Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-10-2009, 16:19   #59
Ouzaru
 
Ouzaru's Avatar
 
Reputacja: 1 Ouzaru ma z czego być dumnyOuzaru ma z czego być dumnyOuzaru ma z czego być dumnyOuzaru ma z czego być dumnyOuzaru ma z czego być dumnyOuzaru ma z czego być dumnyOuzaru ma z czego być dumnyOuzaru ma z czego być dumnyOuzaru ma z czego być dumnyOuzaru ma z czego być dumnyOuzaru ma z czego być dumny
Post napisany wspólnie z Serge'em.

Łowca powoli trawił informacje, które usłyszał od nowoprzybyłych i aż nie mógł uwierzyć w to, co mówili. Jeśli Behemsdorf faktycznie był w niebezpieczeństwie, Skjelbred musiał wracać, by pomóc ojcu i pozostałym w walce z Chaosem. Z drugiej strony jednak to, co opowiadał Liev i Leonard mogło być jedynie jakimś jednorazowym atakiem. Effendi był skołowany, zwłaszcza, że przebyli kawał drogi do kopalni i właśnie zaczęli ją eksplorować.

Chodził w kółko po jaskini rozmyślając, co ma uczynić, aż w końcu usłyszał głos szlachcianki.
- Chyba nie zamierzasz teraz nas tutaj zostawić, Effi? – zapytała.
- Nie chcę, ale jeśli wioska jest w niebezpieczeństwie, muszę pomóc rodzinie. – rzucił nerwowo łowca.
- A jeśli nie jest? Jeśli oni… - wskazała na dwójkę przybyłą przed momentem. – wyolbrzymiają całą sprawę?
- To i tak powinienem to sprawdzić, mój łuk może się tam przydać.
- Tak jak i tutaj, mój drogi. – Aria położyła mu dłoń na policzku. – Myślę, że nie powinieneś wracać, bo tu czeka na nas coś lepszego, czuję to. Poza tym nie po to tutaj przychodziliśmy, żeby teraz się wycofać. Nie chcę, żebyś wracał. – jej dłoń zjechała niżej i zacisnęła się na ramieniu łowcy.

Ten przez chwilę patrzył w oczy kobiety z kamiennym wyrazem twarzy, po czym skinął głową.
- Dobrze, zbadamy szybko te jaskinie i wracamy na powierzchnię. Chcę wiedzieć, jak się sprawy mają w wiosce. – rzucił do Arii, ale na tyle głośno, by pozostali również to usłyszeli.

W końcu się zebrali i nie tracąc czasu ruszyli w dalszą drogę, która usłana była kolejnymi szkieletami, nie tylko ludzkimi. Nie trudno się było domyślić, że rozegrała się tu jakaś mała bitewka, ale o tym kto ją wygrał, mogły wiedzieć tylko dusze tych martwych wojowników. Effendi zastanawiał się, czy i oni spotkają na swej drodze takie stwory, ale odpowiedź była chyba tylko jedna i nie za bardzo się młodemu łowcy podobała. Od czasu do czasu słychać było dziwny szum, jakby płynącej pod nimi podziemnej rzeki, a także rozbijające się o skały krople wody. Powietrze, im posuwali się w głąb, robiło się bardziej stęchłe i wilgotne, ale po pewnym czasie chyba wszyscy już się do tego przyzwyczaili.

Cały czas słyszał za swoimi plecami ostrożne kroki Arii, która starała się iść jak najszybciej, jednocześnie nie potykając się o nic i nie brudząc swego stroju. Nie widział tego, ale kobieta uśmiechała się lekko pod nosem, zadowolona z wpływu, który na niego miała. Wiedziała, że wystarczy kilka dni, by był jej niemal całkowicie oddany i posłuszny. A gdyby miała z tym jakieś problemy, zawsze miała pewnego asa w rękawie. Łóżko. Jedna rzecz jednak nie dawała jej spokoju.

