Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-10-2009, 19:45   #101
Blacker
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Taki, usłyszawszy pytanie Ghardula zastanowił się z brzydkim uśmiechem na twarzy. Ork widywał już ten pełen zadowolenia uśmiech na twarzy swojego przyjaciela za każdym razem gdy sprawy zbaczały na dobrze mu znane ścieżki alchemii.

- O tak, da się załatwić. Może być ciężko o pewne składniki, ale generalnie, nie robi problemu... - przerwał i złożył ręcę jakby chciał, żeby tylko Ghardul to słyszał - ...gaz pruski... - szepnął.

Szczery, szeroki uśmiech pojawił się także na twarzy orka. Taki uśmiech miewał tylko w chwilach gdy właśnie miał zrobić coś wyjątkowo perfidnego

- W takim razie powiedz co Ci jest potrzebne i postarajmy się razem to zdobyć... Planuję dzięki Twoim zdolnością przygotować małą niespodziankę dla naszych przyjaciół z konwoju
- Jjjjjjaaaajjjj - zachwycił się Taki, mając przed oczami ucztę dla jego umysłu. Mówił ściszonym głosem - zatem, gaz pruski, to taki cięższy od powietrza gaz, który dość szybko działa. Będzie kaputt. - Zaśmiał się. - Rozmiesz... No trzeba trutkę na szczury, robią ją z pewnego związku, na którym nam zależy. Cyjankek potem zmieszamy z kwasem. Może być ocet. Lepszy kwas solny - Taki rozejrzał się i wzruszył ramionami - Z tym, może być problem, nie wiem czy będą wiedzieli co to. W żołądkach zwierząt jest.

Po zastanowieniu dodał:

- Duże ilości. Kilka beczek

Uśmiech na twarzy Ghardula zrobił się jeszcze szerszy

- Z tego co wiem nie tylko zwierząt... Za zwierzętami trzeba by się uganiać, natomiast inne jego żródło mamy na miejscu. Jednak nie wiem ilu ludzi musielibyśmy zaszlachtować by zdobyć kilka beczek
- Tak, prawda - Ciekawie musieli wygladać, ork i goblin, stojący przed karczmą i śmiejący się do siebie. Lecz kto by spojrzał w ich oczy wiedział by, że to niebezpieczny śmiech - To prawda. - uśmiech nie gasł nawet na chwile. - Zostańmy na razie przy occie. Zobaczymy co w sklepie mają, ewentualnie do płatnerzy się przejdziemy.

Zastanowił się chwilę.
- Czyli plan taki, że ich gazujemy, a jak za mało będzie tego gazu, plan B? Poza tym, gdzie to chcesz zrobić. W tym, parowie tak?
- Parowie, owszem. Ustawimy źródło gazu na górze tak by cięższy od powietrza gaz wypełnił parów skutecznie eliminując konwojentów. Tych, których przeżyją wyeliminują pozostali, niech oni też się do czegoś przydadzą. Co do octu... Jeśli za mało będzie go w sklepie możemy pogadać z tym goblińskim kucharzynom. Może on będzie wiedział skąd zdobyć więcej. Co do planu B... - oczy orka zabłysły niebezpiecznie - to oszczędźmy go jeśli A nie wypali. Bądźmy w końcu wobec nich humanitarni, a druga opcja nie daje im szans na lekką śmierć...
- Tak, nie daję. Zatem do kucharza po kasę. A może da się coś jeszcze na boku zmajstrować. To dobry plan Ghardulu, dobry plan. Zwłaszcza jak na ślepego... - Taki zarechotał, i po raz kolejny dało się słychać czkawkowy śmiech. - jak na ślepego.

Ghardul pogłaskał stojącego obok siebie warga po głowie, momentalnie poważniejąc. Nie chciał się zdradzać przed czasem przed innymi członkami drużyny ze swoich planów, zwłaszcza że jak już to Taki zauważył nie bardzo takie pomysły pasowały do jego wizerunku, jaki zgrywał przed nimi

- A zatem do Zanka. Najpierw praca, potem przyjemności. A i ciała mogą się przydać po wszystkim... Ten Twój gaz zostawi cokolwiek z narządów wewnętrznych zdatnych do użytku?
- O tak zostawi. Gaz tylko udusi w skali komórkowej naszych konwojentów. Zajmie to z 2 minuty zatem musimy zając ich jakoś na ten czas. By nie przyszło im do głowy uciec z tego duszącego dymu.
- Do tego wykorzystamy pozostałych. Troll miotający kłody drewna lub walące się kamienie dostarczą im rozrywki na dłuższy czas...
- No i pozostaje w jakiś sposób "wywietrzyć" potem parów. Jakieś pomysły? Ja myślałem nad jakąś zwierzyną. Ale to chybiony pomysł. Ktoś musiałby zrobić jakiś wietrzyk wtedy kiedy trzeba
- A może każemy trollowi wbiec do środka i wyciągnąć wóz? Twardy jest, powinien przeżyć wystarczająco długo
- Wystarczająco długo tak, ale czy przeżyć, to nie byłbym taki tego pewien...
- Tego już nie powiedziałem...
- Wiem - goblin uśmiechnął się porozumiewawczo
- Jeśli uważasz że wielkolud może się na coś jeszcze przydać to mozemy mu zrobić maskę z mokrych szmat
- Po zastanowieniu uważam, że może dać radę. Będzie miał głowę wyrzej niż wszyscy. Może nawet nie odetchnie w ogóle gazem pruskim. Jestem za.
- Więc problem rozwiązany... Reszta jest już w twoich rękach
- Tak w moich...

Ork odpowiedział coś Takiemu, po czym jeszcze przez chwilę prowadzili ożywioną dyskusję. Zakończyli to wybuchając jednocześnie zimnym, złym śmiechem powodując że znajdujący się w okolicy przechodnie przyspieszali gwałtownie kroku. Śmiech ten bowiem mógł zwiastować tylko to, co najgorsze
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline