Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-10-2009, 09:03   #3
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
W Imperium było zimno, drogi zjechane, od cholery lasów, piwo za gorzkie, wino za słabe, wóda za mocna, ludzie niedomyci, baby przeważnie brzydkie, no i za dużo mutantów, zwierzoludzi i innego tałatajstwa. Mimo to Imperium mu się podobało. Podobał mu się tutejszy burdel, jeszcze większy niż w Tilei. Tu każdy każdego, albo tłukł, albo oszukiwał, albo jedno i drugie. Sprawdzało się tu powiedzenie jego kapitana „Daj nam Myrmidio sto lat wojen”.
No tu zajęcia dla młodego, zdolnego najemnika długo nie zabraknie. Zapowiadał się zarobek nieduży, ale lekki i łatwy, bo oczywiście w bajania miejscowych o żywych nieumartych, ani przez chwilę nie wierzył. Swoją drogą tubylcy mieli fantazję, a zabobonni byli gorzej niż murzyni.
Podczas apelu zapoznawczego wysłuchał spokojnie tradycyjnych pogróżek i wyzwisk. Oczywiście milczał, wszak bardzo wyraźnie im powiedzieli, by dla własnego dobra trzymali gęby na kłódki. Kontemplował wdzięki pół, ćwierć, czy Morr wie ile, ogrzycy. Co za różnica ile miała w sobie z nieczłowieka, nie był rasistą, z takimi cyckami mogła być nawet trollicą.
Miłą obserwację zakłócał mu jedynie syndrom dnia poprzedniego. Tutejsze brandy wchodziło łatwo, ale następnego dnia łeb pękał z bólu i wrzaski tej wielkiej, gorącej dziwki, którą miał ochotę smagać całą noc pejczem po zadku, były szczególnie uciążliwe. Na szczęście w miarę szybko szopka się skończyła i polazła razem z krasnalem, który też coś tam gadał. Marco stał przez chwilę trzymając kawał jakiejś brudnej szmaty. Wytrzeszczał przepite oczy starając się zrozumieć co to takiego. Jakby płaszcz. Świetnie, nigdy za wiele ubrań w tym zimnym klimacie. Wciągnął odzienie na swoją kolczą zbroję. Wprawdzie popsuło to jego gustowny wygląd, ale w tej chwili miał to w dupie.
Vieri był słusznego wzrostu i pokaźnej wagi. Czarnowłosy, o niebieskich oczach i miłej powierzchowności. Ostatnimi czasy zapuścił długie brodzisko, by ukryć swoje stirlandzkie grzeszki. Na głowie nosił ostermarkijski lisi kołpak, ciemnogranatową kurtę, ciepłe czarne pludry i długie do kolan, solidne buciory.
Miał też kilka zabawek jak zbroję kolczą, tarczę, kuszę, miecz, toporek i barbutę. Wszystko to nadawało mu dość groźny wygląd.
Jako pierwszy wyciągnął rękę do elfiego maga.
- Jestem Marco Vieri z Urbimo przyjacielu. Skoro mamy jutro ruszyć na szlak, to dziś trzeba się zabawić. Zapraszam wszystkich „Pod Kieł Ogra”. Speluna w której się zatrzymałem. Chodźcie bo zimno, a ja mam kilka koron do przepicia.
Uśmiechnął się serdecznie.
Gospoda była niedaleko koszar, jednak na pierwszy rzut oka było widać, iż lokal jest ciut lepszy niż zwykła speluna. Szybki w oknach nie były pobite, a ganek pozamiatany.
W środku pomieszczenie, było nad wyraz, jak na Waldenhof, schludne. Nie było wielu gości, więc Marco nie miał problemu by zająć miejsce za jednym z większych stołów tuż przy kominku, na którym piekł się na rożnie nieco tylko napoczęty świniak.
Zanim się usadowił wyciągnął nóż i ukroił sobie kawał mięsa. Nieźle zgłodniał, co zważywszy na fakt, iż był na kacu świadczyło o jego dużych możliwościach i w piciu, i w jedzeniu, oraz nie małym doświadczeniu w tych dziedzinach.
Z gębą pełną pieczenie krzyknął zwyczajowe.
- Gospodarzu gorzały i żarcia dla moich przyjaciół. Ja stawiam. – dodał klepiąc się po sakiewce.
- Zostało mi trochę gotówki po koniku, którego żem wczoraj sprzedał. Jak widać Myrmidia czuwa nad moimi interesami, bo nas skurwiele spieszyli.
Wytarł ręce o wiszący przy kominku fartuch i bezceremonialnie chwycił dziewczynę, która stała razem z nimi na apelu. Nie przejmując się wcale jej skórzniami i zbójecko wyglądającym mieczem posadził ją sobie na kolana.
- Powiedź mi słonko, po co się przyłączyłaś do takiej bandy obrzępałów ? Co ? Bo widzisz takie gładkie dziewki jak ty w armii, to cięgiem na zaloty żołdaków są narażone. A chłopy sama pewnie wiesz, jak nie widzą przy dziewczynie mężczyzny, to od razu myślą, że niczyja i można sobie wziąć. A w razie niewoli, to i przemocą będziesz musiała wygodzić wielu. Tedy mam dla Ciebie propozycję słoneczko. Będę dla Ciebie miły, będę Cię chronił, bronił i w ogóle dogadzał, a w zamian i Ty będziesz dla mnie miłą i mi będziesz dogadzać. Nieczęsto, raz na parę dni. Co Ty na to ? I Tobie i mnie na szlaku przyda się ktoś ciepły do przytulenia. O ! Już jest żarcie. Jedz bo ostygnie. Kurt mój zacny gospodarzu …
Marco zwrócił się do karczmarza, który był właśnie przyniósł posiłek.
- A winko dla mojego skarba jakowe znajdziesz ? Tylko nie te reiklandzkie siki co, to mojej ostatniej żabci przyniosłeś. Pół nocy jej się odbijało.
Jedna ręka najemnika oplatała talię dziewczyny, a druga grzecznie leżała na jej kolanie. Jednak przez ubranie mogła wyczuć, iż między nogami Marco jest coś zgoła niegrzecznego i twardego niczym stal.
 
Tom Atos jest offline