Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2009, 17:31   #105
Milly
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Imil - w drodze do strażnicy.

Selena miała rozdarte serce. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że wszyscy zauważyli już diametralną zmianę w zachowaniu Fosth'ki. Nie leżało w jej naturze okłamywanie i udawanie kogoś innego, dlatego też z najwyższym trudem przychodziło jej zachowanie obranej roli. Bardzo chciała zrzucić z siebie ten ciężar, powiedzieć co się wydarzyło, tym bardziej, że Nathiel wydawał się szczery, a jego prostolinijność i unikanie wszelkich gierek, urzekły tei'nerkę. Bała się jednak jego reakcji. Co zrobi, gdy dowie się, że Fosth'ki już z nimi nie ma?


Selena łamała się i coraz bardziej skłaniała się ku temu, by wyznać drowowi prawdę. Był najbardziej zrównoważoną i zdystansowaną osobą w tym towarzystwie. A komuś w końcu musiała zaufać. Nagle jednak stało się coś nieoczekiwanego. Oczy Nathiela zapłonęły dziwnym blaskiem. Drow pochwycił w ramiona ciało czarodziejki i pocałował ją gorąco i namiętnie. Nie broniła się, była zbyt zaskoczona i to sparaliżowało wszelkie jej ruchy. Gdy było już po wszystkim machinalnie zasłoniła dłonią usta i utkwiła przerażony wzrok w Nathielu. On wydawał się równie zaskoczony. Przez chwilę stali tak naprzeciwko siebie, wpatrując się w swoje twarze z wyrazem bezmiernego zaskoczenia.


Czy to możliwe, żeby tego drowa łączyło coś z Fosth'ką? Czy byli wcześniej kochankami, a może ich uczucie dopiero się rozwijało? To tłumaczyłoby jego prośbę rozmowy na osobności i chęć wyjaśnienia co się dzieje z czarodziejką. Zapewne teraz jest taki zdumiony jej reakcją, bo zamiast odwzajemnić pocałunek i dać dowód swojej miłości, Fosth'ka była nienaturalnie zdystansowana i przerażona. Nathiel teraz już wie, że czarodziejka nie jest sobą.


Po chwili odzyskała zdrowy rozsądek i postanowiła rozładować napiętą sytuację. Skoro i tak już się domyślają, należało jak najszybciej wyznać prawdę, zanim ktoś zrobi coś głupiego pod wpływem impulsu.


- Nathielu, udaj się z nami. Nie możecie przekroczyć progu świątyni, więc zamiast tego ruszymy do najbliższej strażnicy. Tam powiem wam wszystko i wytłumaczę powody mojego zachowania. Tu zbyt wiele uszu mogłoby usłyszeć rzeczy, które nie są dla nich przeznaczone.


W tym czasie Liliel próbowała namówić Latiena, by razem z nimi wyruszył do kopalni. Eloren, mając nad wyraz komiczny wyraz twarzy, przeniósł spojrzenie szeroko otwartych oczu z przyjaciółki napastowanej przez drowa na Liliel.

-
Krępować? Niby w czym? - niczym naiwne, nieskalane naturą świata dziecko, Lilend uniósł brwi w kolejnym wyrazie zaskoczenia. Tym razem nieszczerego.


-
Źle się czuję w towarzystwie twojego zwierzaka, panienko. Będzie lepiej, jeśli utrzymamy zdrowy dystans.



Ruszył w ślad za Fosth'ką, w głowie układając tyradę na temat zadawania się z drowimi kochasiami.


Gdy tylko Nathiel zebrał swoje rzeczy, cała kompania gotowa była do ruszenia w drogę. Selena pożegnała się z Anzelmem, nie zaszczycając Liliel nawet spojrzeniem. W ciągu drogi czuła się mocno skrępowana, zarówno w stosunku do drowa, jak i przyjaciela, który patrzył na nią surowo, a Nathiela przeszywał nieprzyjaznym spojrzeniem. Mimo wszystko tei'nerka była zadowolona, że Latien nie dał się omamić szalonej kobiecie i nie uległ jej namowom. Wiedziała, że mimo wielkiego zamiłowania do sztuki, nie popiera jej wyboru oszukiwania wszystkich i udawania kogoś innego. Jego wzrok wyraźnie mówił jej „Powiedz prawdę, nim stanie się coś gorszego, niż pocałunek nieznanego mężczyzny!”. Oczywiście miał rację. Jednak nie wiedział, jak trudne to było dla niej. Pewnie gdyby jakaś obca dusza przejęła ciało jej przyjaciela, byłaby wściekła i bardzo podejrzliwa. Czy uwierzą, że zrobiła to, by ratować życie Fosth'ki? Czy nie oskarżą jej o jakieś straszne rzeczy?


W atmosferze rozmyślań i złowieszczej ciszy minęła im większa część podróży do strażnicy. W końcu jednak Nathiel zebrał się na odwagę i chciał wyjaśnić zaistniałą sytuację. Mówił o tym, że stracił nad sobą panowanie i zrobił to niejako wbrew swojej woli, nie kierując zupełnie swoim ciałem.


- Więc nie łączyło cię nic z Fosth'ką? - niemal wykrzyknęła Selena, mając nadzieję, że jej najgorsze obawy się nie spełniły. Tym samym jednak odkryła jedną z kluczowych kart w tej grze. Wszyscy spojrzeli na nią ze zdziwieniem i oczekiwali wyjaśnień.


