasilenie pola magnetycznego w ostatnim czasie.

Kiedy wreszcie uporała się ze sprzątaniem, dochodziła godzina 23. Co robić? Powinna coś zrobić przecież... Odruchowo sięgnęła po komórkę, wybrała numer Kurta. Dzwonić? Nie, już późno, a i mogła mu w czymś przeszkodzić. Nerwowo wystukała wiec na klawiaturze krótką wiadomość.

Wampir. No tak, skoro są wilkołaki, to i musza być wampiry. Czy zgodzisz się mi o nich opowiedzieć? O tych prawdziwych? Jutro moglibyśmy wyskoczyć gdzieś w porze obiadowej, albo – jeśli się zgodzisz – chciałabym Cię zaprosić na wystawę wieczorem. Bilety dostałam w prezencie, więc szkoda ich nie wykorzystać. Pozdr.S.


Coś stuknęło w kuchni. Sabine znieruchomiała nasłuchując. Jeszcze jeden brzdęk, jakby ktoś przesuwał łyżeczkę po talerzu. Z sercem w gardle dziewczyna ruszyła w kierunku kuchni i trzęsącą się ręką sięgnęła włącznika światła. Cień rozproszył się ukazując...


...Punię, która wylizywała niemyte naczynia w zlewie.

- Psiiiiiik! – ciężar spadł z serca Sabine, która teraz postanowiła nastraszyć niesubordynowaną kotkę – Jak ci nie wstyd?! Ile ty masz lat? Psiiiiiik!

Biegającą po mieszkaniu dziewczynę za niezbyt (wydawałoby się tylko z uprzejmości) przestraszonym kotem, zastała ciotka, która akuratnie otworzyła drzwi. Sabine wyhamowała i uśmiechnęła się do niej.

- Cześć!
- Cześć mała. Widzę, że masz sporo energii, jak na 11 w nocy.


Gertruda Kohl uśmiechnęła się do bratanicy, lecz i tak nie ukryła wyrazu zmęczenia malującego się na twarzy.

- Coś się stało? – zapytała Sabine odbierając od niej manatki.
- Nie, po prostu jestem padnięta. Muszę się wyspać i tyle.

Kiedy Gertruda wreszcie usiadła na kanapie, delektując się zrobioną przez Sabine herbatą, dziewczyna przysiadła się do niej i pokazała pocztówkę od pani von Laden.

- Ciociu, wiesz może, gdzie to jest? Dostałam to od tej starszej pani, która szuka syna.

Ciotka przyjrzała się dokładnie scenerii, po czym obróciła pocztówkę kilka razy w dłoni. Wyraźnie zaintrygowana kartką orzekła, ze niestety nie rozpoznaje miejsca, ale zwróciła uwagę Sabine na praktycznie niewidoczny napis (na białym tle wydrukowany jest żółtym kolorem, a dodatkowo przystawiono na nim stempel): "Utsikt over havnen i Bergen, Norge". Już od hrabiny, dziewczyna wiedziała, że Bergen powtarza się również na stemplu pocztowym, a zatem to tam należało skierować poszukiwania. Tylko... czy to znaczyło, że ma lecieć do Norwegii? Trzeba będzie poważnie pogadać ze starszą panią.

Nie chcąc już dłużej męczyć ciotki, Sabine życzyła jej dobrej nocy i udała się do swojego pokoju. Tu po chwili wahania (ciągle przyglądając się pocztówce) znów sięgnęła po telefon i zadzwoniła do swojego managera. Gerhard miał być dziś na jakimś pokazie, więc było pewne, że nie śpi.

- Witaj Sabine. – przywitał ja jak zwykle uprzejmie, bez cienia zniecierpliwienia.
- Witaj Gerhardzie, bardzo przepraszam, ze tak późno dzwonię, ale zależy mi, żebyś zorganizowała jutro spotkanie z jakimś specem od kodów... takich pisemnych. Dostałam od pani von Laden pocztówkę, która prawdopodobnie wysłał jej syn i... tu są takie dziwne znaczki...
- W porządku. Zaraz spróbuję coś zorganizować i ci odpiszę, dobrze?
- Jasne, jesteś kochany!
– cmoknęła jeszcze głośno w aparacik, po czym rozłączyła się.

Nie było sensu czekać w bezruchu na odpowiedź managera. Sabine wzięła ze sobą na wszelki wypadek telefon i poszła do łazienki, przygotować się już do snu.

Gdy wróciła do pokoju, Punia spała na jej kołdrze, jakby wydarzenia z kuchni zupełnie nie miały miejsca. Na wszelki wypadek jednak nie otwierała oczu i udawała, ze mocno śpi.

- Bierzesz mnie na litość, cwaniaro? Sabine przysiadła obok i pogłaskała ulubienice, która zaczęła cichutko mruczeć.

Sygnał komórki obwieścił nadejście wiadomości SMS.

Od: Gerhard
Treść: Umówiłem cię jutro na 9.00 rano. Nie zaśpij. Będę o 8.30 po ciebie. Dobrej nocy.


Ucieszona dziewczyna od razu nastawiła budzik na 7.45, ta godzinę bowiem uznała optymalną zarówno dla snu jak i porannych przygotowań. Teraz nie pozostawało już nic innego, jak wskoczyć pod kołdrę i spróbować się wyspać.
Długo jednak musiała czekać na sen, a gdy już w końcu zapadła w płytką drzemkę, zaczęły ją gonić wielkie zęby, spośród których szczególnie wyróżniały się ogromne kły.
 
Mira jest offline