Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2009, 20:21   #109
Ghosd
 
Reputacja: 1 Ghosd nie jest za bardzo znanyGhosd nie jest za bardzo znanyGhosd nie jest za bardzo znanyGhosd nie jest za bardzo znany
Ta pobudka nie należała do najprzyjemniejszych w życiu krasnoluda, głowa bolała go niemiłosiernie, a suche gardło dawało we znaki.

,,Cóż to za świństwo było?! W sumie po imperium nie można było spodziewać się niczego innego..."

Nie minęło wiele czasu, gdy zostali ,,zaproszeni" na śniadanie. Gnordiemu nie brzmiało to jak zaproszenie, był w ponurym nastroju i, mimo koszmarnych warunków, chciał nadal leżeć na posłaniu. Gdy zostali wprowadzeni do sali jego zdanie o straży nieco się polepszyło, zwłaszcza gdy zobaczył dzbany pełne napojów. Pomimo kaca, postanowił napić się piwa.

,,Może to będzie chociaż normalnie smakowało, nie jak jakiś cholerny samogon z gnoju, pędzony pod stodołą z chorym bydłem."

Najadł się i napił w czasie gdy inni opowiadali, humor mu się nieco poprawił. Nie chciał dodawać nic od siebie. Jako zabójca trolli zapewne miał sporo historii w zanadrzu, ale nie był wylewnym krasnoludem. Słuchał w milczeniu, w międzyczasie przypominając sobie fragmenty własnego losu. Znowu wrócił do tego dnia, kiedy został schwytany, kiedy jego życie kompletnie zmieniło bieg. Byli w Ostlandzie, polował z drużyną na lokalnego nekromantę... poczuł, że znowu traci ochotę do życia i odgonił wspomnienia. Starał się przypomnieć coś przyjemniejszego, życie w Karaz-a-Karak kiedy, wraz z ojcem, kuł żelazo i srebro na broń. Potem, pod koniec opowieści Martina, przypomniał sobie swoją pierwszą walkę, ich karawana z bronią jechała w kierunku zamku Dok Karaz w Barak Varr. Gdy przejeżdżali przez polanę otoczoną lasem wpadli na gobliny łupiące zwłoki pozostałe z oddziału krasnoludzkiego. Gnordi wraz z towarzyszami otoczyli wrogów i, po salwie z kusz, runęli na nich z obrzeży lasu. Zielonoskórzy mieli prawie trzykrotną przewagę liczebną, jednak zajęci skarbami z trupów zostali kompletnie zaskoczeni. Sam fakt, że zostały otoczone pozbawił gobliny chęci do walki i próbowały bezskutecznie uciekać. Gnordi rzucił toporem trafiając prosto w pierś jednego ze stworów, co od razu pozbawiło go życia. Potem doszło do walki wręcz, zielonoskórzy byli niezorganizowani i padali jak muchy, w czasie gdy krasnoludy wyrzynały drogę wgłąb oddziału. Zabójca zabił wtedy około ośmiu przeciwników i niesamowicie spodobał mu się widok latających głów goblinów.

Krasnolud ocknął się z transu gdy ostatni z towarzyszy kończył opowieść. Zjadł jeszcze kawałek mięsa i solidnie się napoił, po czym wyszedł za potrzebą.
 
Ghosd jest offline