- Posłuchajcie - zaczęła, zwalniając trochę. - A co jeśli tamci mutanci, co się pojawili koło wioski, są tymi samymi, co tu widzieliśmy ich szkielety? Może oni się właśnie z kopalni wzięli? - zapytała, zatrzymując się po chwili.
- Całkiem prawdopodobne. - powiedział łowca. - W każdym razie, czy to mutanci czy inne cholerstwo, musimy się liczyć z tym, że im będziemy się głębiej zapuszczać, tym będzie niebezpieczniej. Miejcie więc broń przygotowaną i oczy dookoła głowy.
- Uważam, że TYM BARDZIEJ powinniśmy najpierw sprawdzić co się tutaj kryje. Jestem prawie pewna, że to te same stwory są odpowiedzialne za znikanie ludzi w kopaniach. Może tamten czarodziej je rozzłościł i dlatego wylazły? Tak czy inaczej, odpowiedź jest przed nami, a nie w wiosce - stwierdziła, dobitnie akcentując słowa i nadając im poważnego tonu. Tonu rozkazującego i nieznoszącego sprzeciwu. Zwracała się do nich tak, jak uczył ją ojciec. Tak, jak powinna się wyrażać szlachcianka do swoich parobków.

- Więc co proponujesz, Pani Wszystkowiedząca? - łowca poprawił łuk. - Moim zdaniem, powinniśmy ruszać dalej i jak najszybciej dowiedzieć się, co jest grane. Potem wrócimy do wioski. - rzucił.
- Ja nie proponuję, ja MÓWIĘ, że idziemy dalej.
To powiedziawszy nakazała skinieniem dłoni, by wrócił do przerwanej czynności, czyli dalszego maszerowania. Effendi pod nosem przedrzeźniał ją, naśladując jej sposób mówienia i gesty, po czym westchnął, pokręcił głową zrezygnowany i na odchodnym machnął ręką. Odwrócił się na pięcie i poszedł przodem.

Kiedy ruszyli, Aria zerknęła na grajka. Jakoś wcześniej nie zwróciła na niego uwagi, a wydawał się bardzo interesujący i męski, brakowało mu teraz tylko swojej lutni. Jak tylko uchwycił jej zaciekawione spojrzenie, uśmiechnęła się do niego czarująco i puściła oczko. Cieszyła się, że Effi idzie przodem i nie widzi tego.

Gdy minęli w końcu trzecie rozwidlenie, ich oczom ukazały się nadgryzione zębem czasu drewniane drzwi z wyrytymi na nich napisami. Caleb szybko stwierdził, że jest to narzędziownia, a w powietrzu unosił się dziwny, słodkawy zapach.
- Czujecie to? Jakby mięso. - rzucił łowca.
- Ja tam nic nie czuję. - Alex rozłożył ręce.
Effendi zmarszczył brwi i rozejrzał się.
- Dobra, plan jest taki. - zaczął. - Alex, otwierasz te drzwi, ja staję naprzeciwko z napiętym łukiem. Jak będzie tam coś niebezpiecznego, to po prostu zabiję. Caleb, ubezpieczaj mnie z boku, Aria za mnie. Pozostali też do broni.

Kanciarz nieco ospale, ale podszedł do zmurszałych drzwi. Jego twarz zdradzała niecierpliwość i chyba strach, ale dzielnie stanął przy drzwiach i chwycił za zardzewiałą klamkę. Jeśli nic tam nie było, dobrze - jeśli w mroku czaiło się coś złego, wtedy łowca zamierzał wypuścić strzałę.

-Effendi? - Aria szepnęła mu do ucha. - Jeśli w środku nic się nie będzie czaić, to staniemy na krótki odpoczynek, bo mnie strasznie nóżki bolą.
- No chyba żartujesz? Ale przecież... - Effendi odwrócił głowę.

- Gotowi? - rzucił Alex przerywając wieśniakowi. Łowca skinął mu głową i przygotował łuk.
 

Ostatnio edytowane przez Ouzaru : 21-10-2009 o 17:54. Powód: drobna korekta ;)
Ouzaru jest offline