Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2009, 22:34   #11
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Rezydencja Graffów


George przygotowywał się do wysłuchania wykładu. Umilał sobie czas rozmową i popijaniem bursztynowego alkoholu z ciężkiej szklanki z rżniętego kryształu. Delikatny posmak wanilii i czekolady, przyjemnie komponował się z goryczą mocnego whiskey.

W zasadzie najwięcej słów zamienił z jegomościem przedstawiającym się nazwiskiem von Hosenstorm, wotańczykiem, jak wyrozumiał z akcentu. Wspólny temat znaleźć było nie trudno, wszak Blackwatch cenił sobie dobrą broń, a Herr Hosenstrom, okazał się biegłym rusznikarzem.

Wreszcie Sir Graff wszedł na podwyższenie i rozpoczął swoją przemowę.

*****

Wtedy zamiast długo oczekiwanego wykładu, nastąpiły wydarzenie bynajmniej nie oczekiwane. Szyby rozprysły się w wybuchach, a do środka wpadły granaty z gazem… Zaraz po nich, zaczęli się pojawiać uzbrojeni napastnicy. Rośli wysocy, ubrani w czarne uniformy. Poruszali się z charakterystycznym „drygiem” wojskowym w ruchach, a cała akcja wyglądała na zaplanowaną w najdrobniejszych szczegółach.

Blackwatch instynktownie rzucił się na podłogę, pociągając siedzących obok. Strzały poszły po ścianach, wyglądało na to, że napastnicy nie żartowali i chcieli to udowodnić. Ich dowódca, wydawał szybkie i krótkie komendy, po chwili dwóch wlekło pod ręce profesora Graffa. Myśliwy zaciskał z bezradności pięści, ale wiedział, że nie mają szans, co potwierdził bohaterski przykład trolla. Mógł tylko ratować co się da, odezwał się do pozostałych:

- Zakryjcie Państwo usta, czymkolwiek, chusteczkami czy serwetami. Nie wiem, czy ten gaz jest trujący.

Rozglądał się za porozrzucanymi sztućcami, w poszukiwaniu jakiegoś ostrzejszego noża, niestety wytworna, srebrna zastawa, nie była najlepszym arsenałem.

Kolejne strzały i jęki zabitych, uświadomiły Georgowi w jak podłej sytuacji się znalazł. Ratunek przyszedł zaiste nieoczekiwanie.

- Słyszałem o was, słuchajcie mnie dokładnie. Nazywam się Albert Ferozo, agent w służbie Jej Królewskiej Mości – agent pokazał wam szybko odznakę, a Blackwatch rozpoznał znajomy symbol. Współpracował kilka razy z wywiadem Imperium Alefheimskiego. - Odwrócę, uwagę tych zbirów, i spróbuję ocalić jak najwięcej z tych ludzi, ale wy musicie ruszyć za profesorem. Nie mogą go dostać. Musie zapobiec nowej wojnie.

Myśliwy nawet nie zdążył otworzyć ust, kiedy szpieg otworzył ogień do napastników, z karabinu zabitego trolla. Nie czekał na dalszy rozwój wydarzeń, tylko podążył za resztą uciekających gości. Musiał przyznać, że na sali zrobiło się naprawdę gorąco, a stężenie ołowiu w powietrzu, przybrało wartości szkodliwe dla zdrowia.

Zwinnie wyskoczył przez wybite okno i pobiegł za resztą, nieco pochylony zresztą, bo napastnicy otwarli za nimi ogień. Wydawało się niemożliwe, by agent JKM przeżył starcie z liczebnie przeważającymi terrorystami.

Drzwi od sportowego, czarnego paromobilu były otwarte.

Nie odpowiedział na pytanie damy, biorąc się za sprawdzanie wnętrza samochodu. Działanie to okazało się bardzo pomocne, w schowku na drzwiach paromobilu znalazł karabin automatyczny, identyczny z tymi, których używali adwersarze. Szybko odnalazł bezpiecznik broni i przeładowując wycelował w stronę rezydencji.

Miał zamiar ich osłaniać, dopóki, ktoś nie siądzie za kierownicą.
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline