Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2009, 00:39   #42
Storm Vermin
 
Reputacja: 1 Storm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwu
Medyk 17. plutonu biegał od jednego rannego żołnierza do drugiego, robiąc co w jego mocy by utrzymać towarzyszy przy życiu. Nie zatrzymał się ani na chwilę, pomimo ostrzału orków. W końcu pomaganie żołnierzom było jego obowiązkiem, a z tego co można było się o nim dowiedzieć, swoje obowiązki traktował bardzo poważnie. Nic więc dziwnego, że podbiegł do nieszczęsnego Gwardzisty z oderwaną ręką. Gdy tylko ujrzał w jak fatalnym stanie jest trzymany przez Dekaresa ranny, zaklął pod nosem. Jednak wyciągnął z torby jakieś medykamenty i zajął się kikutem. Po chwili krwawienie ustało, a to, co zostało z ręki Gwardzisty było zgrabnie obwiązane bandażem. Sanitariusz ostrożnie posadził pacjenta pod murkiem, skinął głową Dekaresowi, po czym odbiegł w kierunku kolejnej ofiary.

W tym czasie uwagę większości żołnierzy przykuł szalony wyczyn Debonaira. Tylko łasce Imperatora zawdzięczał fakt, że przeżył z jedynie kilkoma draśnięciami i siniakami. Tak czy inaczej, wydawało się, że nieco przekonał swoich towarzyszy, gdyż ci wychylali się zza osłony teraz częściej i na dłużej, dzięki czemu ostrzał orków nieco zmalał. Ale to wciąż było za mało. Do tego "Golemowi" zaczął przyglądać się jeden z sierżantów. Zdaje się, że to ten sam, który zaczepił gangera gdy ten naprawiał Salamandrę. Oby tylko nie widział, skąd oficer ma radio...

Skoro mowa o radiu - porucznik wykrzykiwał już od dłuższej chwili komendy, jednak wsparcie artyleryjskie nie pojawiało się. Najbliższy pocisk Earthshaker spadł około 300 metrów od pozycji 17. plutonu. Żołnierze zaczęli już tracić nadzieję, gdy rozległ się niesamowicie głośny huk i błysk. Nareszcie, któryś z operatorów artylerii poszedł po rozum do głowy i usłuchał prośby dowodzącego 17. plutonu. Wszyscy słudzy Imperatora, wiedzeni instynktem samozachowawczym, natychmiast padli na posadzkę. Rozerwane ciała orków wzleciały w powietrze, a sama horda rozproszyła się. Niedługo spadł następny pocisk, a potem kolejny, i jeszcze kilka. Orkowie rozpierzchli się w panice, oddalając się poza zasięg strzału Gwardii.

Jeden z żołnierzy podniósł się z ziemi i wzniósł w górę swój lasgun. Jednak po kilku sekundach dało się usłyszeć głośny wystrzał i krzyk porywczego Gwardzisty, gdy ten przewrócił się, trzymając się za czoło, z którego ciekła strużką krew. Kolejny Gwardzista wychylił się na chwilę i szybko cofnął się za mur, wołając:
- To te cholerne, zielone pokurcze! Kombinują tam coś pod murem! Jest ich z dwadzieścia!
Jeden z kaprali rozejrzał się po żołnierzach, po czym powiedział:
No, na co czekacie? Zdjąć je!
 
Storm Vermin jest offline