Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-10-2009, 18:55   #58
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Po kilku ostrych słowach skierowanych do łowcy, który tak nieopacznie zaatakował swoich kompanów przybyłych z wioski, ci zdradzili powód, dla którego zjawili się w opuszczonej kopalni. Wyglądało na to, że bezpieczny do tej pory Behemsdorf był zagrożony. Ze słów Leonarda wynikało, że bezpieczna przystań jaką była oddalona od cywilizacji wieś, została odkryta przez Chaos. Nowoprzybyli do kopalni przynosili wezwanie od wioskowej starszyzny, aby członkowie ekspedycji do kopalni, a w szczególności młody Skjelbred, czym prędzej wracali do Behemsdorfu. Jednak tajemnica opuszczonego krasnoludzkiego kompleksu kusiła. Szczególnie teraz, kiedy stali nad starym kościotrupem. Kto to był? Kiedy zginął i dlaczego? Kto go zabił? Takie pytania kłębiły się w niektórych głowach i głos Effendiego, namawiający do powrotu został zagłuszony. Na razie... Szczególny udział w takim rozwoju wypadków miała młoda szlachcianka, jej słodkie słówka i mina, która wyrażała dezaprobatę. Effendi uległ. Ale zastrzegł, że w kopalni nie zabawią długo.

Ruszyli w dalszą drogę. Po pierwszym szkielecie natrafili na kolejne. Leżące w bezładzie kości, wymieszane z resztkami broni i zbroi wskazywały na to, że w tym miejscu stoczono kiedyś potyczkę. Większość trupów była ludzka, jednak część, na co wskazywały kości należała do innych gatunków. Niektóre czaszki zwieńczone były rogami i kostnymi grzebieniami. Kilka szkieletów, mimo humanoidalnych kształtów miało zwierzęce głowy lub ogony. Wiele kości było dziwnie powykrzywianych lub zdeformowanych.

Antyczne pobojowisko ciągnęło się wgłąb prostego i szerokiego korytarza, po którego podłodze biegły zardzewiałe szyny. Z lewej strony korytarza otwierały się portale prowadzące do krótkich, pochyłych sztolni o nieobrobionych ścianach. W szarej skale widać było resztki wydobywanej tu niegdyś rudy i ślady krasnoludzkich świdrów i kilofów. W drugim z kolei korytarzu, na zmurszałym stemplu podtrzymującym strop wisiała górnicza latarnia. Trochę zardzewiała i ze zbitą szybką, ale po bliższych oględzinach okazała się przedmiotem nadającym się do użytku. Pozostawała kwestia paliwa do niej...

Przy trzecim rozwidleniu zatrzymali się. Przyzwyczaili się już do stęchłego zapachu jaki panował w kopalni. W tym miejscu pojawił się inny zapach. Delikatna słodka woń. Woń rozkładającego się mięsa.
Główny korytarz nadal biegł prosto w głąb góry. W lewo prowadził trzeci, identyczny jak poprzednie pochyły szyb. W prawo również otwierało się przejście, nieco węższe i niższe niż te w lewo. W kamiennej framudze okalającej otwór wisiały resztki drewnianych drzwi, na których widniał zatarty napis.
Krasnolud szybko odczytał runy i wyjaśnił, że pomieszczenie za drzwiami było niegdyś składem na narzędzia.
 
xeper jest offline