Wątek: Łaska wyboru
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-10-2009, 00:28   #119
Nightcrawler
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu
mały wąż miotał się gniewinie wewnątrz ciasnej klatki. Jego przytłumiony syk nie mógł przebić ponad skwierczący świst wielkiego płonącego gada wijącego się tuż nad jego malutkim więzieniem. Ognisty wąż wił się i smagał ogonem cały ich świat przesłaniając widok z klatki.

Jednak mały wąż nigdy nie się nie poddawał, przycupnął w kąciku i zwinął się niczym sprężynka. Gotów do ataku gdy tylko ognisty zniknie. On zawsze znikał prędzej czy później. tak jak i inni jego pobratymcy. Na końcu zawsze zostawał ten mały.

Gdy nabijali więźnia na pal - mały wąż tam był. Gdy więzień chciał zgwałcić Astrię - mały wąż rządził światem. Gdy Bobby biła się z Callisto - wąż drżał z radości, a gdy pokazała się demonica, jej głos sprawił że w Jego świadomości mały wąż zapłonął wściekłą furią nieprzejednanej potęgi. Bo w świadomości Valdreda Gotrij wstyd, żal, czy smutek szybko przemijały, jednak gniew był zawsze. Gdzieś na skraju jego świadomości. ukryty w klatce jego własnego ciała...


Astria mu wybaczyła, chciał więc znów bić się, od dziecka tylko do tego się szkolił. Kierował nim gniew - na ojca, który go nie akceptował słabym. Jako podlotek walczył z heretykami poruszony świętym gniewem skierowanym na spaczenie. Później był gniew na ojca - za Astrię i strach. Ucieczka, która przeradzała się w gniew na rodziciela. Nigdy otwarcie się do tgo nie przyznał ale żałował ze go nie zabił. Bo teraz żadne z nich nie było bezpieczne.

Jednak w walce wszystko to przestawało mieć znaczeni, umysł usypiał, odpoczywał była tylko harmonia ruchu, akcja i reakcja, wyzwanie a jednak prostota. Zwycięstwo nie wymagało wyjaśnieni, porażka na nie, nie zezwalała.

Jednak było już za późno, był w drugim rzędzie, inni walczyli, on nie miał jak. Usłuchał więc siostry i rwać głazy odkopywał przejście. Bo pierwszy raz od dawna coś innego niż walka dała mu zatracenie - jej głos, jej obecność. Wreszcie mu na kimś zależało, wreszcie się troszczył.
I choć wielki ognisty wąż wstydu który rozpalał jego policzki zgasł już, to mały wąż gniewu nie mógł pokonać troski w sercu najemnika.

- już nie długo, zobacz, widać już coś, zaraz się wydostaniemy, jestem z Tobą- mówił do niej. Prawie cały czas. Wydawała się jednak nie słuchać. Bał się jednak przerwać pracy. Dłonie krwawiły, lecz mieli tylko dwie drogi - a z powrotem akurat się nie wybierał. Tam raczej czekał tylko pal...

Tu było morze. Zachłysnął się. Gdy oboje wyszli Valdred Gotrij zachwycił się widokiem, tak różnym od klaustrofobicznych korytarzy i zimnych sztolni. Przytulił siostrę i szepnął
- jesteśmy tu razem widzisz? jesteśmy wolni, zabiorę Cie do domu jesłi tylko chcesz-
Jednak wiedział, że czeka ich jeszcze długa przeprawa. Na pewno ich szukali. Dlatego też nie uważał by wracanie do Pleven miało jakikolwiek sens. Pamiętał że niedaleko od miasta było jeszcze drugie. Po co więc pchać się z powrotem w paszcze lwa. Szczególnie z Szurakiem za plecami. Może i sztygar pomógł im uciec. Ale dla Gotrija jasnym było że dla byłego górnika liczy się tylko jego własny tyłek. Był pewien, że mężczyzna ich wyda jeśli będzie to w jego interesie.

Dlatego też mimo rozkucia nie ruszył wraz z nim i Bobby do miasteczka, choć rozumiał potrzebie zmiany ubrań i sprowadzenia medyka nie potrafił się przekonać do próby organizacji tego w Pleven. Nie był tez pewien czy sens jest jakikolwiek w trzymaniu się razem - tak duża grupą, na pewno większe szanse mieli by osobno.

Póki co jednak postanowił zmyć z siebie brud kopalni i ruszył ostrożnie w stronę morza. Rozglądając się uważnie po okolicy wszedł do ściągnął z siebie brudne ubrania i wszedł do wody.
 
__________________
Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.
Nightcrawler jest offline