Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-10-2009, 22:14   #99
Lyssea
 
Lyssea's Avatar
 
Reputacja: 1 Lyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skał
Widok Fosht'ki opuszczającej miecz pogrzebał doszczętnie wizję pięknej walki i końca nędznego życia succuba. Przez chwilę drowka myślała, że również i kobieta poddała się argumentom jak zarówno atakom słownym Liliel. Jednakże czarodziejka nie wykazała się brakiem konsekwencji swoich słów... Co więcej Fosht'ka nie wydawała się małą zagubioną dziewczynką, jaką była kiedy spotkali się po raz pierwszy. Widać nauczyła się, że trzeba być twardym i nie ulegać każdemu, kto stanie ci na drodze, aby odnieść zwycięstwo. Co więcej kobieta podzielała rozczarowanie Latienem, co również było jej plusem, gdyż Phaere mogła sobie wytłumaczyć swoją własną naiwność wobec niego.
Co prawda mroczną elfkę irytowała litość Foshtki w stosunku do Lilel. W pewnym momencie chciała wykrzyczeć : "Przecież to succub! Czego się po niej spodziewasz ?!". Może Phaere nie znała dokładnie szczegółów wiary w Zilvyn, ale nie sądziła, iż dobra bogini przyjmie pod swoje skrzydła śmiecia, jakim była niewątpliwie Lilel, w oczach Phaere. Tak właśnie widziała ją drowka, jako toksycznego śmiecia, który zatruwa życie, prowadząc ostatecznie do śmierci lub choroby. Należało się jej pozbyć, lecz niestety mężczyźni często ulegają na widok skrawka odsłoniętego ciała. Ach, głupota doprowadzi ich kiedyś do zguby.

Phaere nie zdradziła sekretu Lilel tylko ze względu Anzelma, któremu winna była przysługę w zamian za uratowanie życia. Drowy nie lubią mieć długów.

- Fosht'ko ! - zawołała w stronę kobiety. - Kobieta nie powinna podróżować sama. Przecież nie znasz w ogóle tych terenów. - machnęła ręką naokoło ziemi. - Nawet w przypadku zgubienia właściwej drogi raźniej ci będzie, jeśli będziesz miała kogoś przy sobie. - zrobiła chwiejny krok w jej stronę. -Poza tym, szczerze mówiąc, mnie również nie odpowiada to towarzystwo, więc pozwól mi sobie towarzyszyć. - wyciągnęła rękę w stronę dziewczyny, jak gdyby w geście zawarcia zgody, jak również, aby nie stracić równowagi, gdyż dalej odczuwała dyskomfort spowodowany obrażeniami.

Zarzuciłeś nam bratanie się z demonami, podczas gdy teraz robisz to samo. - zwróciła się do lileda spokojnym głosem, gdyż w pewnym sensie widok upadku takiej istoty budził w niej niespotykane u drowów odczucia.
-Nie mieszaj się z plewami, bo cię świnie zjedzą, Latienie Elorenie.- powiedziała na odchodne adresując te słowa zarówno do lileda, ale na tyle głośno, aby reszta również je słyszała.

Podniosła powoli swoje rzeczy i podała Fosht'ce, aby przymocowała do koni.
- Nie patrz tak. Przysługuje nam jeden koń. Przecież jechałyśmy na nim wcześniej. - zwróciła się do Fosht'ki odwiązującej nie wiadomo dlaczego swoje rzeczy od jednego ze zwierząt.
- Poza tym nie mogę przecież iść pieszo. Będziesz miała się kim zająć. - dodała cicho, mając na myśli zdolności lecznicze czarodziejki.

Tiloup nie protestował, ani w żaden inny sposób nie próbował zmienić decyzji swojej Pani. Wręcz przeciwny czuł się dumny, gdyż wybrała ona właściwą drogę. Poza tym sam nie czułby się najlepiej w towarzystwie demona. Nigdy nie wiadomo, czego można się po nich spodziewać.
Śmignął pomiędzy osobami z dawnej drużyny i po chwili stał już u boku swojej właścicielki.
 
__________________
Żeby ujrzeć coś wyraźnie, wystarczy często zmiana punktu widzenia.
Lyssea jest offline