Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2009, 16:13   #43
Mono
 
Mono's Avatar
 
Reputacja: 1 Mono jest godny podziwuMono jest godny podziwuMono jest godny podziwuMono jest godny podziwuMono jest godny podziwuMono jest godny podziwuMono jest godny podziwuMono jest godny podziwuMono jest godny podziwuMono jest godny podziwuMono jest godny podziwu
Napastniczka wyszła trzaskając za sobą drzwiami. Gospodarz widocznie miał nienaganna opinie i prawdopodobnie nie małe wpływy skoro zatrzymał gotową do natarcia Orczyce. Cała sytuacja wyraźnie wskazywała na fakt, że wszyscy (którzy powinni i ci którzy nie powinni) już wiedzą o wyprawie i ich pomocy Kravowowi, co dowodzi tylko tego, że tutejszy wywiad działa wprost genialnie. Sam nie był tym zachwycony, choć z drugiej strony wcześniej żył w błogiej nieświadomości, iż nikt o nim i ekspedycji nie wie, teraz przynajmniej wiedział i był przygotowany (przynajmniej psychicznie) na to, że w każdej chwili coś może pójść nie tak…

Drugą i ważną sprawą był wyraźny (i prawdopodobnie nie chwilowy) powrót Muriela, jego pełne energii „Zrobiłeś sobie pierwszego wroga” było pierwszym normalnym zdaniem, które wypowiedział od czasu tej przedziwnej nocy. Sam miał nadzieję, że to się stanie – mimo uprzykrzeń ze strony swojej gorszej połowy - brakowało mu go. Bystrzak nie miał zamiaru demonstrować swojej dziwnej przypadłości gospodarzowi więc dopiero gdy zjadł, zebrał rzeczy i się oporządził z zakupami, już długo po opuszczeniu posiadłości podstarzałego rycerza, zagadał do Muriela:

- Coś długo Cię nie było, co się stało?
- Powiedzmy, że mały problem z przekazemM. zaczął się śmiać, lecz zdaniem Sama nie był to jego naturalny, szczery śmiech złego duszka jakim zwykł go częstować Muriell, a tylko staranie się by zamaskować swej niedyspozycji – no wiesz trochę mnie zwaliła z nóg tamta noc… katedra, dawni bogowie i ich ponętne wyznawczynie… wyssali ze mnie energię – dziady.
- Ale o czym ty mówisz – w Samuelu ciekawość zaczęła brać górę nad ostrożnością – jacy bogowie? O co chodzi? – chwila ciszy, która przyszła potem, zaczęła już go drażnić – odpowiadaj!
- A więc nic nie pamiętasz? Hymm czemu więc ja to pamiętam? Zacznę więc od początku, gdy rozbiliśmy nocleg na tej polanie…

M. mówił cały czas jakby do siebie biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, szczegóły i rozważał je… opowiadał to sobie sam jeszcze raz, jakby sytuacja była nieprawdziwa, była snem, zaś Samuel zaglądał mu jakby tylko do głowy i dowiadywał się całkiem nowych rzeczy o sytuacji, o której jeszcze do niedawna, nie miał pojęcia. Po opowiedzeniu historii, ze szczegółami, wciąż pozostawało sporo luk w czasie, których nawet Muriel nie potrafił wypełnić, a może nie był świadomy w tym czasie? W każdym razie po opowieści nastała kilkuminutowa głucha cisza, w czasie której oboje doszli do wniosku, że są w środku czegoś dużo „grubszego” (w większej „dupie” jak stwierdził M.) niż im się wydawało. Jechali przez polanę i za chwilę mieli ponownie zagłębić się w leśny trakt wiodący, co prawda dłuższą, ale lądową – bardziej pewną drogą - do miejsca przeznaczenia listu. Ponownie nastała cisza…


… którą rozwiał charakterystyczny gwizd, no właśnie czego? W ułamku sekundy Muriel, chwilowo przejął kontrolę nad jedną ręką i złapał kaftan tuż pod brodą Sama i pociągnął w dół.

- Padnij bełt.
 
Mono jest offline