- Dobrze, dość już tej maskarady. Wszyscy zdajecie sobie sprawę, że coś jest ze mną nie tak, a im dłużej trwa ten cały koszmar, tym gorzej. Chciałabym tylko, żebyście wysłuchali mnie do końca i pozwolili wszystko wytłumaczyć. Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie...


Nazywam się Selena, jestem Obrończynią ludu tei'ner, jedyną, która przeżyła natarcie thana w Miee'sitil. Spotkaliście mnie w lesie, przy jeziorze, gdzie ukrywałam się przed ścigającymi mnie sługami thana. Ostatkiem sił pomogłam wam wtedy ich pokonać i ustawiłam barierę, która miała nas chronić. Zaopiekowała się mną Fosth'ka i próbowała wyleczyć moje ciało. Znacie dobrze tą historię, wydarzyła się nie tak dawno temu. Wiecie też, że po długiej walce z poważnymi ranami - umarłam. Wierzcie mi, że nie wiem co się wtedy zdarzyło i nie potrafię wam tego wytłumaczyć inaczej, niż ingerencją mojej bogini, Zivilyn. Opuściłam moje ciało i przeniknęłam do ciała Fosth'ki. Wtedy, w Miee'sitil, gdy udaliście się do świątyni i przywołał was do siebie than (bo wierzę, że to jego sprawka), ujawniłam się Fosth'ce i poprosiłam ją o pomoc. Świadkiem tej rozmowy był Calucifel. Jestem pewna, że moja śmierć i złączenie mojej duszy z ciałem czarodziejki nie było dziełem przypadku, tak samo jak wasze nagłe przeniesienie tutaj. Poprosiłam Fosth'kę, aby towarzyszyła mi i pomogła mi pokonać thana. Wiem, jak można tego dokonać, a jej osoba okazała się dla całej sprawy bardzo pomocna. Tej nocy jednak wydarzyło się coś złego. Nie potrafię tego również wytłumaczyć, mam pewne przypuszczenia, ale są to jedynie mgliste domysły związane z wizją bitwy, jaka rozegrała się tu setki lat temu. W każdym razie, gdy nad ranem przyszłam do Fosth'ki, ona... ona... umierała. Jej dusza odchodziła, a ja nie potrafiłam jej zatrzymać i przywołać z powrotem. Nie mogłam nic zrobić, lecz kiedy spostrzegłam, że jej ciało za chwilę umrze, postanowiłam, że spróbuję zrobić jedyną rzecz, która mogła ją w tamtej chwili ocalić. Wcieliłam się w nią... Przejęłam kontrolę nad jej ciałem... Wiem, że brzmi to strasznie i wierzcie mi, że byłam wtedy w większym szoku, niż wy teraz. Nie mam pojęcia dlaczego dusza Fosth'ki nagle straciła kontakt z ciałem. Ale wiem... czuję... że ona nie odeszła całkiem. Czuję ją gdzieś bardzo, bardzo głęboko. Śpi. Nie wiem na razie jak ją obudzić, ale wierzę, że gdy tylko wypełnię swoją misję, ona wróci, a ja... odejdę, tak jak mi przeznaczone... Myślę również, tak jak już wam mówiłam, że i to nie było całkiem przypadkiem. Wola bogów jest niezbadana, można się jedynie jej domyślać, a ja mam wszelkie powody, by przypuszczać, że Zivilyn pragnęła, by to się stało. Przez to... połączenie dwóch zupełnie odmiennych gatunków... zyskałam moc, o jakiej wcześniej mi się nie śniło... Wiem, że wkrótce będę w stanie stawić czoła thanowi. A gdybyśmy połączyli nasze moce, jestem pewna, że uda się go pokonać. Dlatego tak zależało mi na tym, byście nie dali się omamić jego sługom i nie stali się jego marionetkami. A kiedy go pokonamy, wtedy będę mogła pomóc wam wrócić do domu. Z taką mocą z pewnością uda mi się otworzyć portal do innego świata. To samo też proponowałam Fosth'ce, zanim... to się stało...


Selena bała się spojrzeć na swoich nowych towarzyszy. Mówienie nie przyszło jej z łatwością, w niektórych momentach jej głos się załamywał, zwłaszcza na wspomnienie poprzedniej nocy i tego, co się stało Fosth'ce. Po chwili dodała jeszcze:


- Przepraszam, że próbowałam was oszukać, jak widzicie kłamstwo nie przychodzi mi łatwo. To spotkanie było dla mnie zaskoczeniem. Ale myślę, że dobrze się stało, że te wiadomości nie dotarły do uszu demona. Ta dziewczyna, jedna z mojego ludu, jest opętana, wierzcie mi. Najprawdopodobniej jest pod wpływem tego demona, być może kontrolowana jest przez thana. Sami chyba zauważyliście, że postradała zmysły. Ale powiedziała jedną rzecz... że w kopalni than przetrzymuje porwanych tei'ner. Czy to prawda? Widzieliście ich, czy to tylko czcze gadanie, by zwabić was w pułapkę? To dla mnie bardzo ważne, tam może być moja rodzina...
 
Milly jest